threeme-ww threeme-ww
667
BLOG

Krótka notka o Islandii i trochę o wulkanach i ich roli w emisji CO2

threeme-ww threeme-ww Klimat Obserwuj temat Obserwuj notkę 64

 Z napisaniem tej notki miałem właściwie poczekać do kolejnej erupcji wulkanicznej pod Grindavikiem, dziś jednak mam i czas i chęci do pisania a na wspomniana erupcję prawdopodobnie jeszcze trochę poczekamy. Jeśli nastąpi, gdyż równie dobrze geologiczny silnik zjawiska może tam za chwilę się zatrzymać. Z drugiej strony obecnie nic na to nie wskazuje, wręcz przeciwnie, liczne dowody pokazują, że mieszkańcy tego regionu świata liczyć się muszą z dekadami niestabilności geologicznej i uaktywnieniem się systemu wulkanicznego uśpionego tam przez setki ostatnich lat. Obecnie mówi się nawet o przesunięciu się strefy aktywności wulkanicznej w bezpośrednie sąsiedztwo stolicy Islandii - Reykjaviku. Jako, że zarówno Grindavik i Reykjavik sa mi dość dobrze znane postanowiłem coś więcej napisać i o turystycznych atrakcjach tej części wyspy jak też o samym Grindaviku oraz o wulkanach tam. Trochę za dużo pakuję do jednego worka i notka może być chaotyczna, ale nie chcę też pisać dwóch czy nawet trzech oddzielnych notek i skupiać się w nich na jednym temacie, również dlatego, że są one ze sobą ściśle powiązane.

Zacznę od mojego pobytu na wyspie. Poniżej dla zobrazowania mapka z moimi "miejscówkami":

image

link do oryginalnej mapy w wysokiej rozdzielczości: http://pl.maps-of-europe.com/maps/maps-of-iceland/detailed-tourist-map-of-iceland.jpg

Jak widzicie, jest to maleńki wycinek wyspy i jest jeszcze mnóstwo miejsc, które chciałbym zobaczyć. Islandia to przepiękna wyspa z niezwykłym zagęszczeniem miejsc, które śmiało można nazwać "wow!" Tu pewnie zapytacie: czemu więc nie jest tak masowo odwiedzana przez turystów? (Choć turystów jest tam w opinii wielu i tak za dużo) Zimny klimat? Nie, latem jest (bywa) tam całkiem przyjemnie, ok. 17-19C. Powodem nie jest klimat sam w sobie, tylko jego zmienność! Nawet w ciągu kilku godzin pogoda może zmienić się wielokrotnie w sposób diametralny a dodatkowo tę dość przyjemna letnia temperaturę skutecznie obniża częsty silny i porywisty wiatr. Ja - podobno - miałem niebywałe szczęście do pogody. W kwietniu i maju, który i tak spędziłem w Reykjaviku, praktycznie na budowie - 14 - 17 godzin, ależ te nadgodziny były miłe przy wypłacie - było zimno i deszczowo, jak u nas powiedzmy w listopadzie, a czerwiec i lipiec oraz początek sierpnia były anormalnie (tam) ciepłe i słoneczne jak u nas maj a mi wypadły nadgodziny (gorzej do wypłaty, ale ile też człowiek da radę...) i miałem więcej czasu dla siebie.

Początkowo brałem też większość sobót w robocie, później miałem większego lenia i wolałem mieć cały weekend dla siebie...
W każdym razie pojechałem tam przede wszystkim do pracy i na zwiedzanie początkowo nie miałem nawet weekendów, dopiero pod koniec tego wyjazdu miałem czas na zwiedzanie. W sumie mogę powiedzieć, że jedna sobotnia wycieczkę zorganizował nam właściciel firmy, w której pracowałem (super!), dwie zorganizowaliśmy sobie z chłopakami z budowy sami, i jeden raz, już przed powrotem, trzy dni spędziłem na pieszo - autobusowym zwiedzaniu Reykjaviku, niestety nieprzemyślanym i chaotycznym. O tym może jeszcze kiedyś napiszę...

Najwięcej zobaczyłem na objazdówce zorganizowanej przez właściciela firmy (pod wykonawcę pod pod pod... wykonawcy głównego), jeden dzień jeżdżenia busem od Reykjaviku przez wybrzeże  jeziora Thingvalavatn, kanion Thingvellir, Geysir, wodospad Gullfoss, po goraca rzekę pod Hveragerdii. Poniżej krótkie opisy i zdjęcia  tych niezwykłych, przepięknych miejsc. Bez przesady, ale ja często musiałem powstrzymywać opad szczęki a najkrótsze podsumowanie ich to "och!":

1. Jezioro Thingvalavatn i okolice:

W pobliżu jeziora jest tektoniczna głębia Silfra, jedno z ulubionych miejsc nurków:

Oraz kanion Thingvellir, miejsce niezwykle ważne dla Islandczyków:

Jak widzicie, nieprawda jest, że na Islandii nie ma lasów - sa, to skromne pozostałości lasów niewyciętych przez wikingów...

Ciekawostka o tym miejscu z wiki: "Miejsce to jest bardzo ważne dla historii Islandii, jako że w tym miejscu w 930 po raz pierwszy zebrał się islandzki parlament Althing, który jest jedną z najstarszych instytucji parlamentarnych świata, która funkcjonuje do dziś. Althing obradował tutaj aż do końca XVIII wieku. W tym samym miejscu ogłoszono pełną niepodległość Republiki Islandii w dniu 17 czerwca 1944."

2. Geysir: co tu pisać, po prostu trzeba zobaczyć... Od tego miejca pochodzi zreszta nazwa  gejzer...


Ciekawostka: obecnie "działa" gejzer Strokkur, który tłumaczy się na "mydelniczka" Nazwa podobno wzięła się od wrzucania do wody drobin mydła, by sztucznie przyśpieszyć "erupcję". Niestety przez to obecna siła i regularność zjawiska jest dużo mniejsza, niż dekady temu. Choć przecież i te obecne - zwłaszcza na żywo - są spektakularne...

3. Gullfoss:

Ciekawostka: wodospad mógłby dziś nie istnieć, niemal wbito łopatę pod budowę hydroelektrowni w tym miejscu. Na szczęście przeciwko budowie zaczęła protestować grupka mieszkańców która zaalarmowała pewna kobieta... eko terrorystka pewnie dla niektórych tutaj...

4. Miasteczko Hveragerdii, gorące źródła i... gorąca rzeka (!)

Niestety, z ograniczeń czasowo - organizacyjnych osobiście zobaczyłem tylko gorąca rzekę (choć się w niej nie kapałem, co jest jakoby "obowiązkiem" turystów...

Powyższe miejsca, choć niewątpliwie przepiękne, niezwykłe i z pewnością warte obejrzenia wcale nie są najpiękniejszymi czy też najwartościowszymi do zwiedzenia. Jest wiele, wiele, wiele potężnych, wysokich wodospadów, wąwozów, gorących źródeł... ale te powyższe są najłatwiej dostępne i najbliżej stolicy - stad nalezą do tzw. Złotego Kręgu - miejsc odwiedzanych przez 70 a może nawet 90% turystów. Tylko nieliczni odwiedzający Islandię zapuszcza się poza Złoty Krag, może 5% robi zwiedzanie całej wyspy a może 1% zapuszcza się w tzw. interior - miejsce z przeogromna ilością cudów geologii i przyrody, ale dzikie, niedostępne, czasami (choć to jeden z najbogatszych krajów świata!) wręcz groźne dla "zwykłych" turystów. Moim marzeniem jest właśnie wrócić na wyspę, zrobić jej "objazdówkę" z interiorem, na co potrzeba co najmniej dwóch tygodni (choć lepiej trzy), co najmniej dwóch osób (względy organizacyjne i bezpieczeństwa) oraz wydatków na poziomie 6 - 8 tys zł. (przy spaniu w namiotach!!!). Taki wyjazd, z grupa znajomych, miałem już niemal dogadany, przeszkodził Putin, wojna i rosnące raty kredytów... Może co się odwlecze, to nie uciecze?

Podzielę się jeszcze kilkoma miejscami może nie tak bardzo wartymi odwiedzenia, jak powyższe, ale w mojej opinii i tak "dają radę" i spokojnie można się przy nich zatrzymać, zwłaszcza, że są one blisko dróg dojazdowych do miejsc powyższych:

5.Raufvrholshellir (jaskinia, bardziej korytarz magmy):


Powyższe wideo jest dla mnie dużym zaskoczeniem, wręcz szokiem... W czasie mojego pobytu była to po prostu dziura w ziemii pośrodku niczego... z zewnątrz mało ciekawa, dopiero po zejściu pod ziemię było ciekawie... a teraz widzę, że pobudowano tam wejście, budynek administracyjny, są przewodniczki...  z jednej strony to dobrze, ja z kolegami wchodząc tam podejmowaliśmy jakieś ryzyko kontuzji (ok. 30 km do najbliższego miasteczka), z drugiej strony wejście było za friko i niczym nieograniczone... Z tego co pamiętam takich tuneli lawowych (w miejscach do których można dotrzeć) sa na Islandii trzy, obecnie chyba już tylko jeden tunel dostępny jest na dziko, bez komercji...

6. Miðlína , czyli most między kontynentami: most nad ryftem tektonicznym "rozdzierającym" Islandię w tempie dwóch centymetrów rocznie, pomiędzy płyta europejska a amerykańska... Brzmi nieźle, prawda? Samo miejsce jednak rozczarowuje, ryft w tym miejscu dopiero się zaczyna, jest płytki i du..., no, mało ciekawy jest:

image

Spokojnie można to miejsce pominąć w planach zwiedzania, zwłaszcza że dalej nieco jest wspomniane wyżej jezioro Thingvalavatn gdzie ryft tektoniczny robi dużo, dużo większe wrażenie... Jednak jest to miejsce blisko lotniska, więc wielu turystów "zahacza" je na powrocie... Ja sobie darowałem.

7.Obszar geotermalny Gunnuhver


Z kolei to miejsce jest według mnie niedocenione (może to i lepiej?). I znowu, podczas mojego pobytu była owszem ścieżka, ale w dużo gorszym stanie i przestrzeń wokół nie była tak ograniczona zakazami i barierkami. Co ma znacznie, wokół centralnego wyrzutu pary wodnej (boże, jaka to ma siłę, jaka moc, to trzeba poczuć!) jest mnóstwo błotnych gejzerków o skali kopca kreta, wszędzie niemal ziemia bulgocze, wzbijają się mini obłoczki pary, ziemia delikatnie drży, pracuje... I ten duszący, gryzący zapach zgniłych jaj...

Ps. ten świst na filmie to na 95% nie wiatr, tylko właśnie odgłos tego wyrzutu pary...

Ps. 2: może tu jest wyjaśnienie większych restrykcji: "Kilkanaście lat temu aktywność geotermalna zwiększyła się na tyle, że pochłonęła poprzednią platformę, a cały teren przez pewien czas był zamknięty dla odwiedzających" więcej, w tym pożyczone zdjeci: https://www.podrozepoeuropie.pl/polwysep-reykjanes/

8. Valahnúkamöl: klify i formacje skalne

image

9. Blue Lagoon (Bláa Lónið): geotermalne SPA

Listę zamykam celowo atrakcja, która dla mnie jest kontrowersyjna: z jednej strony niewątpliwie dla turystów, zwłaszcza tych bardziej oczekujących luksusu, jest miejscem niezwykle popularnym, z drugiej strony jest też jaskrawym przykładem (mega) komercji. Przy tym pracując w tym miejscu, oglądając je chyba ze wszystkich stron, w tym niedostępnych turystom nie miałem już jakoś większej ochoty, by tu wrócić, kupić drogi bilet i przez cały dzień wylegiwać się w płytkich (i, co zaskakuje, nieszczególnie ciepłych) "brodzikach" No wiem, wody geotermalne, podobno lecznicze... ale w Islandii jest wiele takich miejsc "na dziko" bez opłat, bez limitów pobytu, bez tłumów... z dużo cieplejszymi wodami i pewnie nie mniej leczniczymi... Owszem, za wygodę i bezpieczeństwo się płaci, ale to miejsce... co kto lubi, nikogo nie chcę ani zachęcać, ani zniechęcać po prostu piszę tu, co czuję...

Blue Lagoon powstała też przypadkiem, jako skutek uboczny wybudowanej tu elektrociepłowni geotermalnej, jednej z trzech kluczowych niemal dla całego kraju - Svartstengi. Tu może krótkie wyjaśnienie i opisanie powodów, dlaczego geotermia u nas - poza oczywiście dostępnością ciepła geotermalnego - jest w Polsce dużo, dużo droższa, niż u tam.

Otóż w Islandii warunki geologiczne sprawiają, że nie ma ryzyka zanieczyszczenia wód słodkich wodami solankowymi z odwiertów geologicznych. Suma opadów jest tam tak duża, plus śniegi i lodowce, że ilości wody w rzekach są cały rok bardzo duże, natomiast liczne i bardzo głębokie spękania ziemi powodowane jej nieustannym rozdzieraniem powodują, że jest mnóstwo miejsc, do których można zrzucać solankę bez obawy zanieczyszczenia warstw wodonośnych i ich zniszczenia. To powoduje, że nie trzeba - tak jak w Polsce - wiercić dwóch odwiertów geologicznych, gdzie jednym ciepła wodę się pobiera a drugim zużyta wodę zrzuca. Jest jeszcze jedna ważna różnica: u nas eksploatacja źródła geotermalnego stopniowo je wychładza, na Islandii niezwykle płytko "zalęgająca" magma sprawia, że te źródła są "wieczne"

No, dość profesorowania. W Blue Lagoon stało się coś nieprzewidywalnego: zrzucana solanka była tak mocno zmineralizowana, tak "gęsta" że zatkała szczeliny między skałami i stopniowo utworzyła płytkie, ciepłe jeziorko. Szybko z jego dobrodziejstw korzystać zaczęli mieszkańcy pobliskiego (ok. 30km) Reykiaviku i było to darmowe kąpielisko. Jeszcze szybciej jednak zwietrzono turystyczno - inwestycyjny potencjał tego miejsca, odległego o zaledwie o ok. 8km od międzynarodowego lotniska w Keflaviku.

Wybudowano tu płytkie baseny (bardziej to brodziki), hotel, spa, klinikę a nawet laboratorium...

Przyjeżdżają tu chętnie turyści z US (w pobliżu jest zresztą baza US army), Niemiec i Japonii, co niestety podbija ceny dla nas, turystów biedniejszych...

I tu płynnie niczym lawa przechodzimy do wulkanów:

Gdyby ktoś z Was chciał się tam wybrać... nie mam optymistycznych wiadomości. Obecnie miejsce to jest zamknięte z powodu trwających od października zjawisk geologicznych mogących świadczyć o przebudzeniu się całego systemu wulkanicznego uśpionego od stuleci... Zjawiska te oczywiście mogą ustać, choćby jutro, ale coraz więcej geologów mówi o zwiększającej się liczbie dowodów na przebudzenie się starego systemu tektoniczno - wulkanicznego uśpionego tu bodaj od XIII wieku. To oznacza dekady niepewności, ryzyko... W październiku i listopadzie 2023 wystąpiły tu liczne i dość silne trzęsienia ziemi, poważnie uszkadzające budynki i drogi pobliskiego Grindaviku. Brak w sieci informacji o stanie obiektów kompleksu Blue Lagoon, ale w listopadzie postanowiono o jego zamknięciu. Otwarto go na krótko, by 18 grudnia ponownie zamknąć z powodu bardzo silnej (i efektownej) erupcji szczelinowej. Komora magmowa znajduje się obecnie dokładnie pod elektrownia i kompleksem kapielowo - hotelowym gdzie pracowałem (sic!!!!), szczelina wulkaniczna długa na 4 km zaledwie mniej więcej kilometr - dwa dalej na wschód. Przed erupcja poziom gruntu (mierzony przez hiper dokładne instrumenty GPS) podniósł się tu o ponad metr (wypychany w górę przez gromadząca się magmę), po czym opadł w czasie erupcji (magma przemieściła się na powierzchnię, ciśnienie wewnątrz komory spadło), obecnie znowu rośnie... co może zwiastować kolejna erupcję... lub nie, nikt na 100% tego nie wie. Jest jednak dużo dowodów, że zjawisko to będzie się w najbliższych latach powtarzać a nawet potęgować...

Ciekawi mnie tylko, czy budując elektrociepłownię geotermalna i wiedząc, że jest to tzw. gorący punkt, można było przewidzieć, że coś takiego może wystąpić i czy ryzyko uwzględniano podczas wyboru miejsca, zwłaszcza, że w przeszłości aktywność tektoniczno - wulkaniczna była tu bardzo duża... a może było tak, jak ja to zapamiętałem: "no wiesz, tu były kiedyś wulkany, były trzęsienia ziemi, ale to było dawno, setki lat temu, nie ma się czym przejmować"

Cóż, Blue Lagoon zatrudnia ok. 800 osób, dla regionu to chyba największy pracodawca. Plus sama elektrownia w pobliżu, która jednak, jak czytam, można sterować (i obecnie to się robi) zdalnie, przez kilkunastu techników zza komputerów... Powiedzmy, że oba zakłady to 1000 miejsc pracy - dla porównania, odległe o 4km miasteczko Grindavik ma ok. 3600 mieszkańców... (Plus duża liczba pracowników sezonowych).

Niezwykła, oszałamiająca, spektakularna erupcja wulkaniczna zaledwie 3 km od Grindaviku w którym mieszkałem:

Trochę naukowego wykładu (po angielsku, można ustawić tłumaczenie automatyczne w opcjach)

Sam poczatek erupcji (warto!):

Większość z nas - w tym i ja - na słowo wulkan i erupcja wyobraża sobie duża górę z kraterem na szczycie. Zjawiska wulkaniczne mogą też jednak przebiegać inaczej, liniowo, wzdłuż, pęknięcia w skorupie ziemskiej. Tak właśnie dzieje się obecnie na półwyspie Reykjanes, w pobliżu Grindaviku. Jest to wulkan szczelinowy, w szczytowym momencie lawa tryskała na sto metrów w górę wzdłuż szczeliny długiej na 4km! Moc! Tak ogromna intensywność utrzymała się kilkadziesiąt godzin, po czym siła zjawiska słabła, by po kilku dniach całkiem ustać. Obecnie sygnały z czujników sejsmicznych i GPS sugerują, że magma znów gromadzi się w komorze magmowej pod kompleksem blue Lagoon, co sprawia, że kolejna erupcja jest bardzo prawdopodobna (>50%).

Jak już wyżej wspomniałem, w Grindvviku doszło do erupcji szczelinowej, choć na półwyspie nie brvkuje starych wulkanów "punktowych", które również moga się obudzić w wyniku procesu zainicjowanego w 2021 roku. Islandia znajduje się na tzw. goracej plamie, czyli miejscu gdzie strumień ciepła geotermalnego z wnętrza ziemi jest wyjatkowo duży a dodatkowo leży też na uskoku tektonicznym, gdzie skorupa ziemska rozchodzi się w dwóch przecistawnych kierunkach. Na Islandii notuje się bardzo dużo trzęsień ziemi, ale zdecydowana większość z nich jest praktycznie nieodczuwalna. Czasem ich siła dojdzie do magnitudy 3, rzadziej przekroczy 4 a bardzo już rzadko przekracza 6. Jest to zwiazane własnie z rozchodzeniem się w tym miejscu płyt litosfery. W innych miejscach świata aktywnych tektonicznie płyty litosfery albo napieraja na siebie, tworzac w czasie geologicznym pasma górskie (tu np. Indie napierajace na azję i tworzace Himalaje) lub przesuwaja się wzdłuż siebie, niejako "ocieraja się" Nie trzeba wiele wyobraźni i wiedzy, by zrozumieć, że zarówno napieranie na siebie, jak i ocierarnie (zwłaszcza gdy skały się zaklinuja) generuja o wiele większe naprężenia w skorupie ziemskiej, które od czasu do czasu sa uwalniane i powoduja silne trzęsienia ziemii. Islandia jest od tego wolna - rozchodzenie się skorupy ziemskiej nie powoduje silnych naprężeń i trzęsienia ziemi zwazane z tym procesem sa liczne, ale - na ogół - bardzo słabe. Nie ma jednak nic za darmo - rozchodzenie się płyt powoduje powstawanie licznych spękań, którymi magma - która na Islandii z powodu plamy goraca jest bardzo płytko - może łatwo przedostawać się na powierzchnię. Stad własnie jest tam tak wiele czynnych wulkanów i ich erupcji - choć większość z nich nie zagraża wyspie, nie mówiac już o skali kontynentu.

Erupcje szczelinowe na ogół sa dużo mniej groźne od erupcji wulkanów "punktowych", jak Krakatau, Tambora, Tomba, Wezuwiusz, ale nie zawsze tak jest. Z Islandia i erupcja szczelinowa wiaże się niezwykle ciekawa, nieco chyba zapomniana w europie erupcja wulkanu Laki. Jeśli właczyliście zamieszczony film z erupcji pod Grindavikiem i zrobiła ona na was takie wrażenie jak na mnie, to co powiecie na zjawisko 5-6 razy większe obszarowo i wielokrotnie silniejsze? Mowa tu o Laki z 1783 roku:

"8 czerwca 1783 roku doszło do największej katastrofy naturalnej w historii Islandii. Następstwa erupcji wulkanu Laki w ciągu kilku lat zmniejszyły 50-tysięczną populację wyspy co najmniej o jedną piątą. Siarkowe wyziewy doprowadziły do zagłady roślin i zwierząt hodowlanych, co przełożyło się na klęskę głodu. Islandczycy ucierpieli oczywiście najbardziej, ale wulkan odpowiedzialny był także za śmierć i nędzę ludzi oddalonych o tysiące kilometrów."

"Laki jest wulkanem szczelinowym i ma formę długiego na 25 kilometrów pęknięcia - stąd rozmiary katastrofy. Ocenia się, że ze 130 kraterów wypłynęło około 42 miliardy ton lawy, które pokryły obszar około 600 kilometrów kwadratowych i zniszczyły około 20 islandzkich wiosek. Najgorsze były jednak bez wątpienia toksyczne gazy w objętości niespotykanej w najnowszej historii świata. Każdego dnia do atmosfery trafiało kilka milionów ton dwutlenku siarki i kwasu fluorowodorowego. Śmiercionośna chmura rozpełzała się w powietrzu, a wiatr poniósł ją ze sobą na zgubę innych narodów.

Latem 1783 roku mieszkańców Norwegii, Niemiec, Czech, Francji i Wielkiej Brytanii zaskoczyła długo utrzymująca się mgła i towarzyszące jej tajemnicze zgony. Nie rozumiano wtedy, że dwutlenek siarki mieszając się z parą wodną w płucach prowadzi do uduszenia. Według źródeł wulkaniczna chmura zabiła 23 tysiące Brytyjczyków. Umierali przede wszystkim pracujący na roli. Zgony wywołały panikę. Dodatkowo lato było bardzo gorące. Temperatury niespotykane od 300 lat wzmagały niepokój ludzi. Przeświecające przez mgłę słońce rzucało na ziemię trupio blade światło. Nietrudno było uwierzyć, że oto nadeszła apokalipsa."

Pewnie zaraz pojawia się komentarze i odezwie Logiczny w stylu: "no zobacz, sam piszesz tu o wpływie wulkanów na klimat. Tak, maja, jak wiele innych czynników wpływ na klimat. Jednak wcale nie tak silny, jak wielu tu myśli:

"Klęska nieurodzaju w latach 80. XVIII wieku to wynik nieszczęśliwego zbiegu klimatycznych i kosmicznych okoliczności. Laki jeszcze dymił, gdy wybuchł jego bliski sąsiad - wulkan Grímsvötn. Druga erupcja trwała aż do 1885 roku. Dodatkowo w latach 1789-1793 wzmożoną aktywność wykazywał słynny El Niño, czyli zjawisko okresowego zaburzenia równowagi globalnej temperatury. Na to nałożyło się tzw. Minimum Daltona, czyli epoka zmniejszonej aktywności słońca, która rozpoczęła się około 1790 roku."

https://www.polskieradio.pl/39/156/artykul/2527378,laki-islandzki-wulkan-ktory-zmienil-historie-europy

Czyli wystapiły naraz: dwie duże erupcje wulkaniczne, plus zimna faza fenomenu El Nino (La Nina), plus bardzo niska aktywność Słoneczna zwiazana z Minimum Daltona plus dużo niższa od obecnej koncentracja dwutlnku węgla w atmosferze (wtedy ok. 280 ppm, obecnie ok. 420 ppm). Czy to wystarczyło, by na świecie zapanowała globalna zima? (tzw. teoria zimy wulkanicznej). Nie!!! Połaczone siły tych kliku zjawisk nie wystarczyły do tego! Ja wiem, że na Salonie, szczególnie chyba logiczny, jest wielu "wierzacych" w zimę wulkaniczna i traktujaca tę teorię z lat 90 tych XX wieku jak prawdę, ale obecnie teoria ta "umiera" w natłku dowodów, że wulkany nie maja wcale tak dużej siły klimatotwórczej!

Jeśli powyższe Was nie przekonuje, a pewnie wielu takich będzie, to poczytajcie proszę poniżej o badaniach nad erupcja wulkanu Tomba, która była prapoczatkiem teorii zimy wulkanicznej i innej sławnej teorii "waskiego gardła w historii ludzkości" Teorie te zostały mocno wypromowane przez media, są one bardzo atrakcyjne i dość proste - niestety w nauce powiedzenie, że im coś prostsze, tym lepsze, nie zawsze się sprawdza.

"Ostatnie dowody archeologiczne z terenów Azji i Afryki sugerują, że chociaż erupcja rzeczywiście była potężna, to jej skutki nie były tak apokaliptyczne, jak do tej pory uważano i z pewnością nie doprowadziła ludzkości „na skraj wymarcia”.

Takie wnioski pozwalają wysnuć odkryte w północnych Indiach starożytne kamienne narzędzia. Zdaniem archeologów, który dokonali odkrycia, znalezisko oznacza, że zarówno 80 000 lat temu – czyli przed erupcją superwulkanu – a także zaraz po niej, w tych rejonach żyli ludzie."

"Teoria mówiąca, że katastrofa wulkanu Toba jest przyczyną „wąskiego gardła” w ewolucji gatunku ludzkiego pojawiła się w 1993 roku za sprawą dziennikarki naukowej Ann Gibbons. To ona zwróciła uwagę, że nagły spadek różnorodności genetycznej gatunku ludzkiego przypada na okres tuż po wybuchu superwulkanu. Jej teorię poparli m.in. geolog Michael R. Rampino z New York University i wulkanolog Stephen Self z University of Hawaii w Manoa. W kolejnych latach była rozwijana.

Część badaczy twierdzi też, że „wąskie gardło” sprzed 70 000 lat może być po prostu wynikiem tzw. efektu założyciela. Efekt założyciela zachodzi, kiedy pewna populacja założona zostaje przez niewielką grupę osobników. Nowej populacji początek może dać tak naprawdę pojedyncza para organizmów."

https://www.national-geographic.pl/artykul/wybuch-superwulkanu-mial-doprowadzic-ludzi-na-skraj-wymarcia-przecza-temu-nowe-dowody

Jakkolwiek sam fakt wybuchu nie budzi kontrowersji, to jego związek z efektem wąskiego gardła w ewolucji człowieka, jak i teoria globalnego ochłodzenia po tym wybuchu są jednak bardzo kontrowersyjne[1][2]. Wydarzenie w Toba jest jedną z najdokładniej zbadanych supererupcji[3][4][5][6][7][8].

Dane fizyczne zaprzeczające hipotezie o zimie wulkanicznej

Naukowcy kierowani przez Christine Lane z University of Cambridge w 2013 r., donieśli o znalezieniu mikroskopijnej warstwy szklistego popiołu wulkanicznego w osadach jeziora Malawi i ostatecznie powiązali popiół z supererupcją Toba sprzed 75 tys. lat. Zbadawszy glinki okrzemkowe z przewagą Aulacoseira, nie stwierdzili zmian w składzie osadu, czego można się spodziewać po ostrej wulkanicznej zimie. Doszli do wniosku, że największa znana erupcja wulkanu w historii gatunku ludzkiego nie wpłynęła znacząco na klimat Afryki Wschodniej[26][27], co wywołało krytykę ze strony Richarda Robertsa[28].


Lane wyjaśniła: „Przeanalizowaliśmy preparaty mikroskopowe w odstępach 2 mm, odpowiadających rozdzielczości poniżej dekady, a skany fluorescencji rentgenowskiej wykonywane w odstępach 200 µm odpowiadają rozdzielczości poniżej roku. Nie zauważyliśmy też wyraźnych zmian w składzie osadu, czy proporcji żelaza i tytanu w nim zawartych, co sugeruje, że bezpośrednio po wybuchu wulkanu Toba nie doszło do przemieszania się warstw wody z powodów termicznych”[29]. W 2015 r. Nowe badanie klimatu Afryki Wschodniej potwierdziło wniosek Ch. Lane, że „nie było znaczącego ochłodzenia związanego z wulkanem Toba”[30].

Krytyka
Badanie przeprowadzone przez Chada Yosta i współpracowników z rdzeni pobranych z dna z jeziora Malawi z okresu supererupcji Toba nie wykazało dowodów na wulkaniczną zimę; twierdzą oni, że wybuch ten nie miał wpływu na ludzi w Afryce. W opinii Johna Hawksa wyniki te potwierdzają dowody z wielu badań, że erupcja nie miała znaczącego wpływu na klimat ani żadnego wpływu na ludzką populację[57].

Cytaty z artykułu z wiki. Tak wiem, wiki. Niestety nie ma źródeł w języku polskim a artykuł w wiki jest naprawdę solidny i ma bogata bibliografię źródeł.

Skoro tak niezwykle silne erupcje wulkaniczne jak Laki w połaczeniu z innymi czynnikami chłodzacymi klimat ani skoro tak potężna erupcja wulkaniczna jak Toba (uważa się, że to najsilniejsza erupcja) nie były w stanie wywołać zimy wulkanicznej, to proszę, skończcie mi tu z gadaniem, że "jeden wybuch wulkanu i zapomnimy o globciu..."

Wulkany maja też oczywiście wpływ ocieplajacy na klimat. Tylko, dzieje się to w czasie... dziesiatek tysięcy lat! Właśnie tak: liczne dowody geologiczne pokazuja, że owszem, wulkany  wpływaja dwojako na klimat, ale słabo i trzeba na to tysięcy lat...

Skoro tak, to już na podstawie zapisów geologicznych można mieć podejrzenie, że emisja dwutlenku węgla z wulkanów musi być (i jest!) wielokrotnie mnieejsza od emisji z działalności przemysłowej. I na to mamy wiele dowodów:

1. Szacunki emisji

Po uwzględnieniu emisji gazów wulkanicznych z gleb i jezior znajdujących się w obszarach aktywnych wulkanicznie (Fischer i in., 2019), oraz z podwodnych wulkanów i grzbietów śródoceanicznych (Hauri i in., 2 019)  całkowitą emisję ze źródeł geologicznych do atmosfery można oszacować na około 200-250 milionów ton, a zatem mniej niż 1% emisji antropogenicznej.

Największymi źródłami emisji wulkanicznej w historii geologicznej Ziemi były wielkie prowincje magmatyczne (LIP, Large Igneous Province), odpowiedzialne za oceaniczne epizody anoksyczne i wielkie wymierania. Choć sumarycznie doprowadziły one do uwolnienia ilości CO₂ wielokrotnie większej od całkowitej emisji antropogenicznej, robiły to w wolniejszym tempie niż ludzkość poprzez spalanie paliw kopalnych (Jiang i in., 2022).

Przykładowo, odpowiedzialne za wymieranie permskie emisje wulkaniczne trapów syberyjskich  trwały kilkaset tysięcy lat (Burgess i Bowring, 2015), w czasie których do atmosfery dostało się 200 bilionów ton dwutlenku węgla (więcej w artykule Klimat dawnych epok: wielkie wymierania). I choć od początku epoki przemysłowej ludzkość wyprodukowała mniej więcej 100 razy mniej dwutlenku węgla, zrobiła to co najmniej 1000 razy szybciej, i tempo to wciąż rośnie – połowa paliw kopalnych została spalona w ciągu ostatnich 30 lat (Forster i in., 2023).

https://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-wulkany-emituja-wiecej-dwutlenku-wegla-niz-czlowiek-58

https://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/co2-z-wulkanow-jak-to-sie-mierzy-czesc-1-91

2. Krzywa wzrostu koncentracji CO2 w odniesieniu do największych erupcji XX wieku i poczatku XXI:

image

3. spadek koncentracji (promilowy) tlenu w powietrzu - spalanie węgla powoduje łaczenie się atomów C z atomami O >CO2. Emisje wulkaniczne nie powoduja tego efektu.

4. zmiany izotopowe dwutlenku węgla w atmosferze:


"'Dobrym sposobem upewnienia się co do źródła pochodzenia dodatkowych ilości CO2 w atmosferze, jest przeanalizowanie historycznych koncentracji różnych izotopów węgla w atmosferze. Są w niej obecne jego 3 izotopy:

    12C – stabilny, preferowany przez rośliny
    13C – stabilny
    14C – niestabilny, czas połowicznego zaniku 5700 lat

Rośliny preferują lekki izotop węgla 12C. Paliwa kopalne (węgiel, ropa, gaz) powstały z roślin, jest więc w nich przewaga 12C względem 13C. Węgla 14C w ogóle w nich nie ma, gdyż zdążył się już rozpaść. Spalając paliwa kopalne wyrzucamy uwięziony w nich węgiel do atmosfery, skąd pobierają go obecnie rosnące rośliny i wbudowują w siebie. Co więc obserwujemy?

    Trafiający do atmosfery węgiel z paliw kopalnych powoduje, że jest w niej coraz więcej węgla 12C względem 13C;"

https://ziemianarozdrozu.pl/zmiany-ilosci-co2-w-atmosferze/

5. wzajemne powiazanie pomiędzy powyższymi danymi.

Podsumowanie: doskonale wiem, że powyższe dowody i dane i tak części z Was nie przekona. Jestem niemal pewien, że gdy Logiczny przeczyta tę notkę najbliższe godziny i dni spędzi na poszukiwaniach czegokolwiek, co bedzie mógł wykorzystać by zasiać watpliwości i podważyć powyższe. Podważyć, spowodować watpliwości, gdyż obalić powyższego nie jest już w stanie.

Uff, notka zrobiła się długa a jej napisanie trochę mi zajeło niedzielnego popołudnia. Dziękuję za uwagę








threeme-ww
O mnie threeme-ww

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości