trescharchi trescharchi
1374
BLOG

Polska zapomina o więźniach Oświęcimia?

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 20

 

Krakowska przychodnia Pro Vita et Spe to placówka wyjątkowa na medycznej mapie Polski. Placówka która wyspecjalizowała się w leczeniu ofiar drugiej wojny światowej – a wbrew pozorom trochę ich jeszcze w kraju zostało. Z powodu niskiego kontraktu z NFZ-em z przychodni zwolnieni zostali urolog i chirurg. Klub byłych więźniów obozu w Auschwitz zaprotestował przeciwko tej decyzji. Ich zdaniem wystarczy wsparcie w wysokości 6 tysięcy złotych miesięcznie, by do ośrodka powrócili wykwalifikowani lekarze; gdzie jak gdzie, ale akurat wśród ludzi którzy przeszli oświęcimskie piekło nie zdarzają się ci, o których minister Mucha mawiała, że chodzą do lekarzy „dla rozrywki”. Urolog czy chirurg są niezbędnie potrzebni. Na co dzień. Bez kolejki, bez upokarzających każdego – co dopiero schorowanego – człowieka terminów na jesień przyszłego roku.

Przychodnia działa od 1987 roku. W jej powstaniu dopomogły niemieckie i żydowskie organizacje pozarządowe, które w dalszym ciągu wspomagają krakowską placówkę finansowo, ale siłą rzeczy w mniejszym zakresie niż kiedyś. Placówka wymaga remontu – dlatego byli więźniowie poprosili zarząd województwa małopolskiego o pomoc finansową. Wicemarszałek Kozak odniósł się do listu: „…zarząd województwa małopolskiego odnosi się z wielką troską do problemów osób dotkliwie poszkodowanych w wyniku działań wojennych podczas II wojny światowej”. Wstęp zachęcający, ale potem władze wojewódzkie nie pozostawiają złudzeń: „…zarząd nie może wesprzeć prac budowlanych i nie ma możliwości prawnych oddziaływania na sposób finansowania świadczeń przez NFZ”.

O Narodowym Funduszu Zdrowia wicemarszałek Kozak wspomina, bowiem ocaleni z Auschwitz zwrócili się doń o mediację i wpłynięcie na władze Funduszu. Funduszu, który na dwóch stronach maszynopisu odpowiedział klubowi – odwołując się do aktów prawnych – że wsparcie przychodni kwotą 6 tysięcy złotych miesięcznie jest „absolutnie niemożliwe”. Więźniowie nie kryją rozgoryczenia, mówią o braku szacunku dla swoich przeżyć. Wskazują, że NFZ wydrukował przecież specjalne plakaty informacyjne o szczególnych uprawnieniach inwalidów wojennych i osób represjonowanych. Plakaty ozdobione pięknym hasłem: „Miarą wielkości narodu jest jego szacunek do historii”. Nie mniejszą hipokryzją miały się według nich wykazać władze wojewódzkie: w zeszłym roku małopolski sejmik wezwał do przestrzegania przepisów przyznających przywileje inwalidom wojennym…

Być może w głowach więźniów narodziło się przekonanie, że skoro Arłukowicz piastował niegdyś (dość krótko, ale zawsze) stanowisko pełnomocnika do spraw wykluczonych, a potem został – podkreślając swoją „lewicową wrażliwość” ministrem zdrowia, to chociaż on pomoże. Rzeczywistość okazała się smutniejsza. Ani Arłukowicz, ani prezydent Komorowski nawet nie odpowiedzieli na listy zawierające apele więźniów Auschwitz o pomoc.

To strasznie przykre, gdy ocaleni z obozu głoszą w wolnej Polsce, że „…nasi niemieccy partnerzy okazują nam więcej zrozumienia i życzliwości niż władze naszego kraju”.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Polityka