TPPR TPPR
678
BLOG

RusKurWaw ze służbami w tle. Kto jest groźniejszy?

TPPR TPPR Polityka Obserwuj notkę 21

We wczorajszym Naszym Dzienniku ukazał się ważny, choć niemal niezauważony artykuł Mariusza Majewskiego na temat Władimira Kirianowa. Kirianowa zna pewnie każdy, komu zdażyło się oglądać w telewizji jakąkolwiek debatę na temat stosunków polsko-rosyjskich. Twórca i redaktor naczelny Rosyjskiego Kuriera Warszawskiego (zwanego błyskotliwie na sowiecką modłę RusKurWaw*) szczególnie popisał się swoją dziennikarską bezstronnością i niezależnością w poglądach w głośnym wywiadzie udzielonym Robertowi Mazurkowi. O Kirianowie pisało się wiele w polskiej blogosferze, Majewski zebrał wiele ciekawych informacji i tez w swoim tekście - dlatego nie ma chyba potrzeby rozwijania tematu tej postaci w osobnej notce.

Niemniej w tekście Majewskiego pojawia się kilka fragmentów, które opublikowane przez ogólnopolską gazetę powinny być cytowane we wszystkich mediach. Jak łatwo było podejrzewać, nie są.  Dlatego tylko zwracam na nie uwagę, bo potwierdzają pewne intuicje, które leżały chociażby u podstaw decyzji o powstaniu tego bloga w takiej, a nie innej formie.

1. Krystyna Kurczab-Redlich o Kirianowie

- Kirianow został wychowany na podręcznikach sowieckich, których sens został reaktywowany przez Władimira Putina. Obecny premier Rosji stwierdził, że podręczniki powinny wzmacniać poczucie patriotyzmu i dumy narodowej przez pokazywanie pozytywnych momentów w historii, a cała reszta to plewy i szumowiny - mówi "Naszemu Dziennikowi" Kurczab-Redlich.
I konkluduje: - Tym samym wszystko, co uważamy za prawdę historyczną, przez Kirianowa uważane jest za plewy i szumowiny.

2.Andrzej Zybertowicz o agenturze wpływu

- Nie spotkałem się z przypadkiem, by na pytanie o agenturę wpływu doświadczony funkcjonariusz żachnął się i mówił o jakimś spiskowym myśleniu. Ten problem traktowany jest bardzo poważnie i - według mojej orientacji - w polskich służbach są także funkcjonariusze, którzy to zagadnienie traktują poważnie - mówi nam prof. Zybertowicz.

3. Bogdan Święczkowski: Warszawa główną areną działań szpiegowskich

- Obecna sytuacja Polski, konkretnie Warszawy, bardzo przypomina mi sytuację Wiednia z połowy lat 50. Stolica Austrii była wówczas główną areną działań szpiegowskich i wiele państw za pomocą służb próbowało realizować tam swoje interesy. To samo, moim zdaniem, ma obecnie miejsce w Polsce i nie trzeba dodawać, że dzieje się to ze szkodą dla interesów naszego kraju - mówi "Naszemu Dziennikowi" były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Bogdan Święczkowski.
- Oczywiście wiąże mnie tajemnica, ale mogę powiedzieć, że gdy byłem szefem ABW, podejmowaliśmy działania mające na celu neutralizowanie działalności tego rodzaju agentury. Określaliśmy też kierunki zagrożenia ze strony obcych służb i agentów wpływu - stwierdził Święczkowski.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101218&typ=my&id=my05.txt

Poza ciężarem gatunkowym powyższych cytatów - szczególnie komentarza Święczkowskiego, byłego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który jawnie mówi o wzroście aktywności obcych służb na terenie Warszawy i Polski w ogóle- ma jeszcze jeden jasny punkt. Majewski słusznie powołuje się na wypowiedzi swoich komentatorów i zauważa, że działalność Kirianowa ciężko uznać za szczególnie niebezpieczną. Agresja i poziom oderwania naczelnego RusKurWaw od rzeczywistości polskiej debaty publicznej(przynajmniej do niedawna - ostatnimi czasy polska debata publiczna zaczęła niebezpiecznie zbliżać się do poziomu Kirianowa) wydawać się mogą na tyle niepoważne, że Kirianow bardziej przypomina pożytecznego idiotę, niż agenta wpływu.Oczywiście, bez względu na to ktoś do mediów go zaprasza i jest odpowiedzialny za takie, a nie inne ustawianiedebaty o stosunkach polsko-rosyjskich.

Kto jest groźniejszy? Na przykład Gazprom fundujący stypendia studentom Uniwersytetu Warszawskiego. - konkluduje Majewski. Zgoda. Dlatego właśnie o stypendiach Gazpromu, uniwersyteckich elitach i ekspertach ds. energetyki będziemy w najbliższym czasie pisać. 

[ptr]

*Próbuję uratować wpis przed cenzurą, dlatego do spopularyzowanego już skrótu nazwy rosyjskojęzycznego czasopisma (stworzonego przecież zupełnie poważnie zgodnie z zasadami sowieckiej nowomowy!) dodałem jeszcze jedno "w". Oczywiście, bez niego lepiej oddaje naturę czasopisma.

TPPR
O mnie TPPR

Na każdej barykadzie siedzieć trzeba okrakiem, bo tylko synteza przeciwieństw godna jest człowieka. Jednocześnie absolutnie pod groźbą degeneracji nie wolno się wyrzekać oceny polegającej na przyznawaniu jednej ze stron zasadniczej słuszności. Stefan Kisielewski Zapraszam na profil bloga na FB

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka