Teologia Polityczna Teologia Polityczna
470
BLOG

Magda Gawin: Sprawa Wioletty Woźnej

Teologia Polityczna Teologia Polityczna Polityka Obserwuj notkę 23

Dwa dzienniki ogólnopolskie - „Gazeta Wyborcza” i „Rzeczpospolita” nagłośniły sprawę Wioletty Woźnej. Przypomnijmy najważniejsze fakty. Wioletta Woźna i Władysław Szwak mieszkają we wsi Błota Wielkie w Wielkopolsce. Wychowują troje dzieci. W lipcu przyszło na świat ich czwarte dziecko – Róża. Sąd Rejonowy w Szamotułach na wniosek kuratora podjął decyzję o przekazaniu małej Róży do rodziny zastępczej. Kurator wyraził opinię, wedle której w domu panuje bałagan, matka jest niezaradna życiowo, leczyła się na depresję, a ojciec stary. W szpitalu tuż po porodzie biologicznej matce dziecka zabandażowano piersi, zaaplikowano leki na powstrzymanie laktacji, a dziecko odebrano. Ale nie był to koniec szpitalnego horroru. Personel szpitala, ani ordynator, ani lekarka dokująca zabiegu cesarskiego cięcia nie poinformowała pani Woźnej, że została również wysterylizowana. Pacjentka wyczytała to dopiero w karcie wypisowej. „Mam mdlącą pewność, że stoi za tym pogardliwa protekcjonalność wobec kogoś biednego, niewykształconego, ze wsi. Że nie potraktowano by tak ładnie ubranej pani z miasta” – napisała w „Gazecie Wyborczej” dziennikarka Ewa Wieczorek. Podobnego zdania był były prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Marek Safjan i prof. Wiktor Osiatyński, który powiedział: „Naruszono godność tej kobiety. Decyzja o sterylizacji mogła mieć związek z jej statusem społecznym”. Poparło ich wielu czytelników Gazety.

 

Jedyną entuzjastką sterylizacji bez zgody pacjenta okazała się pani prof. Magdalena Środa, etyk, feministka i była Pełnomocniczka Rządu ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn w rządzie Marka Belki. Na jej prowokacyjne pytanie zawarte w tytule artykułu: „Sterylizacja bez pytania pacjentki - czemu nie?” odpowiadam - ano dlatego nie, bo każda sterylizacja bez pozwolenia oznacza wprowadzenie przymusu. Kto będzie decydował o tym, kto i ile może mieć dzieci? Jacy eksperci będą powołani do orzeczenia sterylizacji? Czy sterylizacyjny przymus obejmie tylko biednych? A co z bezrobotnymi? A co z ludźmi chorymi i niepełnosprawnymi? Czy i nad tymi ludźmi z charakterystyczną dla siebie troską i wyobraźnią pochyli się pani minister Środa?

 

Przez eksperyment przymusowego i tzw. dobrowolnego odbierania płodności (który jakże często w praktyce okazywał się przymusem) przeszły nie tylko nazistowskie Niemcy, ale i państwa demokratyczne, jak Szwecja, Norwegia, Dania, Finlandia, Szwajcaria, Stany Zjednoczone i Kanada. W Szwecji w 1924 r. głosami lewicy przeforsowano dobrowolną sterylizację, ale w połowie lat 30. XX w. ci sami wrażliwi socjaldemokraci wprowadzili sterylizacje przymusową. Objęła ona osoby nie tylko chore, ale przede wszystkim niższe klasy społeczne. Zamysł sterylizowania „społecznych mętów” szybko stał się pretekstem do sterylizacji z takich powodów jak: „sprzedaż nielegalnego alkoholu”, „kradzież kurczaków”, „zbyt silny popęd seksualny”. Blisko 90% ofiar eugenicznego eksperymentu, w Szwecji wyjątkowo długiego, bo trwającego do lat 70. XX w., stanowiły kobiety. Podobny schemat masowej sterylizacji kobiet miał miejsce w pozostałych krajach skandynawskich i Szwajcarii. Nie decydował o tym ani wskaźnik ubóstwa, ani wiedza medyczna. Przeciwnie, w latach 40. medycyna znała schorzenia genetyczne przekazywane przez mężczyzn. Sterylizowano masowo kobiety, ponieważ były słabszymi ogniwami społeczeństwa, były gorzej wykształcone, bardziej podatne na instrumentalizację i stąd zostały złożone na ołtarzu naprawiaczy rasy spod znaku lewicowej eugeniki.

 

Dziś, po raz pierwszy w historii powojennej Polski, tak tragicznie naznaczonej przez nazistowskie eugeniczne eksperymenty w latach II wojny, ktoś śmiał nazwać sterylizację bez pozwolenia – pomysłem godnym namysłu. Jeśli zatem pani Środa, etyk i feministka przyklaskuje na jedna rękę aborcji z przyczyn społecznych, a na drugą przymusowi sterylizacyjnemu – to oznacza to, że wchodzi na niebezpieczna ścieżkę wytyczoną w latach międzywojennych przez amerykańską feministkę Margaret Sanger, propagatorkę antykoncepcji, racjonalnego rozrodu i eugeniki. Oto cytat z rozlicznych publikacji Sanger:

„Pilną kwestią segregacji i sterylizacji należy się natychmiast zająć. Każda upośledzona umysłowo dziewczyna lub kobieta, u której są to wady dziedziczne ( ...) powinna w okresie rozrodczym zostać odizolowana (...) Gdy zdamy sobie sprawę, że każdy upośledzony umysłowo jest potencjalnym źródłem niezliczonego ułomnego potomstwa, opowiemy się polityką natychmiastowej sterylizacji, która da nam pewność, że upośledzeni nie zostaną rodzicami.” Inne nienawistne teksty Sanger, w których z konsekwencją i uporem nazywała niezaradnych i wielodzietnych mianem „społecznych chwastów” i „ludzkich odpadów” są do dzisiaj przestrogą dla wszystkich, którzy uważają, że sterylizacja kobiety ze wsi Błota Wielkie była dopuszczalna.

 

W sprawie Wioletty Woźnej uderza jeszcze jedno. Kobieta wyraźnie powiedziała, że nie zezwoliłaby na sterylizację. Zignorowanie tego aktu sprzeciwu dyskwalifikuje panią minister Środę do przyoblekania togi obrończyni kobiet. Nie broni kobiet i nie działa w ich interesie. Reprezentuje skrajną wersję inżynierii społecznej, która pod cienką warstewką humanitarnych haseł skrywa dobrze znaną pogardę wobec słabszych.
 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Polityka