Oto dziś w Gazecie, której nie jest wszystko jedno ukazał się wiekopomny komentarz. Wiekopomny ze względu na tematykę? Ze względu na autora? Ze względu na finezyjny język? Ze względu na ..... (tu możecie wstawić co chcecie)?
Wiekopomny ze względu na tytuł!
Oto brzmi on "Bronię ekspertów Macierewicza (Ale doczytajcie do końca)". Tytuł ten wymyślił niejaki Roman Imielski. I moim zdaniem tym tytułem powinien przejść do historii dziennikarstwa wręcz światowego.
Bo czymże jest tytuł komentarza, czy artykułu? Wstępem do treści. Przyciągającą oko zapowiedzią tego co przeczytamy. Dobry tytuł potrafi zachęcić czytelnika do lektury. Tytuły oczywiście czasem, szczególnie w przypadku felietonów i komentarzy, bywają przewrotne i prowokujące. Jednakże w normalnych gazetach autor przewrotnego tytułu liczy na inteligencję czytelnika wiedząc, że może podjąć z nim grę w ową przewrotność i prowokację.
Tymczasem Roman Imielski udowadnia za kogo ma swych czytelników GW. Po prostu za kompletnych kretynów i imbecyli. Bo owszem pierwsza część tytułu prowokująca "Bronię ekspertów Macierewicza". Jednakże dopisek w tytule "(Ale doczytajcie do końca)" jest po prostu łopatologią czystej wody skierowaną do ostatniego prymitywa.
Czego więc świadectwo daje ów artykuł?
Po pierwsze teza o tym, że tzw. lemingi i wykształciuchy całokształt wiedzy o świecie pobierają tylko z tytułów linków i artykulów bo przeczytanie całości przerasta ich możliwości intelektualne jest prawdziwa. Bo przecież po co Imielski dodaje owo "(Ale doczytajcie do końca)"? No bo jeszcze lemingi umiejące "czytać" jw. przeczytałyby w GW tytuł "Bronię ekspertów Macierewicza" i miałyby ostry dysonans poznawczy. W GW bronią Macierewicza! Tego oszołoma! Nie może być! Co im się tam stało na tej Czerskiej!? Więc dla ukojenia i uspokojenia GW Imielski od razu dodaje uwagę, żeby przeczytali do końca. Tak więc leming jest uspokojony. Ma wytłumaczone wielkimi literami, to tylko taki żart z tą obroną. Świat leminga pozostaje więc spójny i stabilny. I może sobie darować lekturę wypocin Imielskiego.
Po drugie GW szczyci się jaką to wyjątkową jest gazetą i do jakich wyjątkowych, super, hiper, trendy, dżezy i cool czytelników i intelektualistów jest kierowana. Tymczasem owo tytułowe wytłumaczenie Imielskiego, że tylko żartuje wskazuje na to, że redakcja GW niskie ma mniemanie o swych wyznawcach i czytelnikach. Na wszelki wypadek traktuje więc ich jak stado baranków co to jak im się czegoś na tacy nie poda to sami nie zrozumieją albo co gorsza zrozumieją opacznie. Na wszelki wypadek więc GW tłumaczy tym, dla których jest wyrocznią wszystko prosto. Tak prosto i dobitnie jak w tym przysłowiu, że coś jest proste jak konstrukcja cepa. W tym przypadku cepa medialnego.
Chociaż "finezyjność" GW, wykazywana w takich jak ten, o ktorych piszę przypadach ma się daleko od konstrukcji cepa. To raczej po prostu maczuga, którą wywijają funkcjonariusze medialni z ul. Czerskiej. No, ale widać swój poziom dostosowują do swego jak to się mówi modnie targetu.
Inne tematy w dziale Polityka