Jakiś czas temu wybrałam się samochodem do stolicy. Miałam do załatwienia sprawę w Centrum. Na parkingu przy ulicy nie było już wolnych miejsc, więc postanowiłam zaparkować w podziemnym. Nie znoszę wjeżdżania do takich miejsc, stresują mnie i tyle. Ale wyjścia nie było i wjechałam w paszczę lwa, tzn. parkingu. Szukając wolnego miejsca w klaustrofobicznym bunkrze, wybrałam po 10 minutach szukania pierwsze lepsze tzn. wąskie, między samochodem a słupem betonowym. Oczywiście nie dałam rady tam wjechać za pierwszym podejściem, ani za drugim i trzecim. Obok mnie siedziała teściowa, a za mną jakiś facet w wypasionym terenowym Land Roverze trąbił zniecierpliwiony i świecił mi po lusterkach. Zamiast się wycofać i poszukać innego miejsca, zestresowałam się i uniosłam ambicją. I postanowiłam wjechać na siłę, naiwnie wierząc, że betonowy słup się przesunie na czas mojego parkowania. Skończyło się na obdarciu boku mojego kangura i na wgięciu blachy drzwi w miejscu styku z upartym słupem. Na szczęście nie udało mi się trafić w stojący obok samochód. Okazało się, że straty nie są wielkie i samodzielnie można zadrapania zretuszować.
I tak mi przyszło do głowy niedawno, kiedy sobie wspominałam to wydarzenie: czy tak czasami nie jest z naszym życiem duchowym? Ucząc się zasad wiary, praktykując je na codzień (metaforycznie można to nazwać kursem prawa jazdy) zdobywamy wiedzę i umiejętności, które sprawiają, że pewnie i stanowczo możemy poruszać się po drogach ludzkiej myśli i doświadczenia religijnego. I czasem, kiedy wydaje nam się, że w wąskich przejściach, w ryzykownych miejscach naszej wiary możemy nieco na siłę zaparkować ze swoimi poglądami czy wartościami, okazuje się, że obdarliśmy sobie kawał skóry. Bo wydawało się, że pokonamy przeszkody sami, nie zważając na wolę Boga, prawa natury życia nadprzyrodzonego i możliwości nasze własne.
Duchowość też rządzi się swoimi prawami, istnieje tam droga, czy może nawet sieć dróg i bezdroży, i znaki na nich. Nasze podróżowanie po drogach duchowości powinno podlegać pewnym zasadom. Jeśli złamiemy zasady, musimy się liczyć z konsekwencjami. Zasady ujęte w prawie moralnym, w obyczajowości wynikającej z fundamentów etycznych powinny być trwale wypisane w naszym sercu, ale i w umyśle.Wiara wymaga też pewnego rodzaju logiki, myślenia, używania nie tylko emocji i przeświadczeń, ale też racjonalnego postrzegania rzeczywistości.
Jeśli widzę w tylnym lusterku, że ściana jest 2 milimetry obok, powinnam się wycofać, zastanowić nad dalszym manewrem, może nawet wysiąść z tego nieszczęsnego samochodu i poprosić trąbiącego na mnie gościa o pomoc. Ale nie, ja dam radę, ja mu pokażę, w końcu to ja jestem kierowcą (a nawet kierowczynią!).
Jeśli widzę w tylnych lusterkach mojego sumienia, że za moment moje postępowanie zagna mnie w tzw. kozi róg i stanę w sytuacji bez wyjścia, powinnam się wycofać, zastanowić nad dalszymi krokami, słowami, gestami, może nawet uciec, zrobić unik przed pokusą i grzechem, wezwać na pomoc anioły, Boga samego, poprosić o pomoc, o radę kogoś mądrzejszego na drogach Bożych niż ja? Ale nie, ja wam pokażę, w końcu to ja jestem panią swego chrześcijaństwa i mojej formacji!
Guzik prawda, to nie ja jestem panią swej formacji i mojego chrześcijaństwa – powinnam przestrzegać zasad, które stworzył Nieskończenie Doskonały Bóg, i nie próbować Mu udowadniać, że do dna upadku mi jeszcze daleko.
Może i obdarty boczek to jeszcze nie katastrofa, ale jak się wda zakażenie? To się może bardzo źle skończyć. Samochód można naprawić, albo kupić nowy. Ale życie jest tylko jedno. Przynajmniej mam taką nadzieję...
www.tezeusz.pl
Blog portalu Tezeusz; pod redakcją Michała Piątka
Tezeusz jest portalem dla osób zainteresowanych problematyką religijną, kulturalną i społeczną. Zwracamy się jednak szczególnie ku katolikom i innym chrześcijanom, którzy pragną pogłębiania swej wiary, by móc pełniej żyć Ewangelią i owocniej świadczyć o Chrystusie w dzisiejszym pluralistycznym świecie.
Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus jest źródłem sensu życia i zbawienia, a Kościół katolicki wspólnotą wiernych, powołaną do dawania świadectwa Bożej i ludzkiej miłości. Promujemy katolicyzm czerpiący z bogatej tradycji Kościoła, zdolny do twórczej obecności we wszystkich dziedzinach życia osobistego i publicznego oraz nie lękający się wyzwań współczesności.
Z "Misji" Tezeusza.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości