W komentarzu napisała Rebeliantka, że likwidacja notatek i komentarzy jest jak spalenie biblioteki - czyli jest barbarzyństwem. I to niezależnie od tego czy blog usuwa władza S24 czy sam autor - wtedy mamy samospalenie. To dla mnie świeże spojrzenie. Ja tego tak nie odczuwałem. Raz sam zlikwidowałem swoje notatki i komentarze, i dziwiłem się, gdy wtedy Elig napisała, iż "zniszczyłem kulturę", bo sądziłem, ze kultura, to Mickiewicz, Kafka, Nietzsche itd, ale w żadnym razie - nie ja. Gdy wtedy niszczyłem swoje teksty, to miałem moment wstętu do siebie, i takie niszczenie było trochę zastępczym samobójstwem, o tyle fajnym, że potem się dalej żyło, a nie jak w przypadku samobójstwa prawdziwego, po którym niestety już się całkowicie nie żyje . Poza tym uważam, że oprawna w skórę księga w bibliotece była dobrem rzadkim - więc cenionym, a jedna z miliardów notatek w blogosferze jest dobrem pospolitym, częstym, zbyt częstym - więc cenionym mniej. Ale dla autora każda jego notatka, jego komentarz może być niebywale cennym dobrem, jego twórczością, jego dziecięciem, jego duszą. Więc moje pytanie brzmi, jak odczuwacie, czy likwidacja komuś notatki albo komentarza jest barbarzyńskim krzywdzeniem bliźniego, jest symbolicznym wbiciem komuś sztyletu w serce czy też jest głupstwem, prztyczkiem w nos najwyżej?
Nie banuję. Kłótnie na blogach, obrzucanie się uszczypliwościami itd - mam za nudne, nierozwijające.Blog prócz tekstów na różne tematy, zawiera także liczne teksty - ze zdjęciami - krajoznawczo-turystyczne, propagujące mniej znane, a ciekawe, rejony Polski.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura