Niebywały atak Komisji Europejskiej na Polskę nosi wszelkie cechy zewnętrznej agresji wobec suwerennego państwa. Dzieje się to w momencie, gdy wschodnia granica naszego kraju jest atakowana przez białoruskie i rosyjskie służby, które próbują uruchomić przez nasz kraj potężny kanał przerzutowy dla nielegalnej imigracji. W tym samym czasie odbywają się największe od 1989 roku ćwiczenia rosyjskie, największe przynajmniej w tej części świata. Można powiedzieć, że Polska została wzięta w dwa ognie. Co do wschodnich watażków jest oczywiste, że trzeba ściągnąć wojsko, uszczelnić granicę, zwrócić się o pomoc do NATO. Jak w czasie każdej wojny, uruchamiana jest piąta kolumna, która nie tylko lży strażników, policję i żołnierzy, lecz także fizycznie atakuje umocnienia graniczne. Jej istotnym elementem są sądy, które agresorom zapewniają bezkarność. To właśnie w obronie tych sądów i sędziów łamiących polskie prawo, ale często wręcz jawnie wspierających przestępców, występuje Komisja Europejska. Członkowie Komisji domagają się nie tylko porzucenia reform sądów, lecz także wyrzeczenia się polskiej suwerenności, nawet w tak oczywistej sprawie jak pytanie rządu do Trybunału Konstytucyjnego. Polacy mają zostać ukarani za to, że nasz rząd przestrzega prawa i na przykład nie chce zakazać sądzenia sądowi, który nie podoba się brukselskim biurokratom. Mało tego, rząd planował legalnie dokonać zmian w wymiarze sprawiedliwości, których domagała się UE, ale to tylko pogorszyło sprawę.
Obecnie stan naszych relacji z instytucjami unijnymi jest następujący: poręczyliśmy ogromny kredyt dla całej UE, nie dają nam z niego naszej części pieniędzy i jednocześnie chcą nakładać na Polskę kary finansowe. Chyba bardziej nas zaatakować już się nie da, przynajmniej tym, co ma do dyspozycji UE. Należy jeszcze raz podkreślić, że dzieje się to w czasie, w którym sojusznik Berlina, czyli Moskwa, rzeczywiście wysyła wojska w pobliże naszego kraju. Oprócz wyrządzenia maksymalnych szkód naszej gospodarce, nieukrywanym celem Berlina i Brukseli jest próba obalenia demokratycznie ustanowionego polskiego rządu. Co ciekawe, trzonem politycznym nowego rządu miałaby być owa piąta kolumna, która chce odsłonić wschodnią granicę.
Bez względu na to, czym nas w tej Brukseli straszą, to przedobrzyli. Zaczynamy mieć coraz mniej do stracenia. Oczywiście musimy szukać sojuszników i oprócz Węgrów mamy wsparcie także w Słowenii i niektórych krajach bałtyckich. Coraz bardziej możemy liczyć na centrowe i konserwatywne partie w większych państwach UE. Wiele z tych partii wkrótce będzie przy władzy. Ale najważniejsze jest przygotowanie katalogu celów politycznych i środków ich realizacji. Trzeba zacząć od najdalej idących, więc musi być na początek, co się da, by potem prowadzić jakąś grę. Najważniejsze cele:
– natychmiastowe zaprzestanie agresji i łamania unijnego prawa wobec Polski;
– dymisja Komisji Europejskiej lub chociaż najbardziej skompromitowanych jej członków;
– rozwiązanie TSUE i ustanowienie nowego sądu, który przestrzegałby traktatów;
– zagwarantowanie przestrzegania umów przez wszystkie instytucje UE.
Jakie mamy środki nacisku:
– wstrzymanie całkowite lub częściowe składki do UE;
– wymówienie lub zawieszenie gwarancji kredytowych dla Funduszu Odbudowy; sama zapowiedź wywoła panikę na rynku papierów dłużnych;
– wstrzymanie poboru opłat za CO2;
– blokowanie wszelkich decyzji unijnych, które wymagają naszej zgody.
Polski nikt z Unii nie wyrzuci, bo nie ma jak. My na razie nie mamy powodów, żeby z UE wychodzić. Ale mamy ważne powody, żeby mocno upomnieć się o swoje prawa. Pora zacząć działać. Sama gotowość czynu ostudzi unijnych autokratów.
Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika "Gazeta Polska" nr. 37; data: 15.09.2021.