W dzisiejszym felietonie profesor Środa jawi się nie tylko jako etyczka, filozofka, polityczka ale także jako znawczyni dzieł literatury i filmu długo i krótkometrażowego. Bo się jej kojarzy. A cała rzecz jest o Millerze i o kandydatce Ogórek.
Pani Środa napisała:
Wszyscy więc obserwują "samotność długodystansowca", który czasem, niczym Pomysłowy Dobromirz kreskówek dla dzieci, wpada na "genialne" pomysły dające mu dwudniowy żywot w mediach.
(...) Najważniejszą rolą pani Ogórek jest - jak mówi - "rola mamy", a najważniejszym wzorcem kobiecej działaczki - Angelina Jolie, względnie Meryl Streep.
Niestety. Najczęściej musi być jakieś niestety. Pani Środa chyba nie rozumie, co mówi ... Kmicica od Wołodyjowskiego nie odróżnia!
Leszek Miller nie tylko nie potrafi skończyć jak prawdziwy mężczyzna, ale także zmusza wszystkich do oglądania smutnego, dekadenckiego widowiska wieńczącego jego polityczną biografię. Chciałoby się powiedzieć: "Kończ waść, wstydu oszczędź", ale chyba nie ma śmiałka w jego otoczeniu, który by to zrobił.
"Kończ waść" mówi pokonany do zwycięzcy ... Miller - z opisu Środy - nie jest zwycięzcą!
Wstydem okrywa się zaś ten, który mówi "kończ"(czyli dobij mnie), nie ten do którego się mówi ... dlatego raczej nikt tego Millerowi nie powie, Pani Środo!
Oto skutki nieznajomości Sienkiewicza (Henryka, oczywiście ...).
Teraz Powinna Pani powiedzieć do mnie - kończ waść, wstydu oszczędź.
Wstydu Pani nie oszczędzę, sama sobie Pani go funduje, a dobijać - nie zamierzam. Niech znów nad przemocą zwycięży dobro.
Inne tematy w dziale Rozmaitości