trescharchi trescharchi
2232
BLOG

O homofobii na studniówkach.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 37

 

Zabawy walentynkowe są doskonałym przykładem pośredniej dyskryminacji. Przecież „…młodzież może sobie wysyłać wiadomości (…) pisząc o swoich sympatiach i uczuciach (…) nieheteroseksualna młodzież pozostaje biernym obserwatorem i nie jest włączona w ten aspekt życia szkoły…”. Poza tym – polonez na studniówkach jest sztandarowym przykładem homofobii instytucjonalnej w szkołach, bowiem tańczą go – o zgrozo – pary mieszane. Jest niedopuszczalne, że na takiej imprezie można zatańczyć ten piękny taniec „jedynie z przedstawicielem płci przeciwnej”.

Tego typu wiadomości można odnaleźć w podręczniku „Lekcja równości” wydanym przez Kampanię przeciw Homofobii. Na tylnej stronie okładki czytelnik znajdzie informację o patronacie minister ds. równości Kozłowskiej – Rajewicz (plus jej zdjęcie) oraz Związku Nauczycielstwa Polskiego. Materiał jest przeto zalecany jako pomoc naukowa dla wszelakich pedagogów. Dowiadujemy się z tego dzieła, że nie ma orientacji seksualnych bardziej i mniej naturalnych, chociaż na chłopski rozum – bardziej naturalną orientacją jest chyba ta, która gwarantuje gatunkowi przetrwanie. Co może człowieka drażnić – i to nie z powodu homofobii – jest kategoryczne stwierdzenie autorów, że „orientacja seksualna nie jest sprawą prywatną”. Chyba jednak jest – tolerancja polega między innymi na tym, że nikt człowiekowi do łóżka nie zagląda. Co robi i z kim robi to właśnie jego prywatna sprawa. Żaden taktowny i kulturalny człowiek nie powinien obnosić się publicznie z tak delikatnymi sprawami jak seksualność – a to właśnie jest wpajane młodzieży za pomocą tego podręcznika.

Podręcznik jest generalnie przykładem krzywo pojmowanej poprawności politycznej. Na przykład nie wypada już mówić do uczniów, że „książę William był obiektem westchnień nastolatek”, tylko trzeba dodać, iż również nastolatkowie doń „wzdychali”. Warto też zaprosić na lekcję kogoś, kto jest homoseksualistą, biseksualistą lub osobą transpłciową. Cieszy położenie nacisku na nauczanie historii, bo ów piękny przedmiot ostatnio kuleje w polskich szkołach; gorzej, że historię opowiadać będziemy przez pryzmat znanych postaci mających upodobania homoseksualne, chociaż nikt nigdy nie dowiódł że ich orientacja miała jakikolwiek wpływ na historię.

Kozłowska-Rajewicz i ZNP bronią się jak mogą. Dużo mówią o braku materiałów dla nauczycieli – materiałów które mogą pomóc zrozumieć problemy uczniów nieheteroseksualnych. Sławomir Broniarz z ZNP dodaje, że „przed objęciem książki patronatem rozmawialiśmy z psychologami. Chwalili wyważony sposób prezentacji treści”. Politycy o konserwatywnych poglądach – nie tylko z PiS, ale i z PO – uważają, że minister nie powinna angażować swojego autorytetu w „lansowanie ideologii, która uderza w powszechne normy kulturowe i prawne”.

Podobno najłatwiej pokonać przeciwnika ośmieszając go. Dlatego nie mogę wykluczyć, że ktoś robi środowiskom homoseksualnym krecią robotę. Zamiast rzeczowej i potrzebnej debaty o rzeczywistych problemach tych środowisk wydaje się dość kabaretową w treści propagandową agitkę. Teorie o dyskryminujących homoseksualistów polonezach na studniówkach i obchodach walentynek przejdą pewnie do historii absurdalnej poprawności politycznej. Jeśli młodzież wyczyta takie rzeczy – wybuchnie śmiechem, i cała polityka „tolerancji” skończy się jeszcze przed dzwonkiem.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (37)

Inne tematy w dziale Polityka