trescharchi trescharchi
2061
BLOG

Co z tą Francją?

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 19

 

Francois Hollande zostawał prezydentem Francji w atmosferze wielkiego znużenia rządzami Sarkozy’ego. Kiedy już opadła powyborcza euforia, coraz więcej Francuzów uważa, że wpadli z deszczu pod rynnę i zamienili siekierkę na kijek. Bowiem Hollande okazał się być politykiem co najmniej kontrowersyjnym – aczkolwiek nie sposób odmówić mu pewnej konsekwencji. Obiecał podniesienie podatków i podatki zostały podniesione. Depardieu uciekł do Rosji, inni milionerzy przebąkiwali coś o Belgii, AS Monaco – z obowiązującym w księstwie łagodniejszym systemem podatkowym – stanie się wkrótce potęgą w piłkarskiej lidze francuskiej, bo jako jedyne będzie mogło zapewnić gwiazdorom gażę nie zżeraną przez państwo. Nowy prezydent zaznaczył wprawdzie, że ciężary walki z kryzysem odczują wyłącznie najbogatsi Francuzi, ale okazało się inaczej. Po łapach oberwała klasa średnia. Rośnie liczba bezrobotnych (rekordowy odsetek od kilkunastu lat), francuska gospodarka niespecjalnie kwitnie.

To jeszcze można byłoby prezydentowi wybaczyć, ostatecznie kryzysowa wymówka działa doskonale w każdym europejskim państwie. Ale Hollande zechciał spełnić kolejną obietnicę wyborczą, która miała dla niego szczególne znaczenie. Kilka dni temu w życie weszła ustawa umożliwiająca nie tylko zawieranie małżeństw homoseksualnych ale i przyznająca parom homoseksualnym prawo do adopcji dzieci. Trudno podejrzewać wytrawnego polityka o brak wyczucia nastrojów społecznych, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że prezydent Hollande ów błąd popełnił. Nie przewidział, że kontrowersyjna ustawa może połączyć tych których nic nie łączy – chrześcijan, muzułmanów, nawet członków partii z której wywodzi się prezydent.

Studenci Sorbony wywiesili plakat z cytatem z Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela, w którym rewolucjoniści z 1793 roku napisali o „świętym prawie ludu do wystąpienia przeciwko rządowi, który gwałci prawa ludu”. Od grudnia zeszłego roku Paryżem i innymi miastami Francji przechodzą kolejne demonstracje przeciwko wprowadzeniu ustawy. Jak zwykle w takich wypadkach, władze podają niższą liczbę uczestników a organizatorzy wyższą – wyliczając na oko średnią, każdy protest gromadzi ponad 150 tysięcy ludzi, a może i więcej. Dochodzi do zamieszek i burd na ulicach, połączonych z walką z policjantami. Prezydentowi trudno zwalić winę na „oszalałą prawicę”, bowiem w protestach uczestniczy właściwie cały przekrój francuskiego społeczeństwa, w tym – jako się rzekło – jego koledzy partyjni. Niemniej rząd już zastanawia się nad zdelegalizowaniem jednego z ugrupowań uczestniczących w demonstracjach; gdyby udał się ten precedens, Pałac Elizejski dostałby w rękę potężne narzędzie do wymuszania porządku na ulicach.

Przeciwnicy nowego prawa rozżaleni są najbardziej sposobem ich traktowania przez rząd; w imię walki z nietolerancją Hollande…nie toleruje protestów ludzi myślących inaczej, nie zamierza się z nimi konsultować, zignorował też petycję przeciwko ustawie podpisaną przez blisko siedemset tysięcy obywateli. Już ponad 70 procent Francuzów jest niezadowolonych z rządów Hollande’ a – a przecież prezydent rządzi ledwie rok. To swoisty rekord, zresztą socjalistyczny władca Francji doprowadził już do tego, że ludzie poczynają tęsknić za Sarkozym, któremu niedawno pokazali czerwoną kartkę. Przeciwnicy prezydenta już kombinują, jak na całej sprawie ugrać wzrost poparcia dla siebie. Kościół katolicki – którego determinację w obronie instytucji małżeństwa Hollande całkowicie zlekceważył i za ten błąd płaci dużą cenę – nawołuje do pokojowych protestów. Może przekona współwyznawców, ale oprócz katolików protestują przecież i inni. Wielu merów z miast i miasteczek – którzy mają w myśl ustawy obowiązek udzielania ślubu parom homoseksualnym – zapowiada, że nie będzie tego robić, nawet kosztem zawieszenia w obowiązkach na trzy miesiące i kar sięgających tysięcy euro.

Chcąc nie chcąc, Hollande podzielił Francję i Francuzów. Do następnych wyborów wprawdzie mnóstwo czasu, ale mam nieodparte wrażenie że wynik wyborczy przekona go iż nie było warto.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Polityka