Motto:"Wróciłem wściekły do redakcji i przyrzekłem sobie, że nie zostawię tej sprawy dzieciom." /Seweryn Blumsztajn/
I ... w listopadzie 2009 roku wymyślił gwizdki. Gwizdki do zagłuszania haseł antyżydowskich i faszystowskich. Akcja listopad' 2010, w zasadzie , powiodła się. Koszty niewielkie - gwizdek w hurcie kosztuje 50 groszy, ONR-owcy przestraszyli się gwizdków Blumsztajna i nie wydawali z siebie wrogich okrzyków, a że w gwizdki zainwestowano, to bojówki Blumsztajna wygwizdały hymn Polski, bo śpiewany przez faszystów jest faszystowski, jak oni sami. Seweryn B. byłby zadowolony, gdyby nie antyfaszyści, którzy w czasie manifestacji występowali w kominiarkach ukrywających ich twarze (dobrze, że to nie Francja) i którzy na "after party" nie chcieli się fotografować ani z Sewerynem Blumsztajnem, ani bez niego. No i to najgorsze - dostało się "Wyborczej". Na stronie internetowej Antify napisałipo spotkaniu;
"Nie wierzymy w mit »demokratycznego społeczeństwa «, jaki serwują nam politycy i media pokroju »Gazety Wyborczej «."
Sprawa jest poważna, bo własciwie napisali to samo, co od dawna głoszą "mohery" - ale ... to przecież "jego dzieci". Może po prostu, panie Sewerynie, za rok zafundować im droższe gadżety?

SEWEREK
Inne tematy w dziale Polityka