Zeznania na temat udziału Barbary Blidy w „mafii węglowej” to były głównie opowieści Ryszarda Zająca, byłego posła SLD, który został skazany za oszustwo i Barbary Kmiecik, która od kilku lat cierpi na ciężką depresję.
Jutro mija rok od samoójstwa Barbary Blidy. Mnożą się teorie, a dziennikarze odkrywają "nowe fakty". Chciałem zwrócic uwagę na pewien wątek, krótko opisany przeze mnie kilka miesięcy temu. Zeznania Barbary Kmiecik, zwanej „Śląską Alexis”, jakie złożyła już po śmierci byłej posłanki SLD Barbary Blidy, są bardzo ciekawe i pouczające. Ukazują słabość dowodów zebranych przez śledczych z Katowic w tejże sprawie.
Kmiecik jesienią ubiegłego roku był przesłuchiwana w Prokuraturze Okręgowej w Łodzi, która wyjaśnia okoliczności śmierci Blidy w jej domu, w czasie zatrzymywania przez ABW.
„Gdy musiałam w 2002 roku ogłosić upadłość swojej spółki miałam głęboką depresję i próbę samobójczą. Leczyłam się od tego czasu psychiatrycznie” – zeznała B. Kmiecik.
Barbara Kmiecik, która obciążyła swymi zeznaniami Barbarę Blidę nigdy nie była przesłuchiwana w prokuraturze i ABW w sprawie „afery węglowej” w obecności psychiatry lub psychologa. Z moich informacji wynika, że śledczy wiedzieli o depresji jednej z głównych świadków oskarżenia w sprawie „afery węglowej”.
- Jeżeli podczas wcześniejszych przesłuchań czy rozpraw sądowych ujawniła swoją chorobę, to w takiej sytuacji następne przesłuchania powinny odbywać się w obecności psychiatry. W przeciwnym wypadku w czasie procesu przed sądem jej zeznania łatwo można podważyć. W takich sprawach sąd wezwałby biegłego, aby stwierdził, w jakim stanie psychicznym w czasie składania zeznań był ten świadek oskarżenia – mówi dr Jerzy Pobocha, prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej.
„Barbarę Blidę poznałam w latach 80, była wtedy dyrektorem technicznym w Przedsiębiorstwie Budowlanym Fabud. Prowadziłam firmę budowlaną i byłam podwykonawcą Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Otrzymałam zlecenie z Fabudu na wykonanie części robót budowlanych. Poznałam Barbarę Blidę, która nadzorowała odbieranie wykonanych prac. Jak miałam problemy z uzyskaniem płatności od Fabudu, to na moja prośbę pomogła mi w tym. Zaznaczam, że nie było żadnych korzyści, robiła to bo rozumiała moja sytuację” – zeznawała bizneswoman. Potem ich kontakt osłabł aż do połowy lat 90. Firma Kmiecik była sponsorem Ruchu Chorzów, a Blida – honorowym prezydentem klubu. „Od tego czasu nasza znajomość była bardziej prywatna, niż poprzednio. Lubiłam ją, bardzo mi imponowała. […] Ja uważałam, że była to przyjaźń, aż do momentu kiedy moja wiara w tą przyjaźń się zachwiała” – zeznaje Kmiecik.
W 2002 roku upadła „Agencja Handlowa B.Kmiecik”. Rok później firmami Barbary Kmiecik, które zajmowały się handlem węglem i rekultywacją terenów, zaczęły się już na serio interesować policja i prokuratura. Dwa lat później Kmiecik po raz pierwszy trafiła do aresztu pod zarzutem oszustwa i wyłudzenia pieniędzy przeznaczonych na likwidację szkód górniczych.
Wyszłą na wolność i po dwóch miesiącach trafia do celi ponownie. „Uważam, że areszt nie był po to, aby mnie ukarać, ale po to, żeby zmusić do mówienia na temat osób, które znałam. Prokurator podczas jednej z konfrontacji powiedział >>taka pani mądra, a dała się złapać<<. […] Zaraz na drugi dzień po moim aresztowaniu Grzegorz Ocieczek (szef prokuratury rejonowej, a potem wiceszef ABW – TS) dostał nominację do prokuratury okręgowej. W trakcie moich rozmów z prowadzącym śledztwo zasugerował mi, że jeżeli nie będę mówić, to będę siedzieć, bo jest jeszcze wiele czynności do wykonania”. Kmiecik zdecydowała się na współpracę z ABW, bo „nie miała zaufania do policji i prokuratury”.
- Były wiceszef ABW Grzegorz Ocieczek powinien się wyłączyć jeszcze w prokuraturze z prowadzenia i nadzorowania sprawy Kmiecikowej. Świadczą o tym jej zweryfikowane zeznania: „Miałam ośrodek rekreacyjny w Chruszczobrodzie, w którym prowadziliśmy hipoterapię, restaurację, gdzie spotykali się różni ludzie. Wśród nich byli również politycy. Cybulski, kierownik tego ośrodka przyjaźnił się z panem Grzegorzem Ocieczkiem. Pan Ocieczek wiedział więc, kto z kim się tam spotyka, bo sam bywał tam gościem” – mówi jeden z katowickich śledczych.
Na przesłuchaniach w ABW Kmiecik mówiła o udziale Barbary Blidy w całej aferze tak: „Prosiłam Basię o pomoc przy redukcji odsetek i narażając się zrobiła to dla mnie. […] Moje prośby kierowane do Barbary Blidy dotyczyły mojej firmy, ale nigdy nie prosiłam ja o dostęp do jakiś funduszy, przetargów.” Jednak dowody zebrane w sprawie pośredniczenia Blidy w przekazywaniu łapówek nie były mocne.
Wątpliwości, czy stawiać Blidzie zarzuty mieli także śledczy: „Prokurator Małgorzata Kaczmarczyk-Suchan powiedziała mi kiedyś, że na podstawie złożonych przeze mnie zeznań dotyczących Barbary Blidy nie widzi w nich podstaw do zarzutów dla niej” – zeznała Alexis.
Śledczy stosowali jednak różne sposoby, aby Kmiecik składała obciążające zeznania lub się z nich nie wycofała: „Od lutego 2007 roku zaczęły wypływać z prokuratury i pojawiać w prasie informacje, że >>Kmiecik zaczęła sypać<<. Poszłam wtedy do prokuratora Janeczka (szef Prokuratury Apelacyjnej – TS) i spytałam, dlaczego dekonspirują mnie jako źródło informacji w postępowaniu. Zapewnił mnie, że dopilnuje, by już żadnych przecieków z tego śledztwa nie będzie”. Z informacji do jakich dotarłem wynika, iż autorem tych przecieków był wysoki rangą urzędnik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
ABW zatrzymało Barbarę Blidę 25 kwietnia ubiegłego roku, tuż przed długim, majowym weekendem. Kmiecik o tym, że odbędzie się konfrontacja z kimś z zatrzymanych na podstawie jej zeznań wiedziała od dwóch dni - czyli od 23 kwietnia! „O śmierci Blidy dowiedziałam się od córki. Po godzinie 9. przyjechali po mnie funkcjonariusze ABW, mówili mi, żebym nie czuła się winna. Wyglądali na bardzo poruszonych” – zeznała Kmiecik.
Inne tematy w dziale Polityka