Uwaga: zerknij na zdjęcie na blogu u Wiejskiej Babki
DZESZCZ, HULAKA DZESZCZ
W Lublinie na deptaku,
W świątecznym entourage’u
Wiatr z deszczem parasole z rąk kradł.
Nie straszny hulaka, gdy w zanadrzu coś masz,
Po prostu uśmiech.
Uśmiech dać – miast przekleństw do wiwatu,
I posłać wiatrowi by z deszczem grał:
W zielone.
Wiedziały dwie studentki z Lublina,
Gdy loki i makijaż osłaniały parasolką,
Lecz wiatr na nice ją obrócił, zakręcił piruecik,
A drucianą podpórką zawinął jak muszelką.
Dziewczyny śmiejąc się z połamańca,
Schowały uśmiechy za strzępy gałganu i z miną
Zachwytu ruszyły.
Ruszyły z potargańcem w Noc Sylwestrową,
Wprost na parkiet w przemoczonych butach.
Szusowały radośnie po parkiecie, od okien do drzwi,
Od drzwi do okna, raz dwa trzy, raz dwa trzy.
Deszcz zmył makijaż, ale to nie pokuta.
I figlarnie się śmiały z przemoczonego ze strachu królewicza.
Takim śmieszkom nie dokopie nikt, nawet krakowski smog.
Raz dwa, trzy, raz dwa trzy.
Inne tematy w dziale Kultura