Tezeusz Tezeusz
199
BLOG

Michał Piątek: Oczy szeroko otwarte

Tezeusz Tezeusz Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Niby w życie chrześcijanina wpisane jest poszukiwanie Bożych znaków, wskazówek, podpowiedzi oraz poruszanie się po świecie niczym drodze, przy której stoją Jego drogowskazy, na które człowiek powinien zwracać baczną uwagę, czytać je uważnie i starać się prawidłowo odczytać to, co Bóg może mieć nam do powiedzenie, ale mimo wszystko, nie zawsze dociera do nas sens Bożego przekazu. Często nie jest to wcale nasza wina, ale jednak, coraz częściej sami zamykamy oczy, usiłujemy nie widzieć, udajemy, że nic do nas nie dociera.

Współczesny świat nie zawsze pozwala nam na to, by widzieć go takim, jakim jest naprawdę, ale jeszcze częściej sami zamykamy oczy i udajemy, że nie widzimy znaków, które On nam daje. Tak jest wygodnie. Po co pąkować się w problemy związane z możliwością niezrozumienia, ośmieszenia, wytykania palcami? Po co głosić Jego słowa, skoro powołani są do tego kapłani? Niech oni się tym zajmą, JA mam wiele własnych spraw na głowie, chcę normalnie żyć, uznanie za wariata nie jest mi do niczego potrzebne. Nie chcę, nie słyszę, nie widzę, nie mówię…

Oczywiście uogólniam i ten problem nie dotyczy nas wszystkich, ale jednak warto się zastanowić, czy ilość osób odwracających od Niego wzrok na pewno nie jest zatrważająca i zawsze warto się też zastanowić nad tym, czy my sami na pewno staramy się wsłuchać w Jego znaki, gdy je dostrzegamy, czy w ogóle staramy się je dostrzec i czy o nich mówimy.

To przecież nie jest tak, że Bóg nam o świecie nic nie mówi, a my jesteśmy całkowicie ślepi. Owszem, wielu z nas mogła dotknąć przypadłość niedowidzenia, ale coś mi się wydaje, że coraz częściej, kierując się zwykłym strachem przed opinią innych, udajemy ślepców, którzy nie widzą światła w ogóle. Gdzie jest nasz doniosły głos? Dlaczego milczymy? Dlaczego udajemy, że nie dostrzegamy Jego słów i dlaczego ich nie głosimy? Odpowiedzi na te pytania znamy tylko my sami.

Coraz częściej jednak biernie przyjmujemy rolę faryzeuszy (J 9, 1-41), którzy nie wierząc w prawdziwą moc Jezusa, który uzdrowił niewidomego, sami okazali się ślepcami, do których nie dociera prawda, a także ślepcami, do których nie dociera ich własny grzech. Faryzeusze nie chcieli wierzyć, nie chcieli widzieć i ich ślepota oraz głuchota była im na rękę. Prawdę mówiono im po wielokroć, a oni i tak jej nie słyszeli. Faryzeusze woleli nie dostrzec piękna, które dokonało się na ich oczach, byle tylko nie niszczyć aktualnego stanu rzeczy i dalej żyć wygodnie, nie bacząc na to, że jest to życie w grzechu. Faryzeusze zamknęli swoje oczy na prawdę Pana.

Tymczasem, wystarczy chcieć. Pokazał to uzdrowiony przez Jezusa niewidomy, który uwierzył. A wystarczyło, że Jezus użył tylko śliny i ziemi, zwykłego błota, by go uzdrowić i sprawić by tym samym, także świat stał się odrobinę bardziej zdrowy. Josemaria Escriva, słusznie zwraca w swej „Kuźni” uwagę na fakt, że Jezus pokazał nam tym czynem prawdę o nas samych – jesteśmy słabi i często brakuje nam mocy, ale mimo to, my oraz nasza wiara, jesteśmy potrzebni do czynu zbawienia.

Wówczas winniśmy otworzyć Ewangelię i podziwiać, jak Jezus leczy ślepego od urodzenia: błotem ulepionym z prochu ziemi i śliny. I taki właśnie jest ten lek, co daje światło ślepym oczom! 

Tacy jesteśmy – ty i ja. Świadomi naszej słabości, naszej niemocy, lecz z łaską Bożą i przy naszej dobrej woli – jesteśmy lekarstwem, które niesie światło, udziela naszej siły innym i nam samym.

Pamiętajmy o tym i zawsze starajmy się mieć oczy szeroko otwarte. On nas potrzebuje.

 
Rozważanie na IV Niedzielę Wielkiego Postu, rok A1

 www.tezeusz.pl

Tezeusz
O mnie Tezeusz

Blog portalu Tezeusz; pod redakcją Michała Piątka Tezeusz jest portalem dla osób zainteresowanych problematyką religijną, kulturalną i społeczną. Zwracamy się jednak szczególnie ku katolikom i innym chrześcijanom, którzy pragną pogłębiania swej wiary, by móc pełniej żyć Ewangelią i owocniej świadczyć o Chrystusie w dzisiejszym pluralistycznym świecie. Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus jest źródłem sensu życia i zbawienia, a Kościół katolicki wspólnotą wiernych, powołaną do dawania świadectwa Bożej i ludzkiej miłości. Promujemy katolicyzm czerpiący z bogatej tradycji Kościoła, zdolny do twórczej obecności we wszystkich dziedzinach życia osobistego i publicznego oraz nie lękający się wyzwań współczesności.  Z "Misji" Tezeusza.  

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości