Tomasz Miller Tomasz Miller
802
BLOG

Pan

Tomasz Miller Tomasz Miller Polityka Obserwuj notkę 42

Wczoraj jedną z ciekawszych wiadomości była rozmowa Jana Dziedziczaka z (używając języka Tomasza Terlikowskiego) Ann Grodzk. Jeśli jest jeszcze ktoś kto tej rozmowy nie słyszał/nie widział to poniżej ją prezentuję:

Anna Grodzka mówiła o ojcu Rydzyku per "pan", na co Jan Dziedziczak zwrócił jej uwagę, że nie mówi się "pan", a ojciec Rydzyk. Posłanka Ruchu Palikota odpowiedziała, że przecież słowo "pan" nie jest obraźliwe. Na co Jan Dziedziczak, niczym mistrz ciętej riposty odpowiedział "Tak, proszę pana".

Gazeta Wyborcza staje murem za Ann Grodzk i wypowiedź Jana Dziedziczaka nazywa skandalem i chamstwem. Porównuje też jego wypowiedź do ostatnich wypowiedzi Marka Suskiego, który o pośle Johnie Godsonie z PO powiedział "murzynek". Zgadzam sie z Gazetą Wyborczą, że wypowiedź Marka Suskiego była żałosna i posłowi takie zdania nie powinny uchodzić na sucho. W wypowiedzi Jana Dziedziczaka nie widzę niczego złego, a jeśli już mamy szukać jakichś porównań to pierwszym moim skojarzeniem nie są wypowiedzi Marka Suskiego w kierunku Roberta Biedronia czy Johna Godsona, a wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego w stosunku do Bronisława Komorowskiego.

Już wyjaśniam o co mi chodzi. Gazeta Wyborcza nawet w jednym zdaniu nie krytykuje Ann Grodzk, tylko całą krytykę kieruję na Jana Dziedziczaka. Jednak, jeszcze nie tak dawno gdy Jarosław Kaczyński mówił o prezydencie per "pan Komorowski" to część mediów, na czele z Gazetą Wyborczą krytykowała prezesa PiS za takie nazywanie prezydenta. A przecież jak to mówi Ann Grodzk, w słowie "pan" nie ma nic obraźliwego.

Nie twierdzę, że Jarosław Kaczyński nie popełnia pewnego nietaktu mówiąc o prezydencie per "pan", ale nie jestem w jego sytuacji, więc powstrzymam się od krytyki. Co innego mówienie o duchownym per "pan". Nie twierdzę, że Ann Grodzk do ojca Rydzyka ma mówić "ojcze", ale wyraz "ksiądz" byłby już całkowicie na miejscu. Nie trzeba być wierzącym by mówić do kogoś proszę księdza. Ja jestem katolikiem, a do księdza innego wyznania też powiem "proszę księdza". To jest po prostu kwestia kultury. Gazeta Wyborcza twierdzi, że tej kultury zabrakło jednak nie Ann Grodzk, tylko Janowi Dziedziczakowi, który tak wyjaśniał swoją wypowiedź:

"Podczas posiedzenia komisji Grodzka "ostentacyjnie i wielokrotnie" mówiła per "pan" o księżach katolickich. - Pomimo tego, że wielokrotnie zwracano uwagę posłance Grodzkiej, skwitowała ona to stwierdzeniem, że sformułowanie "pan" nie jest w Polsce niczym obraźliwym. I ja tym samym do tego nawiązałem" - tłumaczył Dziedziczak.

Przypomnę, że w ostatnich wyborach do Parlamentu Prawica Rzeczypospolitej udzieliła poparcia Janowi Dziedziczakowi, argumentując swoją decyzję faktem, że poseł PiS jest osobą popierającą walkę z aborcją, a także osobą głęboko wierzącą.

Kościół stoi obecnie na stanowisku, że właściwa płeć człowieka określona jest jego sytuacją biologiczną. Ma na to wpływ zapewne również konstatacja, że zaburzenia związane z identyfikacją płciową mogą być wtórne do wadliwego wychowania, niewłaściwego wpływu środowiska czy traumatycznych doświadczeń. W tej sytuacji wyłącznie płeć biologiczna wydaje się być pewnym wskaźnikiem płciowości osoby.

Jan Dziedziczak swoją wypowiedzią niejako nawiązał więc do wiary jaką wyznaje, więc nie powinno się go karać za taką wypowiedź. Nie powinno się też karać Ann Grodzk.

Poseł John Godson o wypowiedzi Marka Suskiego na swój temat powiedział: "Bez komentarza. To jest sprawa poziomu inteligencji międzykulturowej". Tak też powinno się traktować wypowiedź Ann Grodzk, a Jana Dziedziczaka zostawić w spokoju.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (42)

Inne tematy w dziale Polityka