Teraz się tworzy w Krakowie Narodowe Centrum Nauki, które będzie przydzielać pieniądze na badania naukowe i które, i przez Ministerstwo Nauki, i przez większość mediów, jest określane jako całkowicie niezależna, autonomiczna instytucja polskich uczonych. Przez co wolność i autonomia nauki w Polsce ma wzrosnąć. Nie wypowiadając się na temat tego czy nauka ma być, czy nie ma być, i na ile, autonomiczna, wolna itd, zwracam tylko uwagę, że Narodowe Centrum Nauki nie będzie wolne i autonomiczne, Jak wynika z ustawy o tym centrum (można ją przeczytać na stronie Ministerstwa Nauki), jego Radę i dyrektora powołuje minister, finanse przydziela minister, statut nadaje minister itd. Dlaczego więc coś, co będzie sterowane przez rząd, nazywać wolnym od ingerencji rządu i autonomicznym? Autonomia nauki zmaleje, a nie wzrośnie, bo dotąd zespół naukowców zajmujących się finansowaniem projektów badawczych, zresztą w budynku Ministerstwa, wybierali sami naukowcy, a nie wyznaczał ich minister. Nie mówię czy takie zmiany posłużą polepszeniu nauki czy pogorszeniu, czy też nic albo niewiele się w wyniku tych działań zmieni, tylko zadziwia mnie, iż zmniejszenie samorządności nauki jest nazywane zwiększeniem samorządności nauki. Dlaczego, gdy zmniejsza się czy ogranicza samorządność, nie powiedzieć, że ją się ogranicza?