Warszawa – stolica. A jak stolica, to wszystko musi być naj. Największe, najpiękniejsze, najdroższe, najbardziej ekskluzywne. W takim otoczeniu niestety najłatwiej o podszepty różnych szatanów; wiele mogą o tym powiedzieć choćby piłkarze Legii Warszawa. Z właściwą sobie przenikliwością zauważyła to również prezydent miasta. Hanna Gronkiewicz – Waltz już w 2006 roku mówiła dziennikarzom: „Mniej biurokracji to mniej okazji do korupcji”. Cztery lata później Donald Tusk poszedł podobną drogą i powołał Adama Jassera na pełnomocnika szefa rządu do spraw walki ze zbędną biurokracją. Dziś, w 2013 roku można bez kozery powiedzieć: kim do diabła jest Adam Jasser i za co brał wynagrodzenie? Czyżby była to męska wersja Julii Pitery, też pobierającej z państwowej kasy środki niewspółmierne do pracy jaką wykonała jako tropicielka korupcji?
Dziennikarze RMF FM ustalili, że Gronkiewicz – Waltz ma 21 pełnomocników, co jest krajowym rekordem. Najwyraźniej Platforma Obywatelska bardzo wierzy w instytucję pełnomocnika - i to nawet mimo żenującego braku efektu działania Pitery czy Jassera. Liczba pełnomocników w warszawskim ratuszu ciągle rośnie; jeszcze dwa lata temu było ich szesnastu. Naturalnie urzędnicy pani prezydent przekonują, że wszyscy pełnomocnicy są Warszawie niezbędnie potrzebni. W dodatku każdy z nich zajmuje się niezwykle ważną działką. Krótki rzut oka na listę pełnomocników może wszelako zrodzić kilka pytań co do celowości zatrudniania takich ludzi. A przy tym to świetna okazja do porannego, piątkowego uśmiechu, bo miło wiedzieć że tradycja Monty Pythona (Ministerstwo Głupich Kroków) żyje i ma się dobrze.
Pełnomocnik prezydenta do spraw zarządzania światowym dziedzictwem UNESCO. Jak najbardziej za, zważywszy na chuligańskie zapędy Adama Gesslera z którym stołeczny ratusz nie potrafi sobie poradzić od dobrych kilku lat. Warto więc chociaż, by pełnomocnik wytłumaczył wykształconemu restauratorowi – celebrycie, że akurat piwnica którą rozwala jest zabytkiem UNESCO. Pełnomocnik do spraw komunikacji rowerowej? Ależ tak, chociaż do europejskich stolic pod względem rowerów wiele jeszcze brakuje. Jest więc co robić. Pełnomocnik do spraw wdrożenia systemu gospodarowania odpadami komunalnymi – o, to od 1 lipca będzie pan i władca, równy kompetencjami i możliwościami pani prezydent. Niczym karząca ręka sprawiedliwości spadał będzie na wszystkich tych, co to niedobrze wypełnili proste i klarowne deklaracje śmieciowe i ukrywają w domu babcię, której w deklaracji nie ujęto. A która też śmieci.
Pełnomocnik do spraw ryzyka – jak sama nazwa wskazuje, zajmuje się wszystkim co ryzykowne. Hanna Gronkiewicz – Waltz uwielbia biegać w kasku na budowie metra, wdzięcząc się przed kamerami, a przecież na budowie jest ryzykownie. I trzeba mieć kogoś u swojego boku. Ludzi odpowiadających za edukację kulturalną, program rozwoju kultury, modernizację Sali Kongresowej i za Trakt Królewski (i inne obszary reprezentacyjne) można byłoby spokojnie zawęzić do jednej, góra dwóch osób, dodając jeszcze tego nieszczęsnego pełnomocnika do spraw UNESCO. W tym momencie zbyt wiele kompetencji i obowiązków po prostu się dubluje. Dziwi też występowanie obok siebie pełnomocnika do spraw programu bezpieczeństwa powodziowego dorzecza Wisły Środkowej i drugiego – do spraw zagospodarowania nadbrzeża Wisły.
Ratusz utrzymuje, że pełnomocnicy i tak są ludźmi zatrudnionymi na etaty w urzędzie i za dodatkowe obowiązki nie pobierają żadnego wynagrodzenia. Opozycja w radzie miasta – plus ludzie zbierający już podpisy na referendum – twierdzi że to nieprawda. A Gronkiewicz – Waltz jak gdyby nie zauważała czarnych chmur gromadzących się nad głową. Zresztą gołym okiem widać, że prezydent Warszawy jest już po prostu zmęczona i znudzona swoimi obowiązkami. Od dawna nie ma żadnej wizji rozwoju tego miasta i po prostu trwa na stanowisku, będąc gwarantem rozrostu armii urzędników w ratuszu.
Nie dziwota, że najmniej zapracowanym pełnomocnikiem jest zapewne ten do spraw etyki.
Inne tematy w dziale Polityka