Po expose premiera głośno było o zaskoczonych politykach PSL-u, z którymi nikt planu reform rządowych nie konsultował. Z racji tego, że PO mogła po wyborach przebierać w ofertach koalicyjnych Waldemar Pawlak nie mówił jednak specjalnie o swoim zdenerwowaniu. Dość szybko jednak jego ugrupowanie zaproponowało, że kobietom za każde urodzone dziecko będzie przysługiwała możliwość przyspieszonego przejścia na emeryturę o 3 lata.
Donald Tusk było ostatnio zajęty wspieraniem Radosława Sikorskiego w pozbawianiu Polski suwerenności. Nie miał więc czasu odnieść się do propozycji PSL-u. Rzecznik PSL stwierdził, że premier o propozycjach swojego koalicjanta powiedział, że co do zasady to robią one na Tusku wrażenie. Niestety to zdanie słyszał pewnie tylko rzecznik PSL-u i może jeszcze kilka innych osób. Co innego wypowiedź Tuska we wczorajszym programie Tomasza Lisa – „jeśli PSL uzna, że nie chce z PO przeprowadzić pakietu reform zapowiedzianych w expose i jeśli będzie szukało pretekstu, by być przeciw koncepcjom rządu, jako całości, to trudno będzie dalej kontynuować współpracę.” Tę wypowiedź słyszało już znacznie więcej osób. Zapewne słyszał ją także Janusz Palikot…
… którego ugrupowanie tłumnie zjawiło się na dzisiejszym spotkaniu u Aleksandra Kwaśniewskiego. Leszek Miller drwi, że SLD różni się od Ruchu Palikota tym, że to Kwaśniewski przychodzi do SLD, a nie SLD do Kwaśniewskiego (w przeciwieństwie do Ruchu Palikota). Tylko, że dziś SLD jest w defensywie, a Ruch Palikota rośnie w siłę (głównie kosztem SLD). Nie można zapominać też o tym, z jakiej partii wywodzi się Janusz Palikot, oraz o tym, że z PO nikt Palikota nie wyrzucił.
Czego by o Palikocie nie mówić, to mając za doradcę Piotra Tymochowicza, potrafi doskonale wyczuć nastroje w społeczeństwie oraz w koalicji, której sam był przecież członkiem. Dzisiejsze spotkanie Ruchu Palikota z Aleksandrem Kwaśniewskim miało więc najprawdopodobniej na celu budowanie realnej konkurencji dla PSL-u na fotelu koalicjanta. Co ciekawe takie rozwiązanie nie byłoby dobre tylko dla Ruchu Palikota, ale także dla Aleksandra Kwaśniewskiego, który widać, że nie może żyć bez polityki, a fotel wicepremiera do takiego wielkiego powrotu pasowałby jak ulał. Idąc trochę dalej, taka koalicja mogłaby być też przydatna dla PO. Jak wiadomo wyborcami Ruchu Palikota, byli głównie dotychczasowi wyborcy PO. Koalicja tych 2 partii mogłaby więc przypominać trochę koalicję PiS-LPR-Samoobrona, a mianowicie potraktowanie koalicjanta jako tzw. przystawki. Idąc jeszcze dalej, taka koalicja mogłaby być także pozytywna w skutkach dla… PSL. W ten sposób PSL z łatwością mógłby przekonać swoich wyborców, że z koalicji wyszli, ponieważ rząd wolał realizować politykę Palikota, a nie PO-PSL.
Paradoksalnie, z tego samego powodu, dla którego koalicja PO-RP byłaby przydatna dla PO, mogłaby ona przynieść fatalne skutki samemu Ruchowi Palikota. Dla wyborców tej partii koalicja PO-RP mogłaby oznaczać pewnego rodzaju powrót Palikota do PO, a więc wyparcie się części haseł, które były krytyczne wobec PO.
Najważniejsze jednak, że taka koalicja przyniosłaby fatalne skutki Polsce. O ile wicepremiera Kwaśniewskiego, z trudem, bo z trudem, ale dałoby się jakoś przełknąć to strawienie ministra Biedronia, albo ministra Kotlińskiego graniczyłoby z cudem. Ale jeśli taki tercet ktoś by przeżył to na deser zostaje pan(i) minister Grodzka.
Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić Państwa do Krucjaty Różańcowej za Ojczyznę.
Inne tematy w dziale Polityka