Harley Porter Harley Porter
1864
BLOG

Wałęsa i Tusk - dwaj Polacy specyficzni

Harley Porter Harley Porter Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 65

 Pomijając ostatni imaż "Jedynego Zwycięzcy Komunizmu" - koszulkę polo nałożoną pod marynarkę z widocznym napisem OTUA,  imaż moralny Lecha Wałęsy stał się jaskrawy barwami trującej żaby i pokrętny jak mowa dworskiego fornala awansowanego na komendanta posterunku MO. Na stare lata Wałęsa radykalizuje się w obronie samego siebie czyniąc to w najgorszy, możliwy sposób - zamieniając się z klauna, który niegdyś śmieszył swoim nieobyciem i prymitywizmem ledwo co ogolonego neandertalczyka, dzisiaj przeistoczył się w przypominającego unurzanego w przydrożnym rowie pijanego, wiejskiego ordynusa rzucającego psią kupą w okna sąsiadów. Ale cóż, każdy sobie ściele jak chce albo jak potrafi, jedni białym prześcieradłem na miękkim, małżeńskim łożu, inni brudną słomą w rozpadającym się chlewiku. W przypadku Wałęsy żal mi tylko tej Czarnej Madonny wpiętej w klapę, tuż przy OTUA jak relikwia obok czarciego zaklęcia...

Wbrew faktom i logice i na przekór samemu sobie niegdyś gotowemu wyjawić prawdę o sobie (pamiętacie owo przyznanie się Wałęsy do win, które  27 lat temu miało znaleźć się w wiadomościach, a zostało wycofane przez kancelarię prezydenta?) Wałęsa zapiera się  współpracy z bezpieką wiedząc, że musiałby wtedy pokazać swoją prawdziwą twarz drobnego cwaniaka, którego historia wyniosła na szczyt, a on w przekonaniu, że sznytem chłoporobotniczego, konfidenckiego żula może zdziałać wszystko, postanowił na na tym szczycie pozostać. Mimo, że i tak każdy dociekliwy Polak  widzi ową nalaną, czerwoną twarz niegdysiejszego konfidenta zaplątanego w historię, twarz Bolka uczynionego przewodniczącym "Solidarności", a później zaprzysiężonego na prezydenta RP, on sam z siłą desperata zagonionego w róg pokoju zasłania tą swoją twarz bojąc się, że mógłby nie wytrzymać konfrontacji z samym sobą. Ucieka więc w mity i wyparcia, gdyż jeśli by nie one to owe stare, przetłuszczone, wałęsowskie serce pełne czarnej krwi i jeszcze czarniejszej nienawiści pękło by jak rozjechany arbuz.

Ale dość o Wałęsie. Następnym Polakiem specyficznym, groźniejszym bo inteligentnym i niemoralnym ową chłodną niemoralnością człowieka bezideowego, który już dawno opowiedział się po stronie władców świata, jest w moim przekonaniu, Donald Tusk, teflonowy były premier, człowiek, który z wykręcania się od odpowiedzialności zrobił sztukę, z a polskości bezobjawowej - zasadę. Jego fenomen polega, po pierwsze - na całkowitym zblatowaniu się z naszymi zachodnimi sąsiadami i pełnieniu roli ich człowieka w Warszawie, a po drugie w zrealizowaniu pewnej niepisanej obietnicy - nie zrobię krzywdy układowi post magdalenkowemu, co więcej, będę go wspierał. Owa zapowiedz była niczym innym jak powiedzeniem wprost, że jest zgoda na dalsze okradanie Polski przez styropianowo - boszewicką żulię i agenturę w zamian za ochronę medialną i zgodę tejże na wspaniale wymalowaną importowanymi talensami (to dobrej klasy farby olejne) fasadowość tuskowej władzy.

Donald Tusk zwolennik niewtrącania się władzy do gospodarki chyba, że chodziło o wyprzedawanie majątku narodowego i kradzież OFE w celu zasypywania tymi pieniędzmi dziur budżetowych bowiem takowe mogły by przeszkodzić mu w smakowaniu władzy, otóż on głęboko na dnie swojego kaszubskiego anusa miał polską rację stanu, nimb narodowy i chrześcijańską tradycję. Zdemoralizowany poglądowo już za młodu działalnością w zasypanym niemieckimi markami Kongresie Liberalnym, gotowy iść ręka w rękę z ubecką agenturą kiedy to podczas "Nocnej zmiany" jeszcze jako młodzik gorliwie liczyć chciał głosy, co by agenturalni wszarze górą byli nad patriotami, Tusk w najmniejszym stopniu nie dbał ani o poziom swojego premierostwa ani o państwo ani o naród. Można jedynie zadać pytanie: jak to się stało iż ktoś taki - antyteza męża stanu, mistrz słów, które nic nie niosły oraz jawny propagator zamiany Polski na obszar nadwiślański, gdzie każdy, Niemiec czy rusek mógłby w królowie polskich rzek prać swoje brudne onuce, jak ktoś taki mógł zyskać sympatię tylu Polków?! Odpowiedź jest banalnie prosta. To nie mistrzostwo polityczne samego Tuska, czy jego urok osobisty działał na jego wyznawców i miłośników, to ich osobista demoralizacja i degeneracja moralna niewiele różniąca się od tej jaką prezentowali chłopaki z Targowicy, to zaszczepiona przed laty idea matactwa i kombinatorstwa, folwarcznego złodziejstwa nakazywała wspierać Tuska, łaknąć go i promować. Bowiem jaki pan taki kram i jaka mać taka nać.

O ile w przypadku Wałęsy trudno identyfikować się z cwaniakiem i kabotynem o języku chłoporobotniczego żula, a w dodatku z agenturalną przeszłością i trudno od takiego wymagać wspierania różnych grup interesów, o tyle Tusk to idealny fasadowy przywódca, dbający o tych, którzy dbają o niego. Szczupły z figlarnym "r" goszczącym w jego gładkich i śliskich wypowiedziach, to ktoś o nimbie europejczyka, człowieka wiedzącego lepiej oraz o umiejętność relatywizowania rzeczywistości i kłamania bez mrugnięcia okiem. To idealny wzorzec dla tych wszystkich, dla których własne interesy i światopogląd lat minionych ważniejsze są od dobra Rzeczpospolitej. Niestety perspektywa nie tylko polska ale europejska i światowa jest  zwichrowana polityczną poprawnością i anty chrześcijańskim sznytem oraz skażona ultra liberalizmem i lewackim libertynizmem. Gdyby było inaczej po bożemu Wałęsa już dawno byłby osądzony jako donosiciel i tajny współpracownik, a Tusk jako polityczny zdrajca.



Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka