tratataba tratataba
735
BLOG

Miliardy miliardów zł ma Polska w ziemi!

tratataba tratataba Samorząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

https://wolnemedia.net/przesmyk-suwalski-oraz-tytanowa-rozgrywka-miedzy-rosja-a-usa/


za Państwowy Instytut Geologiczny

1962 - Odkrycie złóż żelaza, tytanu i wanadu na Suwalszczyźnie

W 1956 r. prof. Jerzy Znosko zaprojektował wiercenie Szlinokiemie IG-1, które miało wyjaśnić przyczynę regionalnej pozytywnej anomalii magnetycznej, występującej na obszarze Suwalszczyzny oraz możliwość występowania tam złóż żelaza. Kolejne zaprojektowane przez J. Znoskę w 1961 r. wiercenia wchodzące w podłoże krystaliczne tego obszaru: Krzemianka 1 i Udryń 1, doprowadziły do odkrycia w dniu 1 sierpnia 1962 r. złoża magnetytu tytano- i wanadonośnego.

Przez kolejne 25 lat prowadzono dalsze prace rozpoznawcze, których efektem było udokumentowanie zasobów geologicznych suwalskich rud żelaza. Zasoby te wynoszą 1,34 mld ton. 

Obecnie złoża zlokalizowane w masywie suwalskim nie mają znaczenia przemysłowego, przede wszystkim ze względu na zbyt niską zawartość metali i dużą głębokość zalegania. Ponadto są one zlokalizowane na obszarze o bardzo wysokich walorach środowiskowych. Złoża stanowią bardzo ciekawy obiekt geologiczny bez znaczenia praktycznego.

za augustowski reporter

Hasło w krzyżówce: "Region w Polsce słynący ze złoż tytanu" powinno składać się z 13 liter, zaczynać się na S a kończyć na A, ponieważ trafną odpowiedzią będzie tu "Suwalszczyzna". Niestety oficjalnie nie zwykło się o tym mówić. Temat tabu, podczas gdy nasz region dysponuje potężnymi zasobami surowców mineralnych wartych biliony. Ile dokładnie i dlaczego nikt się po nie nie schyla? Na te tematy rozmawialiśmy z Jerzym Ząbkiewiczem, ekspertem tematu górnictwa, naukowcem, suwalskim społecznikiem, a od maja prezydentem Europejskich Stowarzyszeń Ławniczych.


Dobrze, że nie powstała tu kopalnia w czasach PRL, lecz szkoda, że nie ma jej dziś, a 8 bilionów złotych nadal zalega głęboko pod ziemią - tak jednym zdaniem można podsumować to, o czym opowiedział nam pan Jerzy. Brzmi tajemniczo? Gwoli wyjaśnienia, chodzi tu o nic innego, jak tylko o postęp technologiczny. Rozwiązania sprzed lat zniszczyłyby piękno naszej przyrody, dziś możemy tego uniknąć.

Ale zacznijmy od początku

Od kiedy wiadomo o rudzie i skąd? Złoża cennych metali odkryto, badając przyczyny tzw. suwalskiej anomalii magnetycznej. Jeszcze przed drugą wojną światową zauważono, że samoloty przelatujące w pobliżu wsi Krzemianka mają problem z kompasem, który nagle właściwie przestawał wskazywać północ. W latach 50. zaczęto dokładniej badać teren metodą sejsmiczną (czyli detonując niewielkie ładunki i sprawdzając, jak rozchodzą się w skorupie ziemskiej fale), a w roku '58. za sprawą pierwszego odwiertu, wyjaśniono, co się działo z kompasami. Zakłócały je potężne złoża rud żelaza znajdujące się pod ziemią. Wraz z żelazem odkryto jednak coś, co znacznie bardziej zainteresowało zarówno naukowców, jak i wojsko – rudy tytanu i wanadu.

Radzieccy towarzysze nie zgodzili się jednak wtedy na ich wydobywanie, ponieważ stalibyśmy się dla nich niemałą konkurencją na rynku. Zgodzili się natomiast, by opublikować informację o istnieniu owych rud. Dopiero w latach latach 79. - 80. podjęta została decyzja państwowa, by budować tu kopalnię. Co więcej, Suwałki, właśnie z tytułu istnienia rudy, miały być miastem wojewódzkim, mimo że wtedy to Ełk prosperował znacznie lepiej - to tam była infrastruktura, kolej czy drogi. Ciekawostką może być fakt, że szpital w Suwałkach miał być pierwotnie dyrekcją owej kopalni.

Przemiany ustrojowe spowodowały, że plany te zostały zatrzymane. Co prawda, w '79 roku Niemcy udzielili nawet Państwu Polskiemu pożyczki w wysokości 750 milionów marek na budowę kopalni, przy czym zaznaczono, że zwrot ma następić w ciągu 10 lat w formie tytanu. Wykorzystano te pieniądze na odwierty i badania, ale również budowę domów, zakładów i dróg. Niemcy oczywiście kontrolowali prace nad kopalnią. Kiedy przyjeżdżała kontrola, pokazywano osiedle, fabrykę, i tak goszczono, by raport wskazywał, iż pożyczka została racjonalnie wydana. Najprawdopodobniej pożyczkę tę z czasem umorzono.

"To nasze gigantyczne bogactwo"

- Powinniśmy czuć, że to nasza własność. Jest tu gigantyczne bogactwo - zdeponowane głęboko pod ziemią bogactwo natury złożone m. in. z tytanu, wanadu czy żelaza. To są dziwne bogactwa, bo według nauki czy geologii nie powinno ich tam nigdy być. Jest to nazwane nawet intruzją suwalską. Zatem to jest pewnien wrzut, z którego wyróżniamy 3 złoża: Udryn, Krzemianka i Jeleniewo. W czasach PRL-u miała nawet powstać kopalnia. Dysponuję jej projektem od przysłowiowej deski do szybów, z informacjami jak rozłożone jest złoże, do czego miałoby służyć, jak je wydobywać. (...) Na tych trzech złożach wykonano w sumie ok. 200 2-kilometrowych odwiertów. Są to potężne odwierty, patrząc również na koszty. Zbilansowałem złoża, by każdy wiedział, ile tego jest, jak głęboko, jaka jest zawartość i wartość. 1 odwiert to jest ok. 50 milionów złotych. Pomnóżmy - 200 razy 50 - około miliard złotych wydano na badania. Wydano gigantyczną kwotę i nic z tego? - mówi Jerzy Ząbkiewicz.

Nie do końca nic, bo dysponujemy olbrzymią wiedzą, choć naturalnie dobrze, gdyby badania miały służyć nie tylko teorii, ale by się kiedyś zwróciły. Koniec końców, zawarte tam pierwiastki są warte fortunę.

- Najważniejszy jest tytan. Ten metal jest poszukiwany przez wszystkie państwa. Zobrazujmy to chociażby budową Boeingu, który zawiera 20-30 ton tytanu. Tytan jest metalem wytrzymalszym od żelaza, jednocześnie bardzo lekkim i odpornym na temperaturę, stąd ten metal stosuje się do celów lotniczych, rakietowych. Jest też obojętny dla organizmu, zatem powstają z niego plomby i uzupełnianie kości, choć w celach medycznych wystarczy już tona, by wyprodukować ogromne ilości protez. Najwięcej tego pierwiatka zużywa jednak przemysł chemiczny, wojenny oraz samolotowy. Ponadto jest wanad. Gdy się go doda do stali, to jest ona wtedy mocniejsza. Wanad ma więc cele strategiczne - przede wszystkim wojskowi używają takiej stali do produkcji wojennej. Tytanu i żelaza mamy naprawdę pokaźną ilość, ich wydobywanie bardzo by się opłaciło.

Ale, jak już zostało wspomniane, zaplanowana była budowa kopalni w Krzemiance.

- Bardzo dokładnie zaplanowana. Od przysposobienia terenu, oczyszczania rudy, jej wywozu, po wnętrze kopalni - jak to wszystko miało być zrobione. Dobrze jednak, że nie doszło do realizacji. Kopalnia była zaprojektowana na dziewiczym terenie. Wyobraźcie sobie: drzewa, ptaki śpiewają, jezioro, piękny teren, a tu szyby wyrastają. Na dzisiejsze czasy to jest nie do pomyślenia. Aczkolwiek UE ma swoje dyrektywy i zrobiła porządek z KGHM. Pamiętam jak przyjechałem do Polski w 90. latach i jaki straszny problem był z wszechobecnymi hałdami. Zrobiono z tym porządek, a usuwajac hałdy odzyskano ogromne ilości srebra, złota i innych cennych pierwiastków, bo za czasów hałd niedokładnie je oczyszczano i zalegały tam. Inne firmy z odpowiednią technologią odzyskały je. W związku z tym należy domniemać, gdyby ta kopalnia powstała, również by to uporządkowano. Ale jak mówiłem, dobrze się stało, że na planach kopalni się skończyło.

Ze względów ekologicznych nie można wybudować i dzisiaj szybów w dziewiczym terenie, więc i ten pomysł upadł.

- I wszyscy robili wszystko, żeby udowodnić społeczeństwu, że te złoża, które są na Suwalszczyźnie nie nadają się do wydobycia ze względów ekologicznych i głębokościowych, bo leżą skosem na głębokości od 880 metrów do 2300 metrów.

W RPA te same metale są wydobywane na głębokości 300, więc rzeczywiście jest to niemała różnica.

- Głębokość nie jest tu problemem. Nie tylko ze względu na nowe technologie umożliwiające wydobywanie na różnych wysokościach, ale co najważniejsze, mamy tu wybitnie korzystną sytuację geologiczną dla górnictwa, która nie istnieje nigdzie w świecie, tylko tu. Pracowałem 8 lat pod ziemią w kopalniach węgla - na głębokości 1000 metrów mamy ok. 60 stopni, a tu mamy 2000 metrów, czyli teoretycznie ok. 80 stopni. Wydawałoby się temperatura wysoka, gazy, tąpnięcia... Jednak tu nic takiego nie ma. Nasza ruda jest ulokowana w otoczeniu skał magmowych, które są bardzo wytrzymałe. Optymalne temperatury również pozwalają na to, by zakład przeróbczy umieścić wewnątrz kopalni. Urobek możemy wywozić wagonami do polskich hut, gdzie następi przeróbka. Środowisko na tym nie cierpi, mieszkańcy mają tysiące miejsc pracy, do gminnych kas wpływają opłaty za eksploatację, a Polska nie musi importować rudy żelaza. Dzięki temu rachunek ekonomiczny jest bardzo opłacalny. Tym bardziej, że znamy wartości procentowe czystych metali - bada to Państwowy Instytut Geologiczny, który ma nad tym pieczę. Mamy ok. 376 mln ton czystego żelaza, 96,4 mln ton tytanu i ok 14 mln ton wanadu. Ponadto, mamy nikiel, chrom, molibden, gal tak ważny w przemyśle komputerowym. Znamy też wartość tych metali dzięki chociażby giełdzie londyńskiej, gdzie np. tytan to 20-24 tys. dolarów za tonę. Po zbilansowaniu nasze złoża warte są 7-8 bilionów złotych. A to nie wszystko, bo w otoczeniu tej rudy jest piękna skała - labradoryt - skała półszlachetna, która oszlifowana służy do ozdób, części elewacji, podłoża, dekoracji.

A nikt się po te pieniądze nie schyla...

Wydaje się, że nadal wielu jest krytyków pomysłu, którzy nie rozumieją, że dzisiejsze technologie wydobywcze pozwalają ocalić środowisko naturalne nad złożami.

- Tak, wielu zatrzymało się w czasach, kiedy takiej technologii nie było. Minęło prawie 50 lat i teraz mamy inne techniki wydobycia, technologia górnicza również poszła do przodu. Złoża znajdują się co prawda na obrzeżach obszaru objętego programem NATURA 2000, ale wytrącona jest tu pałeczka ekologom. Dzięki nowej technologii już nie jest to złoże pozabilansowe. Jako inżynier górniczy zaprojektowałem wydobycie w inny sposób, niż było to wcześniej planowane. Furtką dla ocalenia przyrody jest oparcie wydobycia o technologie, które wykorzystane zostały chociażby przy tworzeniu metra w Warszawie. Chodzi o tzw. "kreta" - maszynę drążącą TBM - przy jego pomocy w ciągu roku można wydrążyć tunel z Suwałk, chociażby z porzuconej kopalni żwiru. W Warszawie nawet Wisła nie była problemem i metro do tej pory jeździ pod rzeką. Co więcej, dzięki technologii możemy w prosty sposób połączyć 3 wspomniane złoża: Udryn, Jeleniewo i Krzemiankę.

Zatem, być może brakuje chęci, by zagospodarować ten potencjał, który drzemie pod ziemią? Być może, brakuje wśród rządzących ludzi, którzy dostrzegliby tu dobro przeciętnego mieszkańca, ale też szansę rozwoju gospodarczego całej okolicy. Ba! Całego naszego państwa. My młodzi czekamy z niecierpliwością na ludzi, którym zależy.

- Niedawno wyszło na jaw, że społeczeństwo czy politycy, którzy wielokrotnie byli zainteresowani wydobywaniem, zostali wprowadzeni w błąd. A to za sprawą oceny przydatności tych złóż, której dokonał lata temu profesor Marek Nieć z Instytutu Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią PAN. Opinia ta jest napisana nieco przewrotnie, prawdopodobnie, by zablokować niecne wobec środowiska działania. W czasach wydawania opinii również burzliwie zabiegano o ekologię, a skupia się ona błędnie na wanadzie, którego jako samego rzeczywiście nie opłacałoby się wydobywać, ponieważ jest go najmniej (jak już wspominaliśmy jest to dodatkowy komponent do podstawowych - żelaza oraz tytanu – przyp. red.), stąd tytułowe "wanadonośne rudy tytanomagnetytowe". Zapis powielany jest nieustannie, chociażby po każdej interpelacji posłów w tej sprawie. Aktualnie najważniejsze jest to, by wszystkich z tego błędu wyprowadzić.

Wspomniane opracowanie z 2003 roku nosi tytuł „Ocena geologiczno-gospodarcza złóż wanadonośnych rud tytanomagnetytowych masywu suwalskiego”. Jego treść rzeczywiście może rozwiać wszelkie nadzieje pokładane w suwalskim bogactwie podziemnym: "Analiza porównawcza złóż suwalskich z eksploatowanymi złożami tego typu na świecie wskazująca na możliwość dużej podaży surowców wanadu, tytanu i żelaza z płytko położonych złóż nie wskazuje też, by zagospodarowanie złóż tak głęboko położonych jak w masywie suwalskim mogło być przedmiotem zainteresowania w dającej się przewidywać przyszłości. Uznanie ich zatem nawet za pozabilansowe wydaje się oceną zbyt optymistyczną. Wymagania ochrony środowiska były dotychczas podstawowym argumentem przeciwko zagospodarowaniu złóż masywu suwalskiego, których ewentualna eksploatacja jest oceniana jako wybitnie konfliktowa. Należy je traktować jako interesujący obiekt geologiczny, nie posiadający znaczenia praktycznego".

Opinia obowiązuje, nikt jej nie korygował a za każdym razem blokuje możliwość jakiegokolwiek działania. W czasach hałd i szybów być może taki manewr był nawet potrzebny, w imię zapobiegnięcia degradacji naszego środowiska naturalnego. Natomiast w dobie możliwosci opisanych przez pana Ząbkiewicza, należałoby jak najszybciej złożyć wniosek o ponowne rozpatrzenie i zmianę tej opinii, opierając się o aktualne dane.

Z Jerzym Ząbkiewiczem rozmawiała Anita Klebanowska.

https://www.salon24.pl/u/att/990403,podziemna-grabiez-suplement

tratataba
O mnie tratataba

Mam konserwatywne poglądy. Z każdym chętnie rozmawiam. Jestem otwarta na poglądy inne od moich. Nie znoszę tylko chamstwa i cwaniactwa. Cenię ludzi honorowych. Radość życia to moja dewiza i staram się  jej trzymać.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka