Wyższa Szkoła Policji w Szczytnie jest filarem służb mundurowych. Każdorazowy minister spraw wewnętrznych zabiera tam swoich zagranicznych gości by pochwalić się polskim skokiem jakościowym. Najlepsi wykładowcy, doskonałe materiały szkoleniowe, tysiące wyuczonych absolwentów. Tyle teoria. Smutno się człowiekowi robi gdy czyta o nieprawidłowościach w środowisku, które z tymi nieprawidłowościami powinno najbardziej walczyć. Szkole grozi odebranie 7,5 miliona złotych z unijnej dotacji otrzymanej w 2009 roku w ramach programu operacyjnego „Rozwój Polski wschodniej”. Pieniądze poszły na budowę i wyposażenie Policyjnego Centrum Dydaktyczno – Badawczego. Państwowa Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, której zadaniem jest rozliczanie funduszy europejskich wykryła szereg błędów i nieprawidłowości na kwotę ponad 70 milionów złotych – głównie w zakresie udzielania zamówień publicznych.
Do gry włączyły się też prokuratura i CBA.
PARP skontrolowała 38 udzielonych przez policję zamówień. Wyniki kontroli są niekorzystne dla policjantów. Pełnienie nadzoru autorskiego, zamówione z tzw. wolnej ręki było zdaniem kontrolerów bezpodstawne. Podobne zdumienie budziły wymogi stawiane w przetargach startującym oferentom – wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że mogło dochodzić do ustawiania przetargów pod konkretne firmy. Inwestycje w Szczytnie (budowa dwóch nowoczesnych budynków) nadzorowały aż trzy zewnętrzne firmy, zaś inspektorami nadzoru inwestorskiego byli pracownicy uczelni. Projekt cieszył się też posiadaniem zewnętrznego menedżera – olsztyńskiej spółki, która podpisała z policją kontrakt na dwa lata za kwotę ponad 1,7 miliona złotych. Procedura wyboru tegoż menedżera została zakwestionowana przez organ kontrolujący – rozchodzi się o przestrzeganie postanowień ustawy u zamówieniach publicznych. Przedstawiciele PARP wypowiadają się dość dyplomatycznie, ale szermowanie argumentami o ustawianiu przetargów i łamaniu przepisów ustawy jest dostateczną wskazówką co do charakteru nieprawidłowości do jakich miało dochodzić w Szczytnie.
Inwestycjami policyjnymi zajmuje się również Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku – już od zeszłego roku, z zawiadomienia CBA. Śledczy sprawdzają zasadność i przebieg postępowań o udzielenie zamówienia na budowę i kilkanaście innych, konkretnych zamówień na usługi dla szkoły policyjnej. Tutaj również pojawiają się wątpliwości co do sensowności zlecenia usług zarządzania projektem przez zewnętrznego menedżera. Prokuratura ma też uwagi do zlecenia opracowania dokumentacji projektowo – kosztorysowej. Jak zapewniają w Białymstoku, sprawa jest rozwojowa.
Jeden z pracowników szkoły ma już konkretne zarzuty prokuratorskie, dość poważne – przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. To naczelnik wydziału inwestycji ze Szczytna. Sama Wyższa Szkoła złożyła wyjaśnienia i zastrzeżenia do informacji pokontrolnej PARP i oczekuje na odpowiedź. Do tego czasu przedstawiciele policji nie zamierzają wypowiadać się publicznie.
Dziwić może tylko nieporadność policjantów. Wiadomo, że unijne środki mogą oszołomić wielkimi kwotami, ale z drugiej strony kontrola ich wydawania jest bardziej skrupulatna niż rozliczanie dotacji z budżetu państwa. Dokumentacja musi się zgadzać co do przecinka, inwestor zaś musi być jak żona Cezara. Skoro trzy niezależne instytucje państwowe mają poważne wątpliwości odnośnie procedur wydawania pieniędzy w Szczytnie, coś musi być na rzeczy. I to jest przykre – że mundurowi doprowadzili do sytuacji, w której pojawiają się uzasadnione pytania i domniemywania. Warto też zapytać kolejnych ministrów spraw wewnętrznych po 2009 roku (pan Grzegorz Schetyna, pan Jerzy Miller) gdzie był nadzór nad prestiżową policyjną instytucją. Nadzór będący obowiązkiem szefa resortu.
Inne tematy w dziale Polityka