trescharchi trescharchi
2423
BLOG

Sztuka płacenia haraczy.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 23

 

Powiedziano już chyba wszystko co najgorsze o poziomie polskiej telewizji publicznej. Radio jeszcze jako tako trzyma fason, chociaż i tak niebezpiecznie zbliża się do granicy promowania tandety (vide: Lato z Radiem). Za każdym razem warto przytaczać klasyczną wypowiedź pana premiera Tuska o abonamencie. To nie był żaden lapsus, ani niefortunne określenie które od czasu do czasu wypśnie się z ust każdego polityka. To był jeden z nielicznych razów, gdy pan premier powiedział to samo, co myśli społeczeństwo. Społeczeństwo które widzi, że media publiczne w Polsce staczają się po równi pochyłej aż do niechybnego upadku. Poziom merytoryczny dramatycznie spada w dół, a od dwóch (albo i więcej) dekad oglądamy w telewizji te same twarze i słuchamy w radio tych samych głosów. Na stanowiskach kierowniczych zmieniają się jak w opętańczym korowodzie kolejni nominaci partyjni, nic nie potrafiący, ale za to mający odpowiednie koneksje z tymi, którzy akurat są u władzy. Inaczej niż w polityce – gdzie chociaż zachowywane są pozory – w mediach publicznych lansuje się ordynarny nepotyzm, przykrywając go maskami sztucznych uśmiechów.

Nic dziwnego, że większość Polaków uważa abonament za haracz. I to nawet w sytuacji, gdy media publiczne coraz bardziej otwierają się z ofertą na tzw. masowego odbiorcę, produkując programy coraz niższej jakości intelektualnej i stopniowo wycinając co bardziej wartościowe audycje. Więc tym bardziej musi człowieka brać istna cholera, gdy wyciąga się chciwe dłonie po jego pieniądze, miast zacząć sprzątanie od siebie. Oczywiście media publiczne bronią się, że przecież szukają oszczędności i zaciskają pasa, ale to mrzonki. Gwiazdorskie kontrakty głupkowatych celebrytów i wywindowane w górę stawki menedżerskie członków zarządu od razu przekreślają możliwość dokonania jakichś rozsądnych cięć.

Tymczasem dziś dowiadujemy się, że Poczta Polska wysyła do Polaków swoich pracowników. Nie listonoszy, tylko specjalnych kontrolerów których jedynym zadaniem jest sprawdzenie, czy w firmie czy gospodarstwie domowym znajdują się telewizory i radioodbiorniki. No i czy zadbano o zarejestrowanie tychże. Jeśli są – no to wówczas pozostaje tylko do ustalenia, czy właściciele pokornie płacą ów „haracz” na rzecz mediów publicznych. Póki co na szczęście kontrolera do domu wpuścić nie musimy. Ale jeśli wpuścimy, to ma prawo domagać się pokazania dowodów wpłaty na abonament. Gdy w dodatku okaże się, że nie zarejestrowaliśmy swoich odbiorników wszelkiej maści (z ręką na sercu – czy ktoś kupując radio albo telewizor myśli o takich duperelach? Wątpię) – no, to wówczas posypią się kary. Za telewizor ponad 550 złotych, za radio 170 złotych. Za sam brak rejestracji. A ci zarejestrowani, którzy są już obecni w systemie, to wcale nie mają z górki. Mogli przecież zapomnieć o płaceniu abonamentu, albo nie płacą z zasady, bo nie chcą dawać swojej forsy na taki chłam. Niby mają do tego święte prawo, ale z drugiej strony – wówczas może się przytrafić przykra sytuacja, w której w skrzynce pocztowej znajdzie się upomnienie i żądanie uiszczenia zaległości (nieraz wieloletnich) w ciągu siedmiu dni. Bo inaczej egzekucja długu, a tu już żartów nie ma.

Na razie cichutko jest o starym pomyśle rządu Platformy Obywatelskiej, dotyczącym zastąpienia abonamentu przez opłatę audiowizualną, będącą de facto przymusowym podatkiem. Nikt w rządzie ani w partii rządzącej – wiadomo, sami fachowcy – nie jest w stanie powiedzieć kiedy i czy w ogóle możemy liczyć na zmianę obecnego systemu. W zamian, dla ułatwienia, dostaliśmy niedawno podwyżkę abonamentu. Żeby każdy wiedział, ile musi płacić na wygłupy w mediach publicznych.

I niechże mi kiedyś jeszcze jakiś polityk powie coś o przyjaznym państwie…

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Polityka