Dalibor Kot Dalibor Kot
409
BLOG

Tusk: Żarty się skończyły

Dalibor Kot Dalibor Kot Polityka Obserwuj notkę 2

18 kwietnia rano w programie „Gość Radia ZET” Grzegorz Schetyna o opozycji: „To są słowa haniebne i nie ma na nie zgody, powinny się tym zająć odpowiednie służby, prokuratura powinna wyciągać wnioski i stawiać zarzuty jeżeli łamane jest prawo, bo to jest łamanie prawa, znaczy kłamstwo i agresja wpisana w język polityków PiS, dzisiaj jest po prostu łamaniem prawa i na to powinny reagować państwowe służby.”

Wczoraj, 19 kwietnia popołudniu Tusk na odebraniu nagrody „Krzesło roku” tygodnika „The Warsaw Voice” za „danie Polakom poczucia spokoju i bezpieczeństwa”: „Mówię o tych twardych słowach, czasami pełnych nienawiści i agresji, słowach, które godzą bezpośrednio w serce Polski – te słowa niestety mogą mieć także swoje praktyczne konsekwencje. Mam poczucie, że żarty się kończą i że głównym zadaniem polskiego rządu będzie zapewnienie poczucia bezpieczeństwa wszystkim Polakom, także wobec kryzysu politycznego, którego jesteśmy świadkami.”

Widać, że kierownictwo PO (premier i przewodniczący partii oraz jej wiceprzewodniczący) czynią mniej lub bardziej dwuznaczne sugestie, iż skłaniają się do siłowej rozprawy z opozycją. Ten konfrontacyjny język partii, która ma w Polsce władzę absolutną jest po prostu językiem zastraszania. Jeśli w kraju jedna partia ma wszystkie instytucje łącznie z mediami publicznymi, a media prywatne są nazywane „przyjaciółmi władzy”, i do tego stosuje się tego typu zastraszanie opozycji, to znaczy, że niepostrzeżenie w Polsce nastąpił przechył w kierunku demokracji fasadowych takich jak Rosja czy Białoruś.

Sondaże od lat zaniżają poparcie dla PiS, ale przyjmijmy nawet roboczo, że istotnie oscyluje ono tylko ok. 25%. Prosta interpolacja daje nam ok. 10 mln Polaków, którzy są bardzo mocno niezadowoleni z dzisiejszej władzy. Są przekonani co do jej nieudolności a nawet złych intencji. Kolejne porażki rządu oraz systematycznie pogarszające się warunki życia mogą okazać się nie do przykrycia przez coraz bardziej natarczywą i drażniącą ludzi propagandę sukcesu, a co za tym idzie, liczba niezadowolonych może szybko wzrosnąć. Na ulicach pojawiają się pokojowe demonstracje przeciwników władzy liczne jak nigdy dotąd. I w tym momencie władze zamiast wykorzystać swoją niekontrolowaną potęgę do celów pozytywnych, do wdrażania programów naprawczych, wzmacniania wolności politycznej i gospodarczej, gonienia zachodnich standardów życia – zamiast tego władze spychają nas do standardów wschodnich, do życia w biedzie i zastraszeniu.

Ostre hasła opozycji są w demokracji czymś normalnym i nie uzasadniają tego, by opozycję tępić przy użyciu siły i przemocy państwa. Mamy więc władzę o mentalności osadzonej w PRL lub po prostu o mentalności naszych wschodnich sąsiadów. Jeszcze nie tak dawno PO była partią opozycji totalnej i destrukcyjnej. Przy braku rzeczowych argumentów przeciwko rządowi PiS podawano niezliczone argumenty zmyślone, pełne kłamstwa, wyrażane nienawistnym, agresywnym językiem. Tusk wzywał Polaków do obywatelskiego nieposłuszeństwa, de facto – do łamania prawa. Jednym z koronnych zarzutów przeciwko rządowi PiS było stosowanie nacisków na prokuraturę, przy czym za naciski uważano najdrobniejszy nawet gest, wypowiedź rządzących.

Sytuacja jest o tyle ciekawa, że w czasie rządu PiS minister sprawiedliwości był jednocześnie Prokuratorem Generalnym, czyli z mocy prawa przełożonym prokuratorów, który powinien ich kontrolować i wydawać im polecenia. PO uważa za jeden ze swoich głównych sukcesów wprowadzenie zasady niezależności prokuratury. Dziś z mocy prawa rząd nie ma kontroli nad prokuratorami, nie może wydawać im poleceń, a zatem wszelkie próby nacisku rządu na prokuratorów są dziś szczególnie poważnym naruszeniem prawa. Tymczasem dowiadujemy się, że na posiedzeniu rządu omawiano sprawę decyzji „niezależnej” prokuratury o dopuszczeniu lub nie dopuszczeniu zachodniego specjalisty do sekcji zwłok śp. Przemysława Gosiewskiego. Rząd sam przyznał się, że ostateczną decyzję narzucił prokuraturze minister zdrowia Arłukowicz. Następnie wiceprzewodniczący PO, który nawet nie jest w rządzie, publicznie stawia zarzuty opozycji i kontynuuje: „prokuratura powinna wyciągać wnioski i stawiać zarzuty”. Te same media, które dziś pozwalają władzy na wszystko za czasów PiS zatrzęsłyby się na te słowa jako ewidentny przykład wywierania nacisku.

Co dalej z uciszaniem i zastraszaniem społeczeństwa przez władzę „partii miłości”? Konfrontacyjny język partii władzy jest prowokacją wymierzoną w społeczeństwo, próbą celowego dalszego zaognienia nastrojów. Możliwe skutki tak nieodpowiedzialnego postępowania obciążą rząd i osobiście Tuska. Najlepsze co można dziś zrobić to odważny sprzeciw władzy – w swoim otoczeniu, w internecie, na pokojowych demonstracjach ulicznych. Ważne jest, by nie dać się władzy sprowokować, a szczególnie uważać na prowokatorów, którzy mogą być nasyłani na demonstracje, jak to miało miejsca w czasie pochodów z okazji Święta Niepodległości. Do „obywatelskiego nieposłuszeństwa” nie namawiam. Nerwowość władzy jest oznaką jej strachu i słabości. Jeśli w ograniczaniu demokracji przejdzie ona od słów do czynów, to tylko przyspieszy jej koniec, ale wtedy ten koniec może być dla niej znacznie gorszy niż zwyczajne pożegnanie się ze stołkami.

Dalibor Kot
O mnie Dalibor Kot

Polska na kursie, na ścieżce.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka