Dzisiejszy fragment ewangelii – jak żaden inny – podkreśla człowieczeństwo Jezusa Chrystusa. Jego pochodzenie i korzenie, Jego miejsce w historii świata. Myśląc o Chrystusie – szczególnie teraz, tuż przed Świętami Bożego Narodzenia – warto zatrzymać się nad Jego człowieczeństwem.
Współczesny świat często postrzega Jezusa w tej samej kategorii co krasnoludki, dobre wróżki i elfy. Dzieci, które są wychowywane w domach pozbawionych refleksji teologicznej, uważają, że Jezus jest kimś, kto czyni niezwykłe sztuczki, gdy się go bardzo o to prosi. Takich dzieci jest całkiem sporo w naszym katolickim kraju. Co gorsza, także wielu dorosłych słucha opowieści o Chrystusie z przymrużeniem oka. Jezus dla współczesnego człowieka stał się postacią komiksową, a historia zbawienia jest dla wielu jedynie elementem tradycji.
Tymczasem św. Mateusz, wypisując rodowód Jezusa, tak naprawdę mówi dzisiaj: „Spójrz, skąd wywodzi się twój Bóg”. Ta ewangelia podkreśla, że Chrystus przynależał do jasno określonej grupy ludzi, nie spadł, jak to się mówi potocznie, z nieba. Nie przyleciał żadnym obiektem niezidentyfikowanym, tylko narodził się w ubogiej szopie. Narodził się po to, by nas zbawić, ale także po to, by nam było łatwiej i prościej żyć.
Człowieczeństwo Jezusa nieustannie zachwyca ludzi – najlepiej widać to w sztuce. Artyści na różne sposoby obrazują przyjście Syna Bożego na świat – temat ten przewija się na licznych obrazach, ów zachwyt doskonale oddają nasze polskie kolędy. Czy jednak my o tym zachwycie nie zapominamy?
Boże Narodzenie jest właśnie czasem, w którym radujemy się z tego, że Jezus zechciał wcielić się w ludzką postać, zamieszkać wśród nas. Cieszymy się, że narodził się w Betlejem i poznał smak ziemskiego życia, bo dzięki temu jest nam bliższy. Dzisiaj warto sobie o tym przypomnieć – o ubóstwie, jakie dotknęło Chrystusa tuż po przyjściu na świat, o tych latach, które spędził u boku Maryi i Józefa, wśród swojej rodziny, wujków, ciotek, kuzynów.
Czy takiego obrazu Chrystusa nie brakuje nam najbardziej? Gdybyśmy zechcieli o Nim pomyśleć właśnie w taki sposób, czy nie byłoby nam łatwiej się z nim zaprzyjaźnić, zbliżyć? Bogu nie zależy na boskości, Bogu zależy na miłości i prawdziwych relacjach. Nasza świętość nie musi (ba, nawet nie powinna!) być tkana na lęku przed majestatem, oparta na strachu i dystansie. Po to Jezus narodził się jako człowiek, by ten dystans zmniejszyć, ograniczyć.
Współczesnemu człowiekowi coraz trudniej wierzyć w takiego właśnie Chrystusa. Często wydaje się on odległy i niedostępny, bo chociaż żył na ziemi, było to dawno temu. Patrząc na coraz to nowe kataklizmy, nieszczęścia, porwania, słuchając o występkach i kradzieżach, o morderstwach i bezwzględnych napaściach, ma się wrażenie, że ten zapowiadany Syn Boży ma niewiele do gadania. Bożonarodzeniowa radość więźnie nam w gardle i nie pomagają komercyjne świąteczne piosenki puszczane na okrągło w radiu ani wielkiej urody anioły spacerujące po ulicach.
Dlatego właśnie warto wrócić do ubogiego żłóbka. Warto te świąteczne dni spędzić przy małym Chrystusie, który stając się bezbronnym, całym sobą mówi: „Jestem wasz”. Później taki bezbronny był jeszcze na krzyżu, kiedy cierpiał i wzywał Boga. Warto uświadomić sobie, że mały Chrystus to nie tylko element dekoracji tych grudniowych świąt, ale przede wszystkim to symbol ogromnej miłości Boga do człowieka.
Bóg, rodząc się w ludzkiej rodzinie, dał nam pewność, że nigdy nas nie opuści, bo to my, ludzie jesteśmy dla niego najważniejsi. Bóg jest blisko – niezależnie od okoliczności – jest blisko tych, którzy Jemu zaufali do końca, często wbrew sobie i własnemu rozsądkowi. Takie zaufanie wymaga wiele pracy, wymaga długich chwil spędzonych wspólnie, wymaga stania pod krzyżem i czuwania przy żłóbku. Takie zaufanie to wynik solidnie budowanej relacji z kimś, kogo dobrze znamy i w kogo wierzymy.
Takiej wiary w te święta potrzebujemy więc najbardziej – wiary w Chrystusa, który narodził się w ludzkiej rodzinie, ale także wiary w Chrystusa, który jest Bogiem. Ta wiara pozwoli nam odczytywać znaki czasów, pozwoli nam znosić to, co wydaje się nam nie do zniesienia i da nam mądrość na drodze do Niebieskiego Domu.
www.tezeusz.pl
Piątek, III Tygodnia Adwentu, rok A1
Wprowadzenie do Rekolekcji Adwentowych Tezeusza 2010
Dzisiejsze czytania
Rekolekcje Tezeusza
Strona Rekolekcji Adwentowych na Facebooku
Blog portalu Tezeusz; pod redakcją Michała Piątka
Tezeusz jest portalem dla osób zainteresowanych problematyką religijną, kulturalną i społeczną. Zwracamy się jednak szczególnie ku katolikom i innym chrześcijanom, którzy pragną pogłębiania swej wiary, by móc pełniej żyć Ewangelią i owocniej świadczyć o Chrystusie w dzisiejszym pluralistycznym świecie.
Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus jest źródłem sensu życia i zbawienia, a Kościół katolicki wspólnotą wiernych, powołaną do dawania świadectwa Bożej i ludzkiej miłości. Promujemy katolicyzm czerpiący z bogatej tradycji Kościoła, zdolny do twórczej obecności we wszystkich dziedzinach życia osobistego i publicznego oraz nie lękający się wyzwań współczesności.
Z "Misji" Tezeusza.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości