Teologia Polityczna Teologia Polityczna
64
BLOG

Dariusz Gawin: Widmo lewicy

Teologia Polityczna Teologia Polityczna Polityka Obserwuj notkę 10
Tak, znów zaczęło krążyć nad polską polityką coś na kształt lewicy powracającej z niebytu. Wszyscy zastanawiają się, kogo wskaże w drugiej turze swoim wyborcom Napieralski i jak do lewicowego elektoratu spróbują dotrzeć Kaczyński i Komorowski. Przez najbliższe dwa tygodnie media i sondaże będą drążyć ten temat na wszystkie sposoby. W cieniu pozostanie kwestia nie tyle odrodzenia lewicy jako formacji, która może w Polsce rządzić – bo do tego jeszcze daleko, ile kształtu jaki może ona przybrać za kilka lat.

Pewne rzeczy jednak już widać. Po pierwsze – kończy się po dwudziestu latach epoka, w której pojęcie postkomunizmu odgrywało istotną rolę. Postkomunistyczny establishment z czasów kwaśniewszczyzny popełnił błąd odmawiając poparcia Napieralskiego. Okazało się, że ani Belka ani Cimoszewicz nie przeważyli szali na korzyść Platformy w pierwszej turze. Stare postkomunistyczne wygi lgną do PO, wyczuwając w niej instynktownie przemianę z posolidarnościowej formacji, która jeszcze kilka lat temu zaciekle walczyła z kwaśniewszczyzną,  w zwykłą partię władzy. Dawna Unia Wolności i dawne zaplecze Kwaśniewskiego idą do Tuska i Komorowskiego. Lewica i Demokraci – twór firmowany przez Olejniczaka,  miał być sposobem na budowę liberalno-lewicowej formacji w stylu okrągłego stołu, kleconej z solidarnościowego salonu i postkomunistycznych technokratów. Warto zatem przypomnieć, że to nie kto inny jak Napieralski był osobą, która rozmontowała od środka LiD. Napieralski nie ma wobec tych środowisk żadnych zobowiązań, a po wyborczym sukcesie pozbędzie się także – jeśli w ogóle je miał – kompleksów. Jego celem jest budowa nowej lewicy, która wykroczny poza logikę sporu dwóch tradycji – solidarnościowej i postkomunistycznej. Tylko taka lewica może bowiem w Polsce sięgnąć kiedyś po władzę.

I tu dochodzimy do drugiego punktu – do kształtu ideowego takiego potencjalnego bytu. Sam Napieralski daje na tutaj pewne wskazówki, za sprawą warunków jakie stawia przed II turą PiS i PO. In vitro, karta praw podstawowych, parytety – te wszystkie kwestie układają się w jeden deseń – ideologicznej lewicy kulturowej. Budzi to pewne skojarzenia z Hiszpanią. Sam Napieralski jeździł do Zapatero – dwa lata temu na przykład spotkał się  z nim w Madrycie na kongresie PSOE, wyrażał się z podziwem o „hiszpańskiej drodze”, mówił potem, ze w sprawach światopoglądowych polityka hiszpańskich socjalistów jest dla niego wzorem. Niektórzy z przekąsem mówili wtedy o nim „Zapateralski”. Takie hasła dobrze brzmią w liberalnych mediach, sęk jednak w tym, czy są w stanie przekonać polski lewicowy elektorat: i to nie ten spod znaku „kawiorowej lewicy”, który debatuje nad udręką mniejszości seksualnych prześladowanych przez heteroseksualną większość w lanserskich, stołecznych lokalach, lecz ten, któremu bladym świtem przed fabryczną bramą kandydat SLD wręczał torby z kanapkami. Dla tych ludzi od ideologicznych krucjat przeciwko Kościołowi czy patriarchatowi ważniejsze jest posiadanie pracy albo skrócenie kolejek do specjalistów w publicznych przychodniach. Zwykli ludzie, „ludzie pracy” – jak niegdyś mówiono, nie interesują się „wyzwoleniem ciała” tylko „wyzwoleniem pracy”, nie interesuje ich debata o kształcie polskiego patriarchatu tylko spór o kształt polskiego kapitalizmu. Napieralski zdaje się uciekać tak szybko od widma lewicy postkomunistycznej, że próbuje zafundować Polakom od razu lewicę ponowoczesną. A tymczasem ciągle brakuje tej tradycyjnie nowoczesnej, skoncentrowanej na społecznym i gospodarczym wymiarze polityki. I tutaj właśnie otwiera się pole do wyborczych  łowów dla Jarosława Kaczyńskiego.
 
Dariusz Gawin
 
Przeczytaj komentarze Marka Cichockiegoi Dariusza Karłowicza

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka