theft theft
72
BLOG

Pierwszy poważny problem

theft theft Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Pierwszy poważny problem

W naszym małżeństwie pojawił się pierwszy poważny problem. To znaczy pierwszy poważny po dotychczasowych problemach mało poważnych.Mozna nawet powiedzieć śmiesznych.Które pojawiały się z regularnością cyklów menstruacyjnych mojej żony lub innymi oddziaływaniami czynników nieznanych.
Nigdy do tej pory nie przywiązywałem wagi do tych problemów,gdyż pojawiały się one obok mnie,przemykały obok mnie i znikały za mną. Właściwie mogę to powiedzieć z całkowitą pewnością nigdy nie zagłębiałem się w treść tych problemów,nie próbowałem ich analizować ani broń boże rozwiązywać.
Uznałem,że skoro jesteśmy z żona związani sakramentalnym związkiem małżeńskim to absolutnie nie mogę zabierać jej prawa do uczestniczenia w tym ważnym wycinku naszego życia jakim były problemy. Więc jeśli popsuła się lodówka to ona zajmowała się jej naprawianiem. Gdzie dzwoniła ? Ile płaciła ? Na czym poległa  naprawa ? To naprawdę nie było w żadnym wypadku centrum mojego zainteresowania.
Przez wiele lat z życzliwością przystałem na ten model funkcjonowania naszego małżeństwa. Doszedłem do wniosku,że małżeństwo jest wspaniałym wynalazkiem dzięki któremu mężczyzna może realizować swoje zainteresowania i oddawać się przyjemnością natomiast żona dba o to by pożycie małżeńskie przebiegało w miłej i przyjemnej atmosferze.
I ta to się dobywało właśnie do dnia dzisiejszego.Kiedy pojawił się pierwszy poważny problem.
Dlaczego piszę,że ten problem jest Poważny ? Oraz pierwszy ? Oraz,że się pojawił ?
Otóż moja ukochana żona,mój anioł przecudowny,mój skowroneczek najcudowniejszy dzisiejszego popołudnia stanęła nagle przede mną i stanowczo oznajmiła.
Tak dłużej być nie może !
Oznajmił to głosem bardzo twardym,można powiedzieć nawet lekko zdenerwowanym ,a może nawet zdenerwowanym bardzo co trudno mi było ocenić,bo po pierwsze : nigdy nie zajmowałem się oceną brzmienia jej głosu ; a po drugie : nigdy nie zwracała się do mnie tak stanowczo.
Nieco zdezorientowany cała tą sytuacją nieznacznie napiąłem mięśnie swojego ciała łagodnie spoczywającego na fotelu przed telewizorem,żeby przynajmniej swoim ciałem pokazać jej jak bardzo jestem zainteresowany tym co chce powiedzieć.
Nawet poświęciłem się w sposób bardzo zdecydowany i poświeciłem lewe ucho na odsłuchiwanie treści przez nią przekazywanych,ponieważ ucho prawe oraz obie gałki oczne były zajęte oglądaniem bardzo fascynującego programu w telewizji o.......
Hmmmmm......
Właściwie nie wiem o czym był to program,ale w sposób inteligentny zajmował moja świadomość i podświadomość więc z przyjemnością oddawałem się jego oglądaniu.
I wtedy padła następna wypowiedź mojej zony.Przy czym muszę stwierdzić,że ton jej głosu był jeszcze twardszy i jeszcze bardziej zdecydowany.
Musimy to zmienić !
No tak ! Musimy to zmienić ! Wiedziałem,że musimy TO zmienić. Już dawno o tym wiedziałem. Z niepokojem popatrzyłem na swoją żonę.Dlaczego ona dopiero teraz uprzytomniła sobie ten fakt o konieczności zmiany ? Przecież zmiana TEGO jest nieodzowna i konieczna. Ba ! Jeśli TEGO nie zmienimy to nasz związek może ulec tragicznemu rozpadowi.
I wtedy napadły mnie wątpliwości. Zacząłem przemyśliwać treść dotychczasowych wydarzeń. Pewne fakty niespecjalnie pasowały mi do innych faktów,podobnie pewnie słowa przeczyły innym.Sięgnąłem po puszkę piwa ,która stała na blacie ławy jak najbliżej moich dłoni,żebym nie musiał zbytnio nadwyrężać swoich mięśni sięganiem po ten szlachetny napój. Wypicie tych kilku łyków piwa było nieodzowne ponieważ po pierwsze : piwo z nieznanych mi przyczyn wyraźnie pobudza czynność neuronów mojego mózgu dzięki czemu mogę się zajmować rzeczami naprawdę trudnymi i złożonymi ( na przykład rozmową ze swoją żoną ) ; a po drugie : piwo doskonale nawilża język i struny głosowe co powoduje,że wydobywanie dźwięku przez aparat do tego stworzony jest o wiele łatwiejsze,a dodatkowo muszę nadmienić,że dźwięk wydobywający się po tak zwilżonych strunach głosowych ma zdecydowanie łagodniejsze brzmienie. Naprawdę !!! Musze się przyznać przed państwem,że kiedy wypiję taki naprawdę dobry czteropak to uwielbiam mówić sam do siebie bo brzmienie mojego głosu jest niebiańsko anielskie. To są najpiękniejsze chwile mojego życia. I właściwie niespecjalnie ma znaczenie co mówię,tylko fakt,że mówię.
I teraz gotowy do odpowiedzi lekko odchyliłem głowę w kierunku swojej żony,żeby przekonać ja o moim zainteresowaniu tą rozmową. Oczywiście gałki oczne powędrowały w drugą stronę ,żeby nie utracić widoku przesuwającego się na ekranie telewizora i odpowiedziałem z wielkim przekonaniem.
Kochanie ! Masz rację ! Oczywiście ,że musimy TO zmienić !
Proszę zauważyć ,że w swojej wypowiedzi użyłem słowa kochanie,o którego istnieniu prawie,że już zapomniałem po tylu  latach małżeństwa. Ale moje neurony podpowiedziały mi,że w obecnej sytuacji użycie tego słowa będzie mądre i roztropne .I na pewno podniesie wagę moich słów. A poza tym nie zamierzałem wchodzić z żoną w jakiekolwiek dyskusje czy dyskursie bo [przecież byłaby to niepotrzebna strata czasu.który można poświęcić na wiele innych ciekawych czynności.
Ponieważ wiem,że moja żona jest osoba inteligentną,to taka odpowiedź na pewno ją zadowoli i usatysfakcjonuje. Bo przecież może teraz zmieniać TO w sposób dowolny i wielokrotny.A ja absolutnie nie będę w jej działania ingerował.
Bo ja proszę państwa staram się być dobrym mężem,a nie jakimś niekulturalnym wiejskim obwiesiem czy wręcz chamem.
Żona na dźwięk moich słów,a szczególnie na ich znaczenie aż podskoczyła w miejscu. Nie wiem czy to był dobry objaw czy zły ? Miałem nadzieję,że ten podskok będzie połączony z półobrotem i moja małżonka usatysfakcjonowana naszą rozmową podrepcze z powrotem do kuchni,lecz niestety ten obrót się nie dokonał. Żonka nadal stała przede mną i wlepiała we mnie swoje gały. To znaczy..... Hmmmmm.... To były najpiękniejsze gałki ocznej jakie kiedykolwiek widziałem przed ślubem. Niestety upływ czasu spowodował,że w spojrzeniu nie dostrzegałem huż tej miłości i czułości,która była wcześniej,tylko jakieś takie dziwne zło. Dziwną wrogość ! I zupełnie nie mogłem zrozumieć tej dziwnej zmiany.
A ona chrząknęła kilka razy...... Rozumiem,że kobiety nie używające piwa w ten sposób przygotowują swoje struny głosowe do wydawania dźwięków i przekazała mojemu lewemu uchu kolejne zdanie.
-Musimy zmienić zakres naszych obowiązków !
Wow !  Przyznam,że treścią tej wypowiedzi nieco mnie zaskoczyła.Zmienić zakres obowiązków ? Niespecjalnie rozumiałem co się kryję pod tą ekwilibrystyczną wypowiedzią.Wszak wiele lat temu zawarliśmy sakramentalny związek małżeński ,podzieliliśmy swoje obowiązki między siebie i nasze małżeństwo funkcjonowało w sposób niemalże doskonały.
Musiałem wypić kilka kolejnych łyków piwa,żeby jeszcze bardziej pobudzić mój mózg do myślenia. Hmmmmm........ Jeśli chodzi o moje obowiązki to naprawdę jestem człowiekiem bardzo,bardzo zajętym i przepracowanym. Codziennie chodzę do pracy na osiem godzin i ciężko pracuję na utrzymanie rodziny. To chyba mój obowiązek numer jeden ! Po powrocie do domu zjadam obiadek przygotowany przez moją małżonkę po czym zasiadam z czteropakiem w fotelu przed telewizorem i odpoczywam po całym dniu ciężkiej pracy,żeby w następnym dniu wykonywać ją z taką samą starannością. To w sposób oczywisty jest mój obowiązek numer dwa !
Przez chwilę analizowałem całą sytuację........
No cóż. Są dwie możliwości. Widocznie moja żona dojrzała do zmian w tym zakresie. I zmiana TEGO dotyczyła właśnie Moich obowiązków . Nie podejrzewam,że chciałaby chodzić za mnie do pracy ,w ten sposób uwalniając mnie od obowiązku numer jeden. Poza tym byłoby to trudne do zrealizowania bo ona też przecież chodzi do pracy ,a obecność jednej osoby w dwóch miejscach jednocześnie jest raczej fizycznie niemożliwa ?
A może.......? I tutaj przyznam się państwu,że nieco się zdenerwowałem,może moja żona chce przejąć mój obowiązek numer dwa ? Przecież to....to.....to....... absurdalne ! To karygodne ! To wstrętne ! Mój obowiązek numer dwa jest podstawą mojego funkcjonowania.Jeżeli nie wypocznę po całym dniu ciężkiej pracy to jak będę pracował w dniu następnym ? Nie.....nie....nie.....!
Więc jednak pozostaje tylko i wyłącznie możliwość rozważenia podzielenia się obowiązkiem numer jeden !
Co prawda zrobię to z ciężkim sercem i wielkim bólem bo ja kocham swoją pracę. I naprawdę ciężko mi będzie bez niej żyć. Ale miłość (brrrr...... jakiego słowa ja używam :( ) do mojej żony powoduje,że nie mogę jej odmówić. Skoro kategorycznie i jednoznacznie żąda zmiany podziału obowiązków to dla jej szczęścia muszę poświęcić swoje szczęście. Skoro się powiedziało sakramentalne TAK to trzeba być wiernym temu słowu aż do końca........
Tylko...... no kurczę. Jak rozwiązać ten problem obecności jednocześnie w dwóch miejscach pracy. Hmmmm...... Może popytam kolegów. Może księdza ? To naprawdę trudne zagadnienie !
Sięgnąłem po piwo by sprawność neuronów  była naprawdę maksymalna. Wiem,że takie intensywne myślenie mogło być powodem zagrożenia dla układu nerwowego,ale w takiej sytuacji naprawdę nie miałem wyjścia.
A gdyby...... Gdyby żona się zwolniła ze swojej pracy ? O ! To jest dobry pomysł ! Wtedy bez problemu mogłaby kontynuować pracę u mnie.Tylko.......
Hmmmmm........ No tak.....  Ale jeśli zrezygnuje z pracy u siebie to stracimy jedną pensję. I przeżycie tylko za jedno wynagrodzenie nie będzie najprostsze i najłatwiejsze. Czyli częściowo uszczęśliwię swoją żonę,ale jednocześnie pozbawimy się połowy wpływów co jest raczej następstwem negatywnym.
W takim razie......
Zdecydowanie trzeba ten problem rozwiązać inaczej ! I ja mam pomysł ! Naprawdę cudowny,wspaniały pomysł. Na pewno żona będzie z tego rozwiązania bardzo,bardzo zadowolona. Przecież może pracować u mnie na pierwszą zmianę,a u siebie na drugą ! W ten sposób zgodnie z jej życzeniem zmienimy zakres naszych obowiązków, ona będzie mogła dalej pracować również w swojej pracy którą bardzo kocha i lubi,a wpływy finansowe do naszego budżetu pozostaną na tym samym poziomie.
To jest naprawdę dobre rozwiązanie. I przecież między 22.00 ,a 6.00 będzie miała jeszcze mnóstwo czasu ,żeby zająć się swoimi obowiązkami domowymi,które od czasu ślubu należą do niej. Ugotuje w tym czasie jakiś obiadek,przygotuje śniadanko. Może umyć okna i posprzątać w szafkach. Z odkurzaniem będzie trochę problem,bo niestety wycie silnika mogłoby mnie wyrywać ze snu,ale można przecież ustalić,że głośne prace wykonywałaby sobie w sobotę.I oczywiście gdyby zaistniała taka potrzeba to zawsze po 22.00 mógłbym ją zawołać do łózka celem spełnienia obowiązków małżeńskich.
I jeszcze jedna ważna uwaga, Chcę to bardzo wyraźnie i ostro podkreślić. Całą niedzielę miałaby tylko i wyłącznie dla siebie. Na odpoczynek. No nie licząc przygotowania śniadanka ,obiadu i kolacji,ale przecież to są niezbędne elementy niedzieli i trudno byłoby z tego rezygnować.
Usatysfakcjonowany wynikiem swoich przemyśleń przekręciłem głowę o kolejne piętnaście stopni w jej stronę wraz z gałkami ocznymi by podkreślić,że to co teraz powiem jest bardzo ważne i mądre. Powiedziałem to najmilszym głosem jaki wydobyłem z siebie przez całe życie.
Kochanie ! Oczywiście,że możesz pracować na dwa etaty !
Zapadła cisza. Nie spodziewałem się,że może zapaść taka cisza. Właściwie była to cisza doskonała. Cisza cudowna. Cisza tajemnicza. Cisza egzaltowana. Itd ….itp.....
Nie wiem dlaczego małżonka nie udzielała żadnej odpowiedzi...... Tylko milczała. Może cieszyła się z mojego rozwiązania ? Może chciała coś jeszcze przedyskutować ?
Na wszelki wypadek również milczałem delikatnie obserwując jej sylwetkę ,a szczególnie twarz. Zauważyłem,że jej gałki oczne zaczynają się wyłupiać ! Hmmmm....Nie wiem czy istnieje czasownik wyłupiać,ale generalnie chodzi mi o to,że robiły się coraz bardziej wyłupiaste. Podobno to jest cecha zdziwienia. Taki piszą w mądrych książkach.I podobo kiedy człowiek osiągnie granicę zdziwienia,a właściwie ją przekroczy to te wyłupione gałki oczne po prostu wypadają z oczodołów i spadają na podłogę. Dlatego z pewnego rodzaju zafascynowaniem i jednocześnie zdenerwowaniem patrzyłem na ten proces zachodzący u mojej zony. Na szczęście poziom jej zdziwienia musiał być raczej w granicach stanów lekkich ,a najwyżej średnich ponieważ jej gałki oczne co prawda nieznacznie wysunęły się,lecz nie miały tendencji do nasilania procesu swej wędrówki.
Natomiast narząd mowy mojej żony wyraźnie odzyskał już skuteczność działania,niestety nie był jeszcze wspierany przez tkankę mózgową,bo z ust ukochanej zaczęły się wydobywać najróżniejsze dźwięki
Hmmmm...... Grrrrrr...... Uuuuuuu........
Słuchałem tego oczywiście z uwagą bo jednak rozmowa z żoną jest ważnym elementem życia małżeńskiego i nie można jej lekceważyć. Liczyłem na to ,że za chwilę tkanka mózgowa mojej żony również zacznie pracować,a dźwięki które wydobywają się z jej gardła nabiorą jakiegoś logicznego znaczenia. I rzeczywiście po chwili tak się stało.
Żona krzyknęła w moja stronę ! Właściwie powinienem napisać ryknęła,bo to by bardziej odpowiadało emocjom zawartym w jej głosie ale nie chcę czytelnika nastawiać negatywnie do swojej połowicy. Więc pozostańmy przy krzyknięciu.
Przecież ja pracuję na dwa etaty !
Wow ! Byłem wstrząśnięty tym wyznaniem. Naprawdę byłem wstrząśnięty. No bo jeśli moja zona pracuje na dwa etaty to ja o tym absolutnie nic nie wiem. Może ona wymyka się po 22.00 kiedy już śpię i wraca przed 6.00 zanim obudzi mnie rano budzik ? Hmmmmm...... No nie wiem....nie wiem....
Ale skoro twierdzi,że pracuje na dwa etaty to chyba mnie nie okłamuje ? Przecież ja nie mógłbym wybaczyć swojej żonie gdyby mnie okłamywała ! Nie po to wypowiadaliśmy sakramentalne tak ! Żeby teraz się okłamywać. To znaczy ona mnie okłamuje,a ja jestem ofiarą jej grzechu.
No tak ! Trzeba to wyjaśnić ,żeby rozwiać wszelkie watpliwości.
Kochanie ! Nic mi nigdy nie mówiłaś,że pracujesz na dwa etaty !
Zwróciłem się do niej bardzo oficjalnie bo sprawa była bardzo poważna.
Bardzo chętnie dowiem się więcej na ten temat !
Dodałem,żeby nie miała wątpliwości o moim pozytywnym zaangażowaniu w jej problem.
Jej twarz znowu wykrzywiła jakaś dziwna mieszanka emocji ,w której skłonny byłem rozpoznać zarówno wściekłość jak i wrogość i permanentne wzburzenie.
Na jeden etat pracuję w biurze, a na drugi w domu !
Znowu wykrzyczała,a właściwie wyryczała w moją stronę. Troszkę byłem zdziwiony jej zachowaniem. Bo po co to wzburzenie ? Po co ten uniesiony głos ? Rozmawiamy o naszych sprawach małżeńskich i możemy to zrobić w sposób miły i kulturalny.
Jednocześnie moje neurony wpadły w głębokie zamyślenie. Coś mi się tu nie zgadzało w jej wypowiedzi. Bo rozumiem,że rano chodzi do pracy,gdzie razem z koleżankami zajmują się pewnie głównie plotkarstwem.Ale mniejsza z tym.....
Ale po południu ? Przecież wraca do domu i......
I nie zauważyłem,żeby wykonywała jakąś pracę chałupniczą. Jakieś szycie na maszynie …. Klejenie książek..... Cerowanie skarpetek....
Po prostu wracamy razem do domu i o godzinie 16.30 zjadamy razem obiadek po czym każdy zajmuje się obowiązkami domowymi. Zgodnie z podziałem ustalonym po ślubie.
Ja odpoczywam po ciężkiej pracy przed telewizorem z czteropakiem,a małżonka wykonuje jakieś tam prace domowe typu pranie,gotowanie,sprzątanie........
Więc jej wypowiedź o pracy w domu na drugi etat naprawdę nie miała żadnego pokrycia w rzeczywistości.
Hmmmm..... - Mruknąłem
Kochanie ! Przecież w domu nie wykonujesz żadnej pracy zarobkowej !
Podkreśliłem to bardzo jasno i wyraźnie,żeby nie maiła najmniejszych wątpliwości ,że jej wypowiedź o pracy w domu na drugim etacie nie miała żadnego uzasadnienia w faktach.
Ale piorę,sprzątam,gotuję !
Znowu wykrzyknęła,a właściwie wyryczała w moim kierunku.
Przyznam,że jej ostatnia wypowiedź bardzo mnie zaniepokoiła. Czyżby doszło do jakichś zmian w sakramentach świętych ? W przepisach dotyczących małżeństwa ? W kulturze społeczeństwa ?
Może rzeczywiście ja jestem zacofany i nie dotarła do mnie informacja,że pranie,sprzątanie,gotowanie to praca na pełen etat ?
Hmmmm..... Naprawdę byłem zdumiony. Teraz dopiero zrozumiałem CO chce zmienić moja żona. Ona chce zmienić podział obowiązków małżeńskich,który ustaliliśmy po ślubie i który cudownie bez żadnych zakłóceń funkcjonował przez tyle lat. Jeszcze nie byłem tego na sto procent pewien dlatego postanowiłem dopytać się swoja małżonkę w tym  temacie.
Kochanie ! Czy coś chciałabyś z tym zmienić ?
Żona była wyraźnie zaskoczona moim pytaniem,ale zauważyłem,że miało ono bardzo pozytywny wpływ na jej psychikę bo jej następna wypowiedź była spokojna,miła i kulturalna.
Tak !
To tak było bardzo głośne ,jednoznaczne i wyraźne.I po tym jednym tak wiedziałem,że moje przypuszczenia okazały się trafne.
Musimy się podzielić obowiązkami w zakresie prania ,sprzątania i gotowania !
Dodała nieco głośniej by podkreślić,że jej propozycja jest nieodwołalna.
Hmmmm....  To mnie trochę zaniepokoiło. No bo jakże tak ? Zmęczony,można powiedzieć śmiertelnie po ośmiu godzinach ciężkiej pracy mam wracać do domu i zamiast odpocząć przed kolejnym dniem ciężkiej pracy mam się zajmować praniem,gotowaniem,sprzątaniem ???
To było nie do pomyślenia. Musiałem to uświadomić swojej ukochanej żonie,że jej pomysł niestety nie może być absolutnie zrealizowany.
Kochanie ! Po ślubie podzieliliśmy się obowiązkami małżeńskimi ! I ten podział jest naprawdę idealny.
Czy rozumiesz,że jeśli każesz mi prać,gotować,sprzątać to nie będę maiła czasu na wypoczynek przed telewizorem co w krótkim czasie spowoduje,że moja aktywność zawodowa będzie coraz mniejsza i mniejsza......
I na skutek Twoich decyzji ja zostanę zwolniony z pracy !!!
Żona znów spojrzała na mnie ze zdziwieniem ,a jej oczy znowu zaczęły wędrować w kierunku wyłupiastości. Wydobyła z siebie głos ,który był równie zdziwiony jak jej spojrzenie
Czyli pranie,sprzątanie ,gotowanie obniży Twoją zdolność do  pracy ? - Zadała to pytanie i jednocześnie wyciągnęła oskarżycielski palec w moim kierunku.
Kochanie ! Oczywiście ,że obniży ! - Odpowiedziałem bez wahania zgodnie z prawdą.
Żona ,aż zatrzęsła się z oburzenia i wykrzyczała
A ja mogę pracować w biurze i w domu prać,sprzątać i gotować !
I to nie obniży mojej zdolności do pracy ???
Odpowiedziałem jej najłagodniej jak się dało,żeby uspokoić tę nerwową atmosferę
Kochanie ! Oczywiście że nie obniży !
Żona zatrzęsła się z oburzenia jeszcze bardziej niż poprzednio.I znowu wykrzyczała.
A niby dlaczego twoja zdolność do pracy byłaby obniżona ,a moja nie ?
O tak ! To było mądre pytanie i stanowiło kwintesencję naszej dyskusji.Odpowiedź oczywiście była jasna,prosta i oczywista. I znana wszystkim cywilizacjom od tysięcy lat. Od kiedy doszło do tradycyjnego podziału obowiązków małżeńskich.
Obróciłem się w kierunku mojej żony i spojrzałem na nią bardzo łagodnym wzrokiem,żeby nie miała najmniejszych wątpliwości,że moja odpowiedź jest mądra,prawdziwa i ostateczna.
O tak ! Przede wszystkim ostateczna !
- Kochanie ! Ponieważ Ty jesteś KOBIETĄ !!!




theft
O mnie theft

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości