Tezeusz Tezeusz
167
BLOG

Kazimierz Juszczak: Boże przymierze

Tezeusz Tezeusz Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Święta Wielkanocne jak co roku są czasem wspominania i przeżywania tego, co zrobił Chrystus Pan dla człowieka. Jego odkupieńcza śmierć na Golgocie spowodowała, że przez 20 stuleci ludzie doświadczają metanoi i nawracają się swoimi sercami do Pana Wszechświata – Jezusa Chrystusa. Ich życie zostaje odmieniane przez Boga, to On staje się dla nich najważniejszy, dla Niego chcą żyć i umierać i zapewne jest to niesłychany ewenement w świecie.

Człowiek z natury religijny potrzebuje bóstwa, potrzebuje siły wyższej i większej niż on sam. W swoich poszukiwaniach często wybiera innego człowieka, siebie samego, jakąś ideę lub religię. Bóg natomiast wyciąga przez cały czas ręce do szukającego. Człowiek zaś, oglądając dzieło stworzenia, szuka innych wytłumaczeń. Mówi: „To wielki wybuch stworzył, to powstało wszystko samo przez miliardy lat”. Albo: „To UFO, cywilizacja pozaziemska spowodowała, że to wszystko jest. Stworzyli to i z czasem przylecą, aby zobaczyć, co u nas słychać lub też osiedlić się”. Inni uważają, że istnieje świat bogów, pewne ich hierarchie, które są kapryśne i snobistyczne, będące czasami zwierzętami, drzewami itp. W końcu niektórzy uważają, że natura jest matką, a ojcem jakiś inny bóg i że zjednoczenie z naturą daje on największą satysfakcję - nirwanę.

Każdy przy tym jest niezwykle przekonany do swoich wierzeń, takich czy innych od wieków. Aż tu nagle pojawia się na scenie świata Abraham, potem Izaak, potem Jakub i rozpoczyna się życie ludu, który twierdzi, że zawarł z Bogiem jedynym przymierze. Że jest własnością Tego, do którego należy cały wszechświat i życie, i śmierć. Zapomniano na dłuższy czas o tym, plotki się nie potwierdziły aż do czasu, kiedy to w Egipcie zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Powstał tam niejaki Mojżesz, który dokonywał cudów, który do boga tego świata mówił: „Wypuść mój lud” – w imieniu swojego Boga, który karcił różnymi plagami Egipt. Nacisk był tak wielki, że faraon ich puścił, a złość jego na bezsilność spowodowała, że wojska jego potopiły się w morzu, przez które ten naród niewolników przeszedł jak po suchym lądzie. Kim oni są? Co to za ludzie, zbliżający się do terenów zamieszkiwanych przez rosłe ludy, którym nie w głowie dzielić się własnością?

Ten to lud stanął przed swoim Bogiem i usłyszał: „Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, a domu niewoli… Nie zabijaj, nie cudzołóż…, nie mów fałszywego świadectwa…” II Mojż. 20.1-17. I zląkł się lud, i zawołał do swojego przewodnika Mojżesza: „Ty mów do nas, niech Bóg nie mówi, abyśmy nie pomarli”. Możemy zadać sobie pytanie, czy nie było lepszego ludu na ziemi, który wybrać mógł Bóg? Być może i był, ale sam on związał się przymierzem z pewnym człowiekiem – „…a potomstwo twoje będzie… i będą w tobie błogosławione wszystkie plemiona ziemi” I Mojż. 12.1-3. Kontynuacją tego przymierza była ta sytuacja. Lecz w Abrahamie Bóg związał się jakby z całym rodzajem ludzkim. Nie utopi ich, bo przyrzekł Noemu, nie zniszczy ich, bo chce błogosławić, nie zabije Izraelitów otwardym karku, bo powiedział, że oni odziedziczą.  

Jednak w tych wszystkich sytuacjach widzimy, że Bóg chce współpracy z człowiekiem, że powołuje i wybiera jednostki, które w szczególny sposób prowadzi w wypełnianiu Swojej woli i wiąże się z nimi przymierzem. Człowiek jednak często zawodził (Saul), zapominał o Bogu i tym kim On jest. Ważniejsze często były układy, wygoda, bogactwo, lubieżne życie, własne zachcianki. W księdze Ezechiela Bóg jakby wzdycha i marzy, i planuje – „I zawrę z nimi przymierze pokoju, będzie to przymierze wieczne z nimi. Okaże im łaskę… postawię świątynię wśród nich…” Cóż to znaczy? Ten ukochany Izrael, Juda, Samaria, które łącznie ze swoimi przewodnikami odchodziły od Boga do bałwanów, do obcych bogów, do guseł, czarów, do łamania wszelkich zasad i przykazań, gdzie prawdziwa wiara była jedynie w niewielu sercach! Co się stało z tym ludem, że Bóg musiał go wysyłać do niewoli, karcić, smagać głodem i chorobami, aby zwrócił się ku Niemu? Czy miło to Bogu żebrać o miłość? Czy potrzebna Mu ona? Zapewne nie. Bóg ma wiele powodów, by się radować, ale jednak ogromnym sentymentem obdarza właśnie człowieka, którego ustanowił koroną swojego stworzenia.

Postawię świątynię Swoją pośród nich. Zaglądamy w czasy Jezusa i słyszymy: „Zburzcie tę świątynię, a Ja ją w trzy dni odbuduję”. Co On mówi, szaleniec jakiś?! Przecież ponad 40 lat ją budowano. Po co ta świątynia? Czytamy w J. 11.52: „…aby zebrać w jedno rozproszone dzieci Boże”. Co to znaczy? Czy Żydzi maja się zjednoczyć, czy nastąpi jakieś nawrócenie narodu, mającego już za sobą takie okresy, które z dumą wspominano? Lecz ci, którzy byli przywódcami, którzy powinni rozpoznać ten czas, mówią: „…wtedy przyjdą Rzymianie i zabiorą naszą świątynię i nasz naród…” J.11.48b. Jak to? Nie możemy do tego dopuścić, to nasza świątynia, myśmy ją wybudowali, wyświęcili, składamy tam ofiary Bogu, a On powinien… dotrzymać przymierza! Jakiego? Komu danego? Błądzicie, nie znając Pism ani mocy Bożej – mówi do nich Jezus – Mat. 22.29. Oni nie znają? A kto wobec tego zna? Kim są te rozproszone dzieci Boże? Czyż my nimi nie jesteśmy? Wszak jesteśmy obrzezani i mamy świątynię.

Czy dziś my nie jesteśmy podobni do tamtych mądrali? Izajasz mówi tak: „ I rzekł Pan: ponieważ ten lud zbliża się do mnie swoimi ustami i czci mnie swoimi wargami, a jego serce jest daleko ode mnie, tak że ich bojaźń przede mną jest wyuczonym przepisem ludzkim. Dlatego też Ja będę nadal dziwnie z nimi postępował z tym ludem, cudownie i dziwnie…” Iz. 29.13-14a. Dziwny Pan - dlaczego? Bo lubimy ludzkie nakazy, bo lubimy czcić wargami, bo lubimy być posłuszni wyuczony przepisom. Wstaję, siadam, klękam, robię znak krzyża, podaję rękę, mówię „Szczęść Boże”, a w duchu myślę… Wierzę bezrefleksyjnie w dogmaty, nauczania, tradycję, w to, co rodzice mi przekazali – ale gdzie jest moje serce? Staliśmy się religijnymi ludźmi, którzy żywą relację z Bogiem zastąpili wyuczonymi przepisami ludzkimi.

Nie czytamy Słowa Bożego, bo nie rozumiemy. Kto by chciał się wgłębiać? Niech to robią Świadkowie Jehowy albo księża i pastorzy. Przecież im płacimy. Modlić się - co to znaczy? Może odbębnić jakieś formułki, zamiast porozmawiać z Bogiem, zamiast ukorzyć się przed Nim. Po co szukać Boga? Przecież mamy cudowne obrazy, figury, miejsca tam i do nich trzeba pokłony oddawać. I Bóg będzie się cieszył. Przecież to nasza świątynia i nasz naród, który jest taki a taki. Po co cokolwiek zmieniać? Wszystko jest ok. Tak zawsze było. Nie widzimy, że jesteśmy w niewoli babilońskiej, asyryjskiej – u diabła na łańcuchu? Królestwo Boże nie jest z tego świata. „Gdyby takim było - Jezus mówi Piłatowi - to rzekłbym, a legiony aniołów zjawiłyby się tu”. Piłat nie miałby żadnej władzy nad Jezusem, bo On jest Panem każdego, kto tego chce czy nie chce, bo każde kolano się zegnie przed Nim i każdy język wyzna, że Jezus to Pan (Flp 2.9-11).

„Zapewne nie przyjdzie na Święto…” (J.11.56b) Czy zbliżające Święta są w naszych domach wyuczonym przepisem ludzkim? Czy Jezus będzie z nami w te Święta? Czy są to Jego Święta, czy rozumiemy, że prawdziwą Świątynią my mamy być, że w nas Bóg zamierzył, aby zamieszkał Duch Święty? Czy rozumiemy, że to my mamy być chwałą Pana, Jego chlubą i radością? Czy raczej odbębnimy kolejny zwyczaj, pomalujemy jajeczka, bo to przecież tradycja, polejemy się wodą – a Pana na naszych świętach nie będzie ani w naszej świątyni nie będzie? \

Zatem zaprośmy Pana do naszej świątyni i niech On uczyni ją swoją, niech powywraca stragany kupców, niech wypuści zwierzęta, niech zburzy wszelki nasz porządek i niech uczyni swój, taki Jego, taki Święty, taki Boży.

A my zejdźmy z tronów naszego życia i uniżmy się przed Panem wszechświata, aby odnowił w nas Swoje przymierze, abyśmy żyli dla Niego.

 

Rozważanie rekolekcyjne na sobotę V Tygodnia Okresu Wielkiego Postu
 
Polecamy także:

 

Tezeusz
O mnie Tezeusz

Blog portalu Tezeusz; pod redakcją Michała Piątka Tezeusz jest portalem dla osób zainteresowanych problematyką religijną, kulturalną i społeczną. Zwracamy się jednak szczególnie ku katolikom i innym chrześcijanom, którzy pragną pogłębiania swej wiary, by móc pełniej żyć Ewangelią i owocniej świadczyć o Chrystusie w dzisiejszym pluralistycznym świecie. Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus jest źródłem sensu życia i zbawienia, a Kościół katolicki wspólnotą wiernych, powołaną do dawania świadectwa Bożej i ludzkiej miłości. Promujemy katolicyzm czerpiący z bogatej tradycji Kościoła, zdolny do twórczej obecności we wszystkich dziedzinach życia osobistego i publicznego oraz nie lękający się wyzwań współczesności.  Z "Misji" Tezeusza.  

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości