trescharchi trescharchi
2796
BLOG

Minister Arłukowicz o nas dba.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 47

 

Pamiętamy skandaliczną sprawę ze Skierniewic – do ciężko chorej pacjentki wezwano karetkę z Łodzi (70 kilometrów) by przewiozła panią na intensywną terapię oddaloną o ponad 100 metrów. Starsza pani zmarła, w mediach zawrzało. Minister zdrowia wyszedł przed kamery i swoim zwyczajem zapowiedział, że będą zmiany. Jego urzędnicy dopowiedzieli, że podobnych zgłoszeń mają więcej. Spodziewaliśmy się zmiany przepisów – na przykład umożliwienia transportu chorych innymi rodzajami ambulansów, bowiem szpital w Skierniewicach miał na stanie karetki, ale akurat tylko takie, które mają jeździć do nagłych wypadków. Mądre głowy w ministerstwie wykoncypowały zatem coś innego. Zmiany nadeszły.

W projekcie rozporządzenia o warunkach, jakie muszą spełniać szpitale aby otrzymać kontrakt z NFZ na następny rok znalazł się przeto nowy zapis. Każda placówka, która nie ma oddziału intensywnej terapii będzie zobowiązana utrzymywać całodobowe dyżury karetek. Karetki mają mieć wyposażenie i obsługę takie jak karetka specjalistyczna w pogotowiu – czyli sprzęt do ratowania życia i lekarza na pokładzie. Z obowiązku zwolniono tylko szpitale w których nie leży się dłużej niż jeden dzień, ale takich to akurat ze świecą szukać – nie od dziś wiadomo, że większości szpitali nie „opłaca się” trzymać pacjenta tak krótko. Urzędnicy ministra Arłukowicza bardzo pięknie napisali, że na zmianach skorzystają chorzy, bowiem „skróci się czas oczekiwania na udzielenie im niezbędnych świadczeń”. Potem jest też coś o zwiększeniu bezpieczeństwa i jakości świadczeń udzielanych pacjentom. Tak, to pisze ten sam resort który doprowadził choćby do dramatycznej sytuacji onkologii w Wielkopolsce.

Szpitale zgodnie zaprotestowały. W całym kraju w pogotowiu jest około pięciuset karetek specjalistycznych – a ministerstwo żąda, by przy szpitalach było ich dwa razy tyle. Zdaniem Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej nie ma kraju w Europie, który mógłby sobie pozwolić na takie kosztowne rozwiązanie. Do tej pory za transport chorego karetką wynajętą z pogotowia czy specjalistycznej firmy dyrektorzy szpitali płacili kilkaset złotych. Zakup karetki na własność to koszt nawet 350 tysięcy złotych, a dochodzą jeszcze dyżury: kwota może wtedy urosnąć do miliona złotych rocznie. Proste przeliczenie – mniej więcej tysiąc szpitali bez intensywnej terapii – daje miliard złotych rocznie. Żeby zaś było weselej – ten miliard szpitale muszą wygospodarować same. Ani ministerstwo, ani tym bardziej NFZ nie mają środków by w czymkolwiek im pomóc.

Szpital w Bielsku-Białej zauważa, że od czasu otwarcia (ponad dziesięć lat temu) ani razu nie musiał wzywać do chorego karetki specjalistycznej. A teraz musi ona być, bezwarunkowo – „na wszelki wypadek”. Tylko skąd wziąć lekarza? Na pogotowiu znaleźć ich nie sposób. W szpitalach oszczędzają jak mogą, zatem wykwalifikowani doktorzy dyżurują jednocześnie na oddziałach i na izbach przyjęć. Mogą się rozdwoić – ze szkodą dla pacjentów oczywiście – ale roztroić się fizycznie nie dadzą rady. Nie będą mogli wsiadać do karetek i jeździć. Absurd, widoczny gołym okiem nawet dla medycznego laika. A ponoć w ministerstwie pracują dobrze opłacani specjaliści.

Współczuję dyrektorom szpitali, którzy chcieliby przeciwko takim rozwiązaniom zaprotestować. O wiele bardziej medialny i znany od nich pan Owsiak wielokrotnie narzekał, że nie potrafi przebić się przez urzędniczy mur i porozmawiać z ministrem – utrzymywanym z naszych podatków – o palących problemach polskiej medycyny. Taka ważna dla naszej służby zdrowia postać, celebryta za którym stoi potęga telewizji odsyłany jest od Annasza do Kajfasza. To co może jeden zwykły dyrektor, choćby z tego Bielska – Białej? Ano nic nie może. Co najwyżej utnie sobie pogawędkę z kolegami ministra zatrudnianymi w resorcie na odpowiedzialnych stanowiskach zaraz po ukończeniu studiów wyższych. Jak będzie miał szczęście, trafi się kawka.

Resort zapewnia wprawdzie, że „wszystkie uwagi będą wzięte pod uwagę podczas prac nad ostatecznym kształtem przepisów”. Ale po doświadczeniach z arogancją obecnej władzy, która zawsze wie lepiej (a jak nie wie lepiej – winni są poprzednicy) nie można mieć wielkich nadziei. No cóż, trzeba szukać tego miliarda złotych. To będą dobre żniwa dla producentów karetek. Gdyby jeszcze tylko na dobrze przeszkolonych lekarzy można było zrobić przetarg…

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (47)

Inne tematy w dziale Polityka