Moja Mama ma 77 lat. Od dziś kwalifikowała się do zgłoszenia na szczepienia przeciwko koronawirusowi. Założyłem jej profil zaufany poprzez jej konto bankowe już dawno temu. Oczywiście prowadzę jej wszystkie sprawy finansowe, itp. w internecie. Nie ma cudów ludzie w tym wieku tego nie ogarną.
Około 7.30 zacząłem "procedurę" zgłoszenia mojej Mamy na szczepienie bo chce się zaszczepić. Strona pacjent.gov.pl zgłoszenie za pomocą logowania na konto pacjenta z pomocą profilu zaufanego. Logowanie. No dobrze nie jest proponowane miejsce szczepienia gdzieś 60 km dalej. Termin koniec marca. Biorę się do roboty i przeklikuję wszystkie ponad 50 punktów szczepień w moim mieście. Nic nigdzie nie ma. W jednym punkcie jednak cud! Jest i termin bliski. Kliknąłem chyba sekundę za późno bo jak miałem potwierdzić było, że termin już nieaktualny. Jadę znowu od początku wszystkie punkty. Jednak coś mnie tknęło. Jeszcze raz wszedłem na ten punkt, w którym był cud. I rozwija mi się z 8 terminów z godzinami. Klikam pierwszy. Klikam potwierdzenie. I BINGO. Termin zarezerwowany. I to z samego początku 24 lutego, szczepienia zaczynają się 22 lutego. Przychodzi potwierdzenie na maila i smsem. Dało się? Dało się. To nagłe pojawienie się terminów wskazuje, że system coś nie trybił lub pracował pod dużym obciążeniem.
Co się dzieje w mediach tzw. głównego nurtu możecie sami sprawdzić. ARMAGEDDON. Kolejki staruszków umierające z zimna przed przychodniami. Bajki o tym, że można się było zarejestrować na szczepienie po północy (można było od 6.00). Telefonów w przychodniach nie odbierają. Przychodnie to właściwie tyko podmiotu prywatne. Więc niby siepacze z PiS są odpowiedzialni za to, że ktoś nie posadził kogoś dodatkowego w rejestracji do odbierania telefonów? Tym bardziej, że wiadomo było, że będzie natłok telefonów.
