Wczoraj, tuż przed północą czasu polskiego, niedaleko Boca Chica nad Zatoką Meksykańską, ekspolodował kolejny prototyp (SN 8) statku kosmicznego Starship budowanego przez ekscentrycznego miliardera Elona Muska. Eksplozja nastąpiła podczas lądowania pojazdu. Resztki paliwa w zbiornikach zrobiły wielkie Buuum, gdyż zapewne (...) wbrew planom lądowanie nie odbyło się "miękko". Ze sprzecznych informacji wynika między innymi, że nie udało się prawdopodobnie uruchomić ponownie dwóch z trzech silników rakietowych Raptor.
Muszę jednak przyznać, że cały próbny lot na wysokość 12,5 kilometra raczej sie powiódł. Starship w miarę wznoszenia się i co za tym idzie, spadku masy na skutek spalania paliwa w zbiornikach, zaczął coraz bardziej przyspieszać. Zaczęto stopniowo wyłączać silniki. Po osiągnięciu odpowiedniego pułapu rozpoczął swobodne opadanie w pozycji zbliżonej do horyzontalnej, zapewne w celu przetestowania działania powierzchni sterowych znajdujących się w górnej części statku.
Następnie przeszedł do opadania w pozycji pionowej. Tak jak przypuszczałem w mojej pierwszej notce na salonie:
https://www.salon24.pl/u/takie-tam/989204,starship-mis-czy-przelom
Z mojego entuzjazmu dla tej ideji fix pan Muska jednak mało potem pozostało.
Po wczorajszej eksplozji mam teraz tzw. mieszane uczucia. Z jednej strony niewątpliwie start, wznoszenie i swobodny lot statku były sukcesem. Jednak wydaje się, że są to najłatwiejsze z faz lotu Starshipa. Nie uwierzę w niego, dopóki nie uda się go bezpiecznie sprowadzić z orbity okołoziemskiej (ogromne temperatury, ciśnienia, przeciążenia) i posadzić podobnie jak rakiety Falcon 9 "na ogniu" silników Raptor.
Zatem generalnie sukces panie Musk.
A "Jaka Piękna Katastrofa" znając pana biznesowe podejście mogła być zamierzona...
Tym bardziej, że nie zauważyłem, żeby poległy na polu chwały podboju kosmosu prototyp Starshipa posiadał trzeci statecznik potrzebny do stabilnego spoczynku po wylądowaniu...
Więcej informacji na forum portalu kosmonauta.net
