Już kasztany zakwitły, uciekamy w plener, aby nie widzieć wiadomości z Ukrainy, nawet uchodźcy chcą zapomnieć. Boże, ile można żyć w przerażeniu. Uczyń cud choć w 9 maja, abym tych wierszy nie musiała pisać.
DUCH UKRAINY
Domy obudzone nie kanonadą ptasią.
Oni wyszli ze schronów, patrzą w niebo
opasane szkarłatem od pożogi lasu.
Patrzą. Nie wiadomo skąd wiedzą. Żegnają się,
klękając w kwietniowej brei.
Patrzą. Płonące wieko nie na dachy kierujesz,
a na pustkowie i lecisz w czarnoziem.
Pomyślałeś o śpiących, nie o sobie,
mogłeś przecież się katapultować.
Nie zdążyłeś unicestwić czterdziestą pierwszą
podniebną bestię, która twój świat zamienia
w gruz i łzy. W purpurze odsyłałeś ich do piekła.
Wstawaj, Duchu Ukrainy,
już wieniec kolegów w bieli szybuje
na naddźwiękowych skrzydłach i z tobą
odlecą poza ludzkie oko.
Zamilkły w listowiu podniebni sąsiedzi pilotów.
DO
Matki, gdzie jesteście, zabierajcie
swych chłopców.
Zestrzelono kolejny rosyjski bombowiec.
Ilu ocalało? Przyjedź matko i się dowiedz,
to zemsta za:
za gwałty na dzieciach i kobietach,
za zbiorowy na nastolatkach,
za tortury na cywilach, ucinanie penisów,
wydłubywanie oczu,
za strzały w tył głowy,
potem przejechali czołgami po ich ciałach.
Arterie płyną, arterie czerwone,
i wasi chłopcy, matko, też wsiąkają w ziemię.
MIGAWKA
Daleko nie odchodźcie od telewizorów,
nie wiadomo, kiedy i gdzie was zastanie.
Uwięziony Mariupol umiera w oblężeniu,
W Unii są przeciwni sankcjom dla barbarzyńcy
i dla niego dostarczają żywność i leki.
Dziadek mówił: jak świat światem,
Niemiec Polakowi nie był bratem.
A Rosjanie uwielbiają życie pod możnowładcą.
Komentarze