Tezeusz Tezeusz
246
BLOG

Małgorzata Frankiewicz: Nie przyprowadzajmy Jezusowi cudzołożnic

Tezeusz Tezeusz Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Kilka lat temu, mieszkając w Radwanowicach koło Krakowa, opiekowałam się starszym niepełnosprawnym umysłowo człowiekiem. Ów nieżyjący już pan miał zwyczaj chodzić dość często do spowiedzi, zwłaszcza gdy zdenerwowałam go czymś, wymagając na przykład, aby posprzątał po śniadaniu czy pomógł mi w jakichś pracach ogrodniczych. Pobliski kościół był niewielki, a mój podopieczny mówił głośno, więc natychmiast cała wieś dowiadywała się, że u nas w domu wybuchła awantura, „bo pani Małgosia była bardzo niedobra”. Niektóre nadopiekuńcze niewiasty próbowały nawet mniej lub bardziej skutecznie rozbudzać z tego powodu moje poczucie winy. Wiem, wiem, na pewno nie jestem uosobieniem łagodności, ale nie przy tym zagadnieniu chciałabym się dzisiaj zatrzymać.

Człowiek, o którym opowiadam, nie był jakimś szczególnym przypadkiem. Podobnie czasami spowiadali się niepełnosprawni umysłowo podopieczni radwanowickiej Fundacji im. Brata Alberta. Zamiast mówić o sobie, analizować własne postawy i zachowania, skarżyli się na opiekunów albo na kolegów i koleżanki. Można by powiedzieć, że choroba pozbawiła tego rodzaju osoby zdolności do prawidłowej samooceny. I to jest oczywiście prawda. Myślę jednak, że w bezrefleksyjnym, pozbawionym różnych kulturowych osłonek postępowaniu tych ludzi widać wyraźniej mechanizmy nieobce chyba nikomu z nas, sprawniejszych.

Ja w każdym razie prawie zawsze, robiąc rachunek sumienia, przypominam sobie tego człowieka, który tak chętnie spowiadał się z moich grzechów. Przypominam to sobie nie tyle z poczuciem winy, ale jako przestrogę, aby nie postępować podobnie. Bo przecież historie jakoś tak lubią układać się same według następującego schematu: „Ktoś nadużył mojego zaufania, kłamał w żywe oczy, zachowywał się wyjątkowo bezczelnie, a to, co on uważa za upokorzenie i krzywdę, było po prostu moją słuszną reakcją na jego podłość”. Albo: „Ktoś stawia mi zupełnie absurdalne wymagania, które graniczą z sadyzmem, więc to, co ten człowiek uznaje za nielojalne zachowanie, jest formą mojej samoobrony”. Albo: „Czyjeś egoistyczne postępowanie szkodzi bardzo moim szlachetnym zamierzeniom i planom, a to, co ten człowiek nazywa moją nieuczciwością i bezdusznością, jest sprawiedliwym wyrównywaniem rachunków i przywracaniem właściwych proporcji”…

Fakt, że ktoś postępuje źle, że narusza prawo albo dobre obyczaje, przysłania często nasze własne niedoskonałości i błędy. Tak właśnie zdarzyło się w przypadku faryzeuszy i kobiety pochwyconej na cudzołóstwie. Nie ma wątpliwości co do tego, że owa kobieta popełniła grzech. Dla faryzeuszy staje się to jednak tylko pretekstem, aby mogli prowadzić swoją okrutną grę, mającą ostatecznie zakończyć się oskarżeniem i śmiercią Jezusa. Można by nawet powiedzieć, że grzech owej kobiety był dla nich bardzo przydatny i użyteczny, był im na rękę. Niemal słychać pewną przewrotną radość w ich słowach:„Nauczycielu, kobietę tę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?" W podtekście: „Kamienując tę kobietę, masz okazję sprawdzić się jako wartościowy członek naszej grupy, a jeżeli tego nie zrobisz, będziesz następny w kolejce do ukamienowania”.

Warto tutaj przypomnieć, że kamienowanie zmniejszało albo nawet całkowicie niwelowało osobistą odpowiedzialność kamienujących za śmierć kamienowanej osoby. Tego rodzaju karę wymierzała solidarnie społeczność i nie można było wskazać zabójcy czy kata, bo każdy tylko dorzucał swój większy lub mniejszy kamień. Poprzez ukamienowanie prawdziwego lub rzekomego przestępcy społeczność próbowała uwolnić się od wewnętrznych napięć i wyeliminować swoje poczucie winy, zamiast się do niej otwarcie przyznać.

Co zdarzyło się, zanim kobietę przyprowadzono do Jezusa? Dlaczego dopuściła się cudzołóstwa i w jakich okolicznościach została na nim przyłapana? Ewangelista nie mówi nic na ten temat. Być może mąż oddalił ją zgodnie z prawem Mojżeszowym, bo miał taki kaprys, a ona została bez środków do życia. Jezus mówi o tym w innym gdzie indzie:„Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo”(Mt 5, 32). Może owdowiała i została z garstką wołających o chleb dzieci… Tak czy owak, stała się ofiarą męskiej pożądliwości i surowego prawa, panującego w społeczeństwie patriarchalnym, czyli rządzonym przez mężczyzn i stosownie do ich potrzeb. Tę kobietę należało zniszczyć, gdyż pokazywała niedoskonałości męskiej natury i wady panującego wówczas społecznego systemu.

Tak rodzą się różnego rodzaju kozły ofiarne, czarne owce i inne stadne anomalie. Podobny schemat towarzyszył kiedyś polowaniu na czarownice, a dzisiaj „uzasadnia” rasizm, walkę z politycznymi przeciwnikami, mobbing w różnego rodzaju instytucjach… „Zły”, ten, którego trzeba zniszczyć lub wyeliminować, pokazuje, że coś jest nie w porządku z nami, że mamy na sumieniu sprawy, do których wolimy się nie przyznawać. Poza tym zbiorowe potępienie bywa zaraźliwe. Jeżeli ja potępię, jeżeli potępi mój kolega, to dalej może potoczyć się cała lawina potępień. Dlatego im większe jest nasze społeczne oddziaływanie, im bardziej publicznego charakteru nabierają nasze wypowiedzi i działania, tym bardziej powinniśmy być wyczuleni na mechanizm projektowania własnych grzechów na innych ludzi.

Stara prawda wszystkich mędrców i świętych mówi, że reformowanie świata trzeba zacząć od samych siebie. Nie przyprowadzajmy Jezusowi cudzołożnic i innych złoczyńców z naszego otoczenia! On na pewno poznał ich serca już dawno bez naszej życzliwej pomocy. Wielki Post to znakomita sposobność, aby skupić się na złu w samym sobie, a nie w innych ludziach. Spróbujmy odnaleźć w sobie grzeszną cudzołożnicę, która tak czy inaczej sprzeniewierzyła się wielkiej Jezusowej miłości. Pozostańmy z Jezusem sam na sam jak owa cudzołożnica, bo tylko w ten sposób możemy doznać łaski prawdziwego przebaczenia.

 

Rozważanie na Poniedziałek V Tygodnia Okresu Wielkiego Postu, rok A1
 
 
Polecamy także:
Michał Piątek, Wyrzućmy kamienie

 

Tezeusz
O mnie Tezeusz

Blog portalu Tezeusz; pod redakcją Michała Piątka Tezeusz jest portalem dla osób zainteresowanych problematyką religijną, kulturalną i społeczną. Zwracamy się jednak szczególnie ku katolikom i innym chrześcijanom, którzy pragną pogłębiania swej wiary, by móc pełniej żyć Ewangelią i owocniej świadczyć o Chrystusie w dzisiejszym pluralistycznym świecie. Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus jest źródłem sensu życia i zbawienia, a Kościół katolicki wspólnotą wiernych, powołaną do dawania świadectwa Bożej i ludzkiej miłości. Promujemy katolicyzm czerpiący z bogatej tradycji Kościoła, zdolny do twórczej obecności we wszystkich dziedzinach życia osobistego i publicznego oraz nie lękający się wyzwań współczesności.  Z "Misji" Tezeusza.  

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości