Wszyscy znacie chyba stosowane dla podkręcenia njusowości materiału oraz jego sensacyjności określenia, że dziennikarze do czegoś dotarli lub na coś natrafili. Zwykle występują one w tzw. dziennikarstwie śledczym. Specjalnie piszę tak zwanym. Bo u nas oznacza ono, że jakieś cyngle dziennikarskie dostają gotową paczkę materiałów i kwitów na kogoś kogo mają załatwić i z wywieszonymi ozorami w pocie czoła potem ubierają to w jakieś słowa. Aby dodać dramatyzmu swym wypocinom zwykle dodają właśnie owe "dotarliśmy" lub "natrafiliśmy". Sugeruje to pozyskanie jakiejś wiedzy tajemnej, przy której zwierzenia "Głębokiego gardła" z afery Watergate to bajki dla grzecznych dzieci.
Tak więc dziś przeczytałem, że dwie panienki z lokalnego oddziału GW bohatersko dotarły do supernjusa.
"Dotarliśmy do policyjnego raportu o bezpieczeństwie w mieście, z którym na najbliższej sesji zapoznają się radni."
bydgoszcz.gazeta.pl/bydgoszcz/1,48722,13629294,Czy_u_nas_jest_bezpiecznie__Raport_nie_pozostawia.html
Zobaczcie jacy rzutcy jesteśmy. Dotarliśmy. Zapewne z narażeniem życia i przez miesiące szukając jakiegoś dojścia do policyjnego źródła informacji.
A oto jak się "dociera" do takich dokumentów. Otóż od jakiegoś czasu istnieje obowiązek publikowania projektów uchwał rady miasta w internecie.
Wchodzimy więc sobie na stronę www.bydgoszcz.pl (kliknięcie 1).
Następnie klikamy sobie odnośnik z ikonką urząd miasta (kliknięcie 2).
Następnie po prawej stronie klikamy z listy "projekty uchwał rady miasta" (kliknięcie 3).
I jako drugi punkt mamy "Projekt uchwały w sprawie przyięcia sprawozdania z działalności Komendanta Miejskiego Policji oraz informacji o stanie porządku i bezpieczeństwa publicznego w Bydgoszczy". (kliknięcie 4).
Projekt uchwały ściągamy sobie na kompa lub oglądamy w przeglądarce - jest w formacie Adobe Reader.
Udatne - czyż nie? Cztery kliknięcia i każdy kto dysponuje komputerem z dostępem do internetu "dociera" do takiej samej wiedzy tajemnej jak rzutkie dziennikarki z GW. Nawet jak ktoś nie ma zresztą komputera z dostępem do internetu idzie sobie do Biura Rady Miasta i tam jest mu udostępniany ten rzekomo supertajny jak sugeruje GW projekt uchwały. I to też jeszcze zanim rozpatrzą go radni.
No, ale przecież one dotarły.
A taki Iksiński to robi cztery razy klik i czyta. Czyta coś do czego rzekomo wg "orłów" z GW dociera się.
Nie pierwszy to taki przykład, z którym się stykam gdy "dziennikarze" licząc na zwykłą niewiedzę jako njusa publikują coś co jest ogólnie dostępne. I podkręcają to w stylu "dotarciowo-natrafieniowym".
Natomiast przykład, który Wam zaprezentowałem ze względu na swą, że tak powiem krystaliczność bardzo łatwo pokazuje jak media wciskają kit. Wciskają kit usensacyjniając coś normalnego i serwując dane i wiadomości ogólnie dostępne z sugestią, że zostały zdobyte dzięki ciężkiej, dziennikarskiej pracy a nie zza biurka pomiędzy jednym a drugim łykiem kawki.
No, ale to przecież to tylko te podłe tabloidy robią z wszystkiego sensację a nie gazety, którym nie jest wszystko jedno.
Inne tematy w dziale Rozmaitości