trescharchi trescharchi
1913
BLOG

Degrengolada Kolei Śląskich.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 22

 

Plan naprawczy – to brzmi dumnie. W nowomowie politycznej ogłoszenie planu naprawczego to zawoalowane przyznanie się do zawalenia sprawy. W przypadku Kolei Śląskich Platforma Obywatelska zawaliła sprawę wręcz koncertowo; niegłupio jakiś komentator wyraził obawę, że skoro koledzy partyjni nie potrafią poradzić sobie z opanowaniem transportu szynowego w województwie, to tym bardziej nie poradzą sobie z budową elektrowni atomowej. Szkopuł w tym, że nasze władze od bardzo dawna nie potrafią uczyć się na błędach.

Tak duże cięcia liczby połączeń są konieczne. W przeciwnym razie spółka by zbankrutowała. Słowa rzecznika KŚ, Macieja Zaremby nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Albo ktoś nie opracował konkretnych prognoz z jakim rynkiem ma się do czynienia, albo ktoś opracował hurraoptymistyczny rozkład bez głowy, albo wreszcie ktoś zapragnął sukcesu medialnego i wystartował z Kolejami Śląskimi na chybcika. Wszystkie odpowiedzi są prawidłowe. W dodatku oficjalnie łamano prawo. Raporty ekspertów są dla sztandarowego przedsięwzięcia śląskiej Platformy Obywatelskiej bezlitosne. Prokuratura coraz uważniej przygląda się przepływowi środków między spółkami podległymi marszałkowi województwa.

Zamiast 580 połączeń na dobę Koleje Śląskie – by uchronić się przed bankructwem – realizowały będą jedynie 350 połączeń. Na najbardziej dochodowej i popularnej trasie Gliwice – Częstochowa zlikwidowano 40 procent pociągów. Ludzie dojeżdżający z Gliwic do Katowic między godziną 6 a 9 rano mają do dyspozycji jeden skład co godzinę. Nietrudno zgadnąć, że na peronach działy się dantejskie sceny rodem z indyjskiej kolei. Zlikwidowano bilety strefowe – w związku z czym ceny niektórych biletów miesięcznych wzrosły o 100 procent. Aczkolwiek spółka utrzymuje, że wzrosty opłat to „średnio” 10 procent – innymi słowy, za niemal dwa razy mniej pociągów trzeba będzie zapłacić niemal dwa razy więcej. Wspomniany rzecznik Zaremba tłumacząc podwyżki popisał się niemałym, godnym podziwu w tych trudnych czasach altruizmem: Niekorzystna, wręcz dumpingowa stawka biletu powodowała, że nasza propozycja miała charakter nieuczciwej konkurencji względem komunikacji miejskiej.

W pociągach zbierane są podpisy pod petycją do marszałka województwa z protestem przeciwko cięciom i podwyżkom. Koleje Śląskie w ramach programu naprawczego zlikwidują siedem połączeń dyrektorskich; dyrektorów pozostanie czterech. Z sześciu pełnomocników i doradców (których zakres obowiązków służbowych był, delikatnie mówiąc, mglisty) pozostanie jeden. Ten najgorszy. Pełnomocnik do spraw bezpieczeństwa przewozów. Ma słabe referencje: mimo odpowiedzialnej funkcji pozwolił, by pociągi Kolei Śląskich prowadzili maszyniści nie znający trasy, co jest złamaniem obowiązującego prawa. Nowy, okrojony rozkład układano dość osobliwie. Z Gliwic do Katowic między 10 a 13 nie ma żadnego pociągu. Za to od 19 pociągi jeżdżą co kwadrans czy 10 minut. Koleje Śląskie tłumaczą te osobliwości między innymi remontami torów na trasie – ale to kiepski argument. Remonty ciągną się od dawna i poprzednim rozkładom w żaden sposób to nie przeszkadzało. Wyniki niedawnego audytu pokazały zresztą, że KŚ nie mają żadnych narzędzi do obliczania kosztów utrzymywania połączeń i przychodów z biletów, a zatem wszelkie oszczędności przeprowadzano na ślepo.

Władze spółki i województwa przekonują, że od grudnia sytuacja ma się poprawić. O ile w grudniu będzie jeszcze co poprawiać. Mnóstwo ludzi, zwłaszcza tych dotkniętych likwidacją biletów strefowych wybiera już samochody lub autobusy. Wychodzi po prostu taniej, szybciej i pewniej. Tak upada projekt Platformy Obywatelskiej i marszałka Matusiewicza, reklamowany u swego zarania jako nowa jakość transportu kolejowego na Śląsku. Upada w towarzystwie narzekań pasażerów, prokuratorskiego śledztwa i lawiny absurdów.

29 czerwca ma odbyć się konwencja Platformy Obywatelskiej na Górnym Śląsku. W hali „Kapelusz” w pięknym Parku Śląskim, obecnie straszliwie zaniedbanym przez niekompetentne rządy partyjnego nominata ze zwycięskiej partii. Będzie premier Tusk. Będą baronowie Platformy, w tym śląska szara eminencja Tomczykiewicz. Będzie eks – marszałek Matusiewicz, po skandalu z Kolejami Śląskimi zatrudniony po znajomościach w miejskiej spółce w Siemianowicach, o czym premierowi donoszą nawet członkowie jego partii. Będzie marszałek Sekuła. Raczej nie usłyszymy słowa „przepraszam”. Będą apele o „kolejną szansę”. Będzie nasłuchiwanie wieści z nieodległego Sosnowca, gdzie tego samego dnia ma spotkać się PiS. Bo może akurat Kaczyński znów powie coś o „opcjach niemieckich” i będzie można ludzi postraszyć, że jesteśmy jedyną tamą broniącą Polskę i Śląsk od „złego”. Będzie kolorowo, medialnie i optymistycznie. Po prostu fajnie.

By żyło się lepiej!

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Polityka