3 w 1. "Wyborcza" poznała informacje, z których wynika, na czym oparto akt oskarżenia w głośnej sprawie księdza Wojciecha G. Dokument warszawska prokuratura wysłała do sądu tydzień temu. /gw/
Ksiądz G., który wraz z
byłymnuncjuszem apostolskim arcybiskupem Józefem Wesołowskim zamieszany jest w skandal pedofilski na Dominikanie, został oskarżony o obcowanie płciowe z sześcioma chłopcami z Dominikany i dwoma z Polski oraz o ich molestowanie seksualne. Wszyscy w momencie popełnienia czynu przez duchownego mieli mniej niż 15 lat.
Z naszych informacji wynika, że oskarżenie oparto głównie na ich zeznaniach. Ale prokuratura ma też uzupełniające zeznania polskich świadków i opinie biegłych.
Przypomnijmy. Polskie śledztwo ws. skandalu pedofilskiego wszczęto rok temu, po medialnych publikacjach. (...) /gw/
Gazeta przypomina i ze szczegółami podaje przebieg przestępstw.
(...) G. podszedł i zaczął z nim rozmawiać o dorosłości. Założył prezerwatywę na jego penisa, wziął go do ust i doprowadził do wytrysku. Miał powiedzieć: "Gratulacje, możesz mieć dzieci".
(...) Są też zeznania osoby, która twierdzi, że G. miał skłonności homoseksualne ukierunkowane na chłopców, zanim został duchownym. Był opiekunem na koloniach i jako jedyny wychowawca wchodził z chłopcami do łazienki. Miał się przy nich rozbierać i sugerować, żeby ściągali majtki.
(...) Biegli seksuolodzy uznali, że ma zaburzenia preferencji seksualnych (skłonność do młodych partnerów) i powinien być leczony w zamkniętym oddziale.
Czuję, że ciężar winy księdza - homoseksualisty - pedofila spada po części na mnie. Również winy tych, którzy wiedzieli, domyślali się, podejrzewali i milczeli, ciężar winy tych, którzy teraz starają się ukrywać dowody, zamazywać pamięć o przeszłości.
Nie chciałem wierzyć w zbrodnię księdza i miałem nadzieję, że jest tak, jak zeznawał:
Mówił, że nie skrzywdził chłopców. Sugerował, że mści się na nim dominikańska mafia narkotykowa, a zdjęcia ktoś mógł mu podrzucić.
Wierzyłem w to. I nikt, poza mną, nie ponosi za to winy.
Powiedział do swoich uczniów: "Niemożliwe jest, żeby nie przyszły zgorszenia, jednak biada temu, za którego sprawą przychodzą. Korzystniejsze by było dla niego, gdyby kamień od żaren zawisnął u jego szyi i by strącony został do morza, niż żeby miał zgorszyć jednego z tych małych. /Łk 17,1-2/
Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze. Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie, chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie. Bo każdy ogniem będzie posolony. Dobra jest sól; lecz jeśli sól smak utraci, czymże ją przyprawicie? Miejcie sól w sobie i zachowujcie pokój między sobą!". /Mk 9, 42-50/
Bóg rzekł do Abrahama: Skarga na Sodomę i Gomorę głośno się rozlega, bo występki ich [mieszkańców] są bardzo ciężkie. Chcę więc iść i zobaczyć, czy postępują tak, jak głosi oskarżenie, które do Mnie doszło, czy nie; dowiem się. Wtedy to ludzie ci odeszli w stronę Sodomy, a Abraham stał dalej przed Panem. Zbliżywszy się do Niego, Abraham rzekł: Czy zamierzasz wygubić sprawiedliwych wespół z bezbożnymi? Może w tym mieście jest pięćdziesięciu sprawiedliwych; czy także zniszczysz to miasto i nie przebaczysz mu przez wzgląd na owych pięćdziesięciu sprawiedliwych, którzy w nim mieszkają? O, nie dopuść do tego, aby zginęli sprawiedliwi z bezbożnymi, aby stało się sprawiedliwemu to samo, co bezbożnemu! O, nie dopuść do tego! Czyż Ten, który jest sędzią nad całą ziemią, mógłby postąpić niesprawiedliwie? Pan odpowiedział: Jeżeli znajdę w Sodomie pięćdziesięciu sprawiedliwych, przebaczę całemu miastu przez wzgląd na nich. Rzekł znowu Abraham: Pozwól, o Panie, że jeszcze ośmielę się mówić do Ciebie, choć jestem pyłem i prochem. Gdyby wśród tych pięćdziesięciu sprawiedliwych zabrakło pięciu, czy z braku tych pięciu zniszczysz całe miasto? Pan rzekł: Nie zniszczę, jeśli znajdę tam czterdziestu pięciu. Abraham znów odezwał się tymi słowami: A może znalazłoby się tam czterdziestu? Pan rzekł: Nie dokonam zniszczenia przez wzgląd na tych czterdziestu. Wtedy Abraham powiedział: Niech się nie gniewa Pan, jeśli rzeknę: może znalazłoby się tam trzydziestu? A na to Pan: Nie dokonam zniszczenia, jeśli znajdę tam trzydziestu. Rzekł Abraham: Pozwól, o Panie, że ośmielę się zapytać: gdyby znalazło się tam dwudziestu? Pan odpowiedział: Nie zniszczę przez wzgląd na tych dwudziestu. Na to Abraham: O, racz się nie gniewać, Panie, jeśli raz jeszcze zapytam: gdyby znalazło się tam dziesięciu? Odpowiedział Pan: Nie zniszczę przez wzgląd na tych dziesięciu. /Rdz 18,20-32/
Katechizm Kościoła Katolickiego:
1867Tradycja katechetyczna przypomina również, że istnieją "grzechy, które wołają o pomstę do nieba". Wołają więc do nieba: krew Abla, grzech Sodomitów, narzekanie uciemiężonego ludu w Egipcie, skarga cudzoziemca, wdowy i sieroty, niesprawiedliwość względem najemnika.
1868Grzech jest czynem osobistym; co więcej, ponosimy odpowiedzialność za grzechy popełniane przez innych, gdy w nich współdziałamy:
- uczestnicząc w nich bezpośrednio i dobrowolnie;
- nakazując je, zalecając, pochwalając lub aprobując;
- nie wyjawiając ich lub nie przeszkadzając im, mimo że jesteśmy do tego zobowiązani;
- chroniąc tych, którzy popełniają zło.