GEST, TEN PRZYSTANEK PAMIĘCI
Mijają tygodnie, mijają miesiące,
Gdzie jesteś mój zwyczajny poranku,
Kawa wystygła, chłód liże bose stopy.
Kiedyś kochaliśmy się czułym spojrzeniem.
Las kielecki bezwstydnie zaglądał do okien.
Tamto, już przeszłe, rozsypany sznur korali.
Gestem jednym znów zwiąż, nie milczeniem
Zbywaj. Przyjdź, poświęć mi trochę czasu,
Bo gdzie jest płomień, tam są sparzone ręce.
Tym ważniejsze będą rozmowy ust, nie głazu.
Niech nie zostaną zapomniane perony i nic więcej.
Ożyją znów matki pelargonie na parapecie.
Inne tematy w dziale Kultura