trescharchi trescharchi
1175
BLOG

Senacie, piękniej!

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 14

 

 

Ciężkie to, ale ciężar miły”, rzekł pan premier Donald Tusk wdzięcząc się przed kamerami telewizyjnymi w otoczeniu kartonowych pudeł. Pudła zapełnione były 750 tysiącami podpisów Polaków domagających się likwidacji Senatu. Był rok 2004, pan Tusk wydawał się być jeszcze wówczas politykiem rozsądnym i pragmatycznym. Poza tym wiedział co mówi – sam zasiadał w Senacie i skoro postulował publicznie apele o skasowanie Izby Wyższej, to musiał zdawać sobie sprawę z jej niedoskonałości. Od 2004 roku nie zmieniło się nic. Do chóru likwidatorów Senatu dołączyły za to nowe partie – Ruch Palikota, Solidarna Polska czy PSL i SLD. I na tym koniec. Platforma wraz z innymi niechętnymi ma większość sejmową potrzebną do zmiany konstytucji i wszystko wydaje się być kwestią dogadania się ponad podziałami, zagłosowania i szlus. Ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Która partia podniesie rękę „za” i skaże swoich kolegów na bezrobocie? Co innego w życiu robić by mieli ludzie w typie pana Klicha, Libickiego, Koguta, Persona, Piechoty, Śmigielskiego czy wreszcie Borusewicza? Mało tego. Podczas ostatniej kampanii uzupełniającej w Rybniku na każdym kroku dowiadywaliśmy się z ust polityków PiS, że jeden senator może tak wiele zmienić, iż nawet premier byłby zawstydzony. Nie jest to klimat do likwidacji czy reformy.

A senatorowie? Żyją sobie bez zmartwień. Groźba likwidacji nie została wprawdzie odwołana i pewnie powróci w retoryce pana premiera Tuska gdy Platforma przestanie mieć większość w Senacie – ale to melodia przyszłości. Władze Senatu rozważają budowę nowego budynku, który ma stanąć w pobliskich ogrodach. Rok po inwestycji sejmowej także Senat zakupił tablety, niestety w otoczce zarzutów o ułożenie przetargu pod konkretną firmę z jabłkiem w logo. Przebudowano bistro dla senatorów, wypolerowano kamienne posadzki. W toaletach jaśnie panów i pań senatorów ściany obłożono prawdziwym marmurem i zamontowano piękną, modną armaturę. Fotele, na których wybrańcy narodu dumają nad jego dobrem zostaną zamienione na takie z welurową tapicerką. Spracowane dłonie z wyprutymi ciężką robotą żyłami senator będzie mógł oprzeć na pulpicie z jasnego dębu. Pan marszałek Borusewicz – w przerwach między używaniem państwowego samolotu do celów prywatnych – zasiądzie za nowym stołem prezydialnym. Remont jest gruntowny, dlatego przeciągnie się przez wakacje i część posiedzeń jesiennych senatorowie odbyć będą musieli na sali sejmowej.

Wspomniany pan marszałek Borusewicz przekonuje zatroskanych dziennikarzy, że modernizacja Senatu jest konieczna. Bowiem stare pomieszczenia nie spełniają już norm bezpieczeństwa, a senatorowie często narzekają na „niewygody” w swoim miejscu pracy. Najpewniej to właśnie przez ten brak komfortu skupiają się na poprawie jakości budynku, zamiast na sprawach naprawdę istotnych. A te istotne sprawy zauważają nieliczni senatorowie, zarówno z koalicji jak i opozycji. Dla przykładu: miast współpracować i dzielić się wynikami swych prac, komisje sejmowe i senackie organizują posiedzenia w identycznych sprawach, ale osobno. Dlatego przed ich oblicza po dwa razy wzywani są ci sami urzędnicy (co kosztuje ich czas, który mogą poświęcić na pracę) i ci sami eksperci (co kosztuje podwójne stawki za te same usługi). Warto byłoby też pomyśleć nad scaleniem taborów samochodowych w jeden – nie dość, że mogłoby się nim wówczas zajmować mniej ludzi to jeszcze można byłoby negocjować z dealerami niższą (bo hurtową) cenę. Takich problemów i problemików jest bez liku. Wszystkie, jako się rzekło kosztują czas i pieniądze.

Tylko kto ma się nimi zająć, skoro pan marszałek Senatu lata do Trójmiasta by wyprowadzić swojego czworonoga a znakomita większość senatorów jest zachwycona nowymi marmurami w toaletach? 750 tysięcy ludzi poparło pana premiera Tuska w jego pomyśle likwidacji Izby Wyższej. Ich głos i zaangażowanie obywatelskie poszło na marne, bo kiedy zmieniła się koniunktura – żaden polityk, zwłaszcza tak uzależniony od swojej klienteli pasożytującej na finansach publicznych nie zdecyduje się pozbawić pracy własnych popleczników.

Ale cieszmy się. Senat będzie piękniejszy. Z pewnością podniosła atmosfera, wypolerowane posadzki i dopieszczone bistro sprawią, że notki naszego współblogera z Platformy Obywatelskiej będą jeszcze ciekawsze. Może nawet któraś będzie w końcu dotyczyć tego, czym się powinien zajmować. Nadzieja umiera ostatnia.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka