Przykro mi że muszę o tym napisać w takiej chwili, kiedy żałoba jeszcze trwa. Ale przyzwoity człowiek nie zawsze może zachować milczenie. Inaczej nie może potem spokojnie spojrzeć w lustro.
Miałem przyjaciela. Jednego z wielu opozycjonistów, którzy za komuny siedzieli a po jej upadku nie dorobili się niczego. Ba, ten nawet stracił wszystko i stał się bezdomnym. Wtedy go poznałem i pomagałem w miarę możliwości. Ten był jednak inny, zawsze zaczytany w gazecie wyborczej i tygodniku poszwechnym, wierzący w Balcerowicza, geremka i michnika. Często się spieraliśmy o poglądy ale zawsze kulturalnie.
Miałem przyjaciela. Aż do dziś.
Wieczorem odprowadziłem swoją kobietę na dworzec, w drodze powrotnej zaszedłem do "Krzysia" do pracy. Siedział, czytał jakiś dodatek do wyborczej i słuchał muzyki z discmana. Ożywił się na moj widok. A potem z jego ust popłynął potok szamba. "Ku..a, nie wiem na ch.j jest ta żałoba", "Pi......ny debil polecial i sie roz...ał. I dobrze bo inaczej trzeba by go było w końcu zap.....lić"... I kilka podobnych. Po tym pozostało mi już stwierdzić w mocnych, żołnierskich słowach co o nim myślę i powiedzieć wprost że nie dostanie w pysk tylko przez wzgląd na dawne czasy. No coż, dziś już nie mam wątpliwości że w sobotę na czerskiej strzeliły korki szampanów...
Kundel.. Gardzę nim, michnikiem, palikotem, niesiołowskim, tuskiem, nowakiem i innym podobnym.
Cześć i chwała Ci Panie Prezydencie a im zapomnienie!