Zauważyłem, nie tylko po komentarzach pod moimi wpisami, ale przede wszystkim w polskiej debacie publicznej (generalizuje na tyle, na ile pozwalają moje obserwacje i przekazy przyjaciół mieszkających w Polsce, z dzieciństwa, wiec sprawdzeni nie tylko na żaglówce, ale i w górach, zreszta zgodnie z recepta rosyjskiego barda Wladimir Semjonowitsch Wyssozki) bardzo częste jest etykietowanie kontr-dyskutantów, przeciwników politycznych, ludzi, którzy wypowiadają opinie, ktore nie podobają sie etykietujacym. To „nie podobają sie” jest grzecznym opisem tego, ze częstokroć odbierający opinie nie rozumieją jej, albo nie zdając sprawy z niuansów sytuacji, jej podłoża i reperkusji, ktore ona wywoła, silą sie na komentarz, kwitując w ich rozumie, jak im sie zdaje, dobitnie czyjaś opinie. Co na przykład?
A choćby nadużywanie epitetu „ faszysta”, „homofob”, co samo w sobie jest kuriozalnym określeniem, czy modne w Polsce „ruska onuca”. Nie rozumiałem co to jest i wytłumaczono mnie, co to kawałek szmatki z bawełny, flaneli do owijania nogi, zamiast skarpet. Ale dlaczego ruska skoro stosowali ja ludzie takze w Polsce, i to jeszcze teraz, ci co do jazdy konnej zakładają skórzane buty do kolan, preferują onuce bardziej niż skarpety. Dobrze owinięta noga nie ociera sie od buta.
Podobnie jest z określeniem „antysemita”, jeszcze nie spotkałem kogoś o tym przymiocie, ale to moze wynikać z tego, ze mam ustawiona bardzo daleko granice swobody wypowiedzi, jestem absolutnym zwolennikiem wolności słowa i uwazam, ze jej ograniczenie moze nastąpić tylko wyjątkowo. Ci, co wypisują w komentarzach obelgi, ktore oni sami moze uważają za antysemickie, sa jedynie źle wychowywanymi idiotami. Daleko im do antysemityzmu, choc pewnie, by chcieli, by ich opisać tym określeniem. Zauważyłem swoista modę w prześciganiu sie, kto bedzie bardziej wulgarny w komentarzu, kto bardziej „dopiecze” Żydom. Szkoda, co polacy w działaniach nie maja takiej odwagi, w przeprowadzeniu tego, co rzekomo, by uczynili. Jeden z komentatorów obiecał mnie „kroczący holokaust”. Nie zdążyłem mu odpisać , ze gdybym go osobiscie spotkał i usłyszał „w oczy” przekleństwa pod moim adresem, to „rozsmarowalby go na mokra plamę”.
Mysle, co to etykietowanie jest wynikiem bezsilności w prowadzeniu spraw publicznych w Polsce, w dokonaniach polacy nie maja sukcesów. Swoje istnienie, po 1990 roku, oparli, jak dzis widać , na USA, ktore „skracają front”. Dzis juz wyraźnie widać, ze na ta sytuacje polskie elity nie sa przygotowane, a polacy nie tylko nie rozumieją istoty zachodzących zmian, ale i nie chcą o nich słyszeć. Bo, jak sie o czymś nie mowi yo tego nie ma, nieprawdaż?
Dla polakow wygodnym sposobem myślenia , to utarte tory polskiej mysli państwowej jest dogmat, ze Ameryka wydaje najwiecej na zbrojenia i dlatego jest niepokonana. Moze i jest, ale pytanie, czy ow wizerunek zechce konfrontować w obronie Polski.
Polska jest na „granicy” samodzielnego istnienia, nie jest oczywiste, w obecnej sytuacji, po której stronie tej linii.