Wroński z GW już zdążył laurkę napisać. Pan Jażdżewski już zdążył opisać jak mu naruszano nietykalność cielesną. Natomiast złośliwy frank drebin napisze, że to była ordynarna prowokacja. I do tego złośliwy frank drebin posłuży się zdaniami i argumentami pochodzącymi ze strony ideologicznej bliskiej Panu Jażdżewskiemu.
Kilka miesięcy temu zdarzył się pod sejmem incydent pomiędzy Ewą Stankiewicz a Stefanem Niesiołowskim. Nie będę go opisywał wszyscy go znają. Jak wtedy broniono posła Niesiolowskiego? Otóż naczelny autorytet śpiący, czyli Tadeusz Mazowiecki stwierdził, że Niesiołowski byl prowokowany. Tak samo twierdziła pierwsza, dorszowa kowbojka PO Julia Pitera. Nie wierzycie? Proszę bardzo:
wyborcza.pl/1,76842,11720692,Nie_moge_usprawiedliwic_Niesiolowskiego.html
m.money.pl/wiadomosci/artykul/niesiolowski;i;stankiewicz;powinni;przeprosic;sie;nawzajem,151,0,1085591.html
No przepraszam jeśli zachowanie Ewy Stankiewicz wypełniało definicję prowokowania. To zachowanie Pana Jażdżewskiego wypełnia tę definicję rzekłbym w 200% - normy ma się rozumieć.
Idźmy dalej.
Otóż po wydarzeniach podczas Marszu Niepodległości w roku 2011 PO na czele ze swym prezydentem zaczęła majstrować przy ustawie o zgromadzeniach publicznych. Nie wiem, czy już wprowadzono tam zapis, czy dopiero zamierza się wprowadzić zapis aby manifestacje nie mogly odbywać się w tym samym miejscu i czasie. Ma to zapobiec możliwym do wystąpienia zamieszkom, czy bójkom gdyby spotkały się wrogie sobie manifestacje. Próbom blokowania zgromadzeń publicznych, itp. przypadkom. I znowu wszyscy, bliscy ideologicznie Pan Jażdżewskiemu odtrąbili sukces. Salon zakrzyknął jak to pięknie teraz będzie się manifestować i wszystko już będzie cacy. Co natomiast zrobił Pan Jażdżewski? Ano dokładnie przeciwnie to do czego jak to się ładnie mówi dąży duch ww. ustawy.
Bardzo niepokoi natomiast jedno. Widać, że środowiska salonowe mające fiksum dyrdum na punkcie wszelakich "izmów", których nie lubią i które "izmów" używają jako pałki medialnej do okładania tych, których nie lubią chciałyby mieć na siłę swego dzisiejszego Narutowicza. No może nie od razu chodzi o śmierć. Jednak jakby by to było pięknie gdyby ktoś chociaż solidnie zostal pobity. Przecież wiadomo, że tacy jak Pan Jażdżewski to głowy za bardzo nie nadstawią (swoją drogą był Pan Jażdżewski na obdukcji?). Jednak jakąś gorącą, młodą głowę da się tak wypuścić w tzw. kanał i może dojść do tragedii. Ewentualnie zmanipuluje się jakieś wydarzenie. Pamiętacie słynnego anarchistę, pociętego nożem co to przy jego łózku kazał swego czasu stać Rokita? Oficjalna wersja była faszyści napadli i nożem pchnęli anarchistę. Poniewczasie okazało, że napastnik pochodził ze znanej rodziny dziennikarskiej B., której nestor rodu pluje po kioskach na gazety zamieszczające zdjęcia Kaczyńskiego. Sam "biedaczyna" napadnięty miał niezłą wprawę w posługiwaniu się nożem i stąd ksywę "Doktor" (od krojenia). A poszło nie o żadne idee tylko zwyczajnie o kobietę. Jednym słowem kłótnia w rodzinie, z której zrobiono zadymę medialną na "dowód", że w Polsce "odradza" się faszyzm. Wtedy akurat się "odradzał" bo PiS świeżo był u władzy.
Inne tematy w dziale Polityka