Czuję się wywołana do tablicy, by rzec, jako drzewiej* bywało, co by pamięć w ludzie nie zagasła.
Dziady obchodzilli i Słowianie, i Bałtowie. Wiele ze zwyczajów jest podobna do obrzędów innych ludów - Celtów, Germanów - i wywodzi się praindoeuropejskiego źródła, a możliwe, ze i wcześniejszego (por. uznanie pszenicy za święte zboże i symbolika nowego życia u nas i w starożytnym Egipcie; mak jako symbol śmierci u nas i tamże - stąd oba ziarna w kutii). Bba, czasem w zupełnie niespodziewanych miejscach można spotkać niemal identyczne zwyczaje, o czym za chwilę.
Dziady obchodzono 2, a w niektórych regionach 4 razy do roku. Na wiosnę, czyli w najważniejsze Dziady Wiosenne, kobiety z osad wychodziły ubrane na biało i szły do świętych miejsc, takich jak gaje, źródła, leśne polany. Tam usypywano symboliczne mogiły i wspominano zmarłych. Ceremonii przewodził Huslar (Koźlarz, Guślarz) i to on pytał, czego potrzeba duszom, by odnalazły spokój. Na całej Słowiańszczyźnie obdarowywano dusze makiem, miodem i pszenicą, mlekiem, jajami i kaszą, pitnym miodem i winem. Powrót do wsi był już jednak radosną gromadą, aby przynieść wieść, że wraz z wiosną zaczyna się nowe życie. Podobne były obchody Dziadów Jesiennych. Zjadano także, już w późniejszych czasach, wieczerzę, znów z kaszą, miodem, jajami, a przy stole zostawiano puste miejsca dla dusz (Wigilia!).
Należało obdarować także ubogich. Stąd trwały i do XX wieku obyczaj, by rozdać jałumużnę żebrakom, a ci w zamian - mieli sie modlić za dusze czyśćowe.
By błąkającym sie duszom ułatwić drogę do rodzinnego domu, rozpalano ognie na rozstajach dróg. Palono też ognie na mogiłach samobójców czy topielców (symbol wody jako życiodajnej, oczyszczającej, ale i śmiercionośnej, por. rzeki Hadesu) - tu ogień, jako oczyszczająca brama, miał chronić żywych przed napaścią upiora.
Pisze XIX-wieczny autor: "... zabitych w drodze, szczególnie żebrzących dziadów lub zmarłych nagłą śmiercią, chowają zwykle przy drodze, sypiąc nad zwłokami małą mogiłę. Odwieczny z czasów jeszcze pogańskich trwa zwyczaj, że każdy wieśniak jadący czy idący, rzuca na tę mogiłkę kilka gałęzi, a gdy uzbiera się więź ich spora, wtedy jeden z przechodniów podpala takową, modli się i czeka dopóki płomień nie przygaśnie, w tem przekonaniu, że dusza zmarłego przez ogień oczyszczona, uzyska zbawienie wieczne". I dalej: "Na dawnym Podlasiu, w dzień Wszystkich Świętych, niosą rozmaitego gatunku jadła, i te zebranym na cmentarzu ubogim rozdają; z miską zaś, w której znajduje się pieróg pszenny lub żytny, a przy nim gorąca kasza jaglana lub jęczmienna, wchodzą niewiasty do cerkwi i stawiają na ołtarzu. Gdy kapłan odprawia modły, niewiasta mięsza łyżką kaszę aby z niej wznosząca się para zasilała dusze, dla których poświęcona jest potrawa”. [stąd] Podobnie było na Ukrainie, a nawet w Rosji, gdzie na groby po dziś dzień kładie się pokarmy (dziś choćby i owoce).
Wiele z tych zwyczajów odnaleźć można w różnych częściach świata. W Timurze również wspomina się zmarłych w świętych gajach. A tradycyjne srebro, kolor uzywany przy pogrzebach (figura Chrystusa na krzyżu) niektórzy badacze łączą z kolorem związanym z bóstwem lunarnym, który... no właśnie, opiekuje się zmarłymi.
Warto zachować pamięć historii i znaczenia symboli, którymi się posługujemy, aby zapalenie świeczki na grobie kogoś bliskiego nie było tylko gestem przyzwyczajenia. A jeśli magia ognia działa rzeczywiście, powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, jaką rolę odgrywamy w tym obrzędzie. - Hanna Szymanderska
* drzewiej = dawniej (specjalne tłumaczenie dla światłych Europejczyków)
Inne tematy w dziale Kultura