Tomasz Matynia Tomasz Matynia
24
BLOG

Wewnętrzne starcie w PO

Tomasz Matynia Tomasz Matynia Polityka Obserwuj notkę 1

 

Od ponad tygodnia mamy do czynienia ze zdominowaniem przekazu medialnego przez wybory kandydata na kandydata w Platformie Obywatelskiej. Celowo nie nazywam tego wydarzenia prawyborami, bo takimi one nie są. Choćby dlatego, że z góry narzucono kandydatów i nie mamy do czynienia z realną debatą pomiędzy nimi. Wszystkie media zajmują się wydarzeniami tego starcia.
Początkiem należy uznać wystąpienie lubelskiego posła i wiceprzewodniczącego klubu parlamentarnego PO Janusza Palikota. To on rozpoczął okres zdominowania mediów przez w gruncie rzeczy bezsensowną dyskusje. Taka teza wysuwa się w oparciu o poglądy obu kandydatów. Brak jest w nich wyrazistych różnic. Sikorski próbuje odróżnić się od marszałka Komorowskiego poprzez kreowanie innego poglądu na zadania prezydenta. Wygląda to groteskowo wobec niedawnych sporów na linii prezydent – premier i minister spraw zagranicznych. Dziś Sikorski mówi o prezydencie aktywnym w polityce zagranicznej wobec tego, że w czasie trwania sporu uważał prezydenta za tylko i wyłącznie reprezentanta (słynny spór o krzesło w Brukseli). Dziś w mediach więcej jest właśnie Sikorskiego. Jest to efekt przewagi Komorowskiego. Minister stawia wszystko na jedną kartę.
Ostatnio Eryk Mistewicz, specjalista od wizerunku, często wiązany z Platformą Obywatelską, zauważył, że pomysł prawyborów to strzał w dziesiątkę dla partii Donalda Tuska. Ja przychylam się do tego zdania. Z tym, że to co w tym wypadku jest dobre dla partii może okazać się zabójcze dla jej kandydatów w wyborach prezydenckich. Działa to w taki sposób jak natrętna reklama. Reklama proszku, która przez dłuższy czas jest prezentowana w telewizji po wielu prezentacjach się nudzi, staję się zużyta. Podobnie stanie się z kandydatami Platformy Obywatelskiej na urząd Prezydenta RP. Jako, że żaden z nich nie jest charyzmatycznym przywódcą, wielkim mówcą porywającym tłumy, ani wystarczająco nie wyróżnia się spośród innych kandydatów, wpadną w pułapkę która przygotowała im własna partia. Platforma prawdopodobnie działa doraźnie. Zwrócenie uwagi na walkę wyborczą odsuwa media od afery hazardowej, ogromnej dziury budżetowej po pierwszych dwóch miesiącach 2010 roku. Rząd dostał czas na wymyślenie nowych sukcesów, a partia nie musi bać się medialnych starć w walce o władzę na majowym zjeździe Platformy Obywatelskiej.
Potencjalnie dużo prostsze dla partii Tuska będzie wykreowanie na prezydenta Sikorskiego, który jest alternatywą wobec wizerunku Lecha Kaczyńskiego. Wyróżnia go młodość, obycie i pogląd na politykę. Paradoksalnie Sikorski okaże się jednak trudny do elekcji, może nawet niemożliwy. Powodem jest metafora proszku do prania. To on zużywa dziś swój wizerunek, on używa całości swojego przekazu, to on stawia wszystko na jedną kartę. Podczas, gdy Komorowski wykorzystywany jest tylko przez jego przyjaciela Palikota. Minister okaże się niewybieralny. Jeśli to on wygra wewnętrzną elekcję, w co nie chce się mi wierzyć, Platforma będzie miała poważny problem.
A jak jest z Komorowskim? W czym można upatrywać jego szansę? Nie różni się dziś wizerunkowo od prezydenta Lecha Kaczyńskiego w sposób oczywisty. Wydaje się być politykiem tej samie proweniencji. Stosuje ostrzejszy język, co jest odczytywane raczej negatywnie. Trudno będzie przeciągnąć na jego stronę głosy lewicy. Próbuje na tym polu działać Palikot. Nie jest to jednak wystarczające. Należałoby znacząco przewartościować poglądy Komorowskiego, co znowu zrazi wyborców umiarkowanych. Kampania Komorowskiego oparta zostanie na budowaniu negatywnej wizji prezydentury Kaczyńskiego. Istnieje pytanie na ile to wystarczy.
Ostatecznie muszę wysunąć tezę, że prawybory szkodzą kandydatom Platformy Obywatelskiej na urząd prezydenta RP. Partia zyskuje i to była podstawowa zasada, która kierowała realizacją tego pomysłu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka