Warto przeczytać rozmowę Sławomira Sierakowskiego z francuskim pisarzem Michelem Houellebecqiem, która otwiera najnowszy numer „Krytyki politycznej” pod tytułem „Jeśli nie monogamia to co?” (nr 16/17). Już pierwsze pytanie i odpowiedź całkiem nieźle pokazują, co to za rozmowa. – Myśli Pan, że monogamia się skończyła? – stawia kuriozalne pytanie redaktor naczelny „Krytyki politycznej”. – Przede wszystkim ludzie coraz częściej będą żyli samotnie – odpowiada umęczony pisarz. Całość robi wrażenie, jakby ktoś zrobił Sierakowskiemu nadzieje. Stary, to facet da czadu. Nic bardziej mylnego.
Oprócz tego, że Autor „Cząstek elementarnych” zupełnie nie czując się w potrzebie uzasadniać tak mocnych tez jak przekonanie o tym, że sfera seksualna jest poza etyką i że seksem samym w sobie nikogo skrzywdzić nie można, jest on człowiekiem zasadniczo udręczonym. Sierakowski chciał zapewne usłyszeć, że monogamia to kłamstwo i że nadchodzi czas nowej etyki, chciał usłyszeć jakieś mocne, rewolucyjne wezwanie, chciał zobaczyć przed sobą silnego, jurnego prowokatora. Tymczasem spotkał się z człowiekiem raczej zrezygnowanym, twierdzącym, że jest brzydki, wstydzącym się swych doświadczeń i postulującym, by utrzymać to co jest i by ratować to, co tylko jeszcze ratować się daje.
Po tej deklaracji, Sierakowski robi wszystko, by deklarowany konserwatyzm pisarza osłabić, bądź ograć go na swój sposób. Pada pytanie o konserwatyzm lewicowy. Francuz odpowiada zdecydowanie: – Konserwatystą jestem z bardziej zasadniczych powodów. – Trochę trudno uwierzyć w pana konserwatywną tożsamość – łudzi się Sierakowski. – Na przykład uważam, że ludzie rozwodzą się zbyt łatwo – kontynuuje pisarz - Powinniśmy próbować utrzymać to, co jest. No nie, takie poglądy w numerze, który ma wieścić koniec monogamii? To jakieś nieporozumienie.
Sierakowski wydaje się rozczarowany, jednak nie odpuszcza i walczy do końca. – Wierzy pan w postęp? – pyta z nadzieją. Pisarz deklaruje wiarę w postęp nauki i techniki, jednak twierdzi, że nie ma czegoś takiego jak postęp społeczny. Znowu zawód. Czy Sierakowski w ogóle rozumie Houellebecqa? – zastanawiam się po kolejnej próbie poderwania rozmówcy. Znów nic. Sierakowski usłyszał, że Francuz pisze po to, aby dać satysfakcję tej części ludzkości, która szuka literackiego piękna. Miał przyjść i zaryczeć, miał rozwalić w proch wszystko. Tymczasem mówi ze smutkiem, rezygnacją, opowiada o zbyt częstych rozwodach i poszukiwaniu literackiego piękna. Jaka klapa...
Inne tematy w dziale Polityka