Konkretnie przez pisowską ustawę o zakazie handlu. Od paru już dni odkurzam kości i mięśnie po zimie i wsiadłem wreszcie na rower. Dwudniowa niemoc złożyła mnie do łóżka, ale dziś na tyle wydobrzałem, że strzeliłem sobie regularne 45 km. Trasa wiodła przez popularny w moim mieście park wypoczynkowy. A tam dzikie tłumy. PiSowska dzicz za 500+ poszła w plener wypoczywać. Normalnie by siedzieli w galeriach handlowych a tak poleźli na łono natury. Ledwo przedzierałem się na rowerze przez alejki spacerowe, gdzie piesi i rolkarze non-stop włazili na ścieżki rowerowe. Wszędzie dzieci i dziecioroby co to za 500+ narobią kolejnych dzieci pałętających się pod kołami. Dzikie tłumy kłębiły się przy punktach gastronomicznych. Niech oni już wracają do galerii handlowych! Kiedyś to się jeździło szybko, po europejsku, ze sznytem a gówniarzy ze ścieżki brało się na przedni błotnik. A tak trzeba uważać na ten lepszy niby sort. Bo jeszcze Kulson mnie aresztuje w sam Ziobro wyda wyrok kapturowy. Kiedyś było światowo, normalnie. Swołocz bez 500+ siedziała w domu i oglądała TV Trwam a tylko światli wyborcy jedynie słusznej partii zażywali odpoczynku na powietrzu. Dodatkowo po drodze mijając parę marketów widziałem ofiary pisowskiego prawa. Zakupowych zombie z obłędem w oczach mamroczących pod nosem "Koszyka na zakupy, koszyka na zakupy". Wszystko się zmieniło. Tak się nie da jeździć. PiS mnie sterroryzował swoją ustawą.
