Nie mogę entuzjazmować się wyborami. Po prostu zaczęło mi wisieć, kto wygra. Czy jest to objaw choroby? Podobno np. w depresji człowiek przestaje się interesować zewnętrznymi sprawami. Powódź pokazała mi, co jest ważne. Deficyty budżetowe wszystkich europejskich krajów, pokazały mi, co jest ważne - że ludzkość weszła w okres lekkomyślności, wiary w cuda, wiary w hokus-pokus - że można życ za z roku na rok powiększane gigantyczne pożyczki. I takich podstawowych bólów rodzju ludzkiego nie zmieni wynik wyborów, a ważne są te rzeczy podstawowe, a nie szczególiki. Oczywiście tego, jak się ludzie rządzą, nie zaliczam do szczególików. I np do rzeczy podstawowych zaliczam fakt czy żyję w demokracji, choćby kulejącej czy pod butem np Stalina. Ale jak juz żyję w demokracji, chocby kulejącej, to jakoś nie podnieca mnie, kto będzie rządził. I tak sprawy iść będą zgodnie z charakterem narodu. Na wybory pójdę, ale, jak przedstawiłem, nie czuję zadnego podniecenia - np takiego, jakie odczuwa się idąc na mecz i myśląc o tym, która (moja?, cudza?) drużyna wygra.
Nie banuję. Kłótnie na blogach, obrzucanie się uszczypliwościami itd - mam za nudne, nierozwijające.Blog prócz tekstów na różne tematy, zawiera także liczne teksty - ze zdjęciami - krajoznawczo-turystyczne, propagujące mniej znane, a ciekawe, rejony Polski.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka