Znowu rozpętała się wielka burza. Zgodnie z programem prezentowanym przez panią Sawicką - Platforma chce oddać nasze szpitale. Sprywatyzować, zamienić na bunkry albo supermarkety. Zabrać biednym i dać bogatym.
Jak poplecznicy Tuska chcą to zrobić ? Ano - udają, że nie prywatyzują, ale chcą dać taką możliwość samorządom. A przecież wiadomo, że samorządowcy to tylko kradną i prywatyzują. Porządne decyzje mogą być podejmowane tylko centralnie, na plenum, czy czymś podobnym. Ci na dole się nie znają, to góra ma decydować o wszystkim.
Taka PRLowska mentalność niestety do dziś siedzi w głowach ludzi wychowanych w tym systemie, oraz w głowach tych, których popłuczyny PRL'u takiej mentalności nauczyły. Niby ludzie walczyli z komuną - ale zakodowane wzorce typu 'władza ma być centralna' pozostały. Niestety.
Samorządy - po co one są ? By koncerty na miejskim placu organizować, malować pasy na jezdni, ewentualnie jakieś drzewo wyciąć. Drogę odśnieżyć. Tak myśli kupa ludzi - i niestety, ciężko jest ich przekonać, że jest inaczej. Nauczeni komuny - choćby jej nie lubili - myślą w sposób, w jakim komuna uczyła myśleć. W sposób oględnie mówiąc mało odpowiadający rzeczywistości.
Im więcej władzy dotyczącej lokalnych spraw da sie samorządom - tym lepiej. Jeżeli zakładamy, że samorządowcy to tylko kradną i kombinują - rozwiążmy samorządy. Jeżeli ich nie rozwiązujemy - to bądźmy konsekwentni, i dajmy im rządzić w lokalnych sprawach. Kto lepiej wie, którą drogę trzeba naprawić najpierw - radny, który codziennie tą drogą jeździ, czy minister, który jej na oczy nie widział ? Kto lepiej zna problemy lokalnego szpitala - minister, czy radny, który jak sam w tym szpitalu nigdy nie był - to ma znajomych, którzy z niego korzystają ? Podjęta gdzie decyzja będzie bardziej odpowiadała rzeczywistości i potrzebom mieszkańców (przy założeniu dobrej woli) - w mieście, którego dotyczy, czy w 'centrali', która nie zna środowiska ? Jeszcze inaczej zapytam - czy lepiej jest kierowana firma, w której Szef Wszystkich Szefów podejmuje wszystkie decyzje - a kierownicy są tylko do przedstawiania słów Szefa podwładnym, czy firma, w której szef dzieli odpowiedzialność między kierowników ?
Wszystko tu rozbija się jedno - ludzie nie wierzą samorządom. Zakładają, że burmistrz zawsze kręci lody, zakładają złą wolę. Na tych obawach bazuje PiS bawiąc się w kolejną wojenkę.
A ja powiem jedno - albo rozwiązujemy samorządy, albo dajmy im rządzić. Na pewno początek nie obędzie się bez zgrzytów - każda zmiana systemu zarządzania takie zgrzyty wywołuje. Ale to nie znaczy, że nie powinniśmy nic zmieniać. Po co zarządzać centralnie, jak można rozwiązywać problemy tam, gdzie występują ? Mimo, że mam pewne obawy co do uczciwości niektórych samorządowców - uważam, że danie im większej władzy wyjdzie nam wszystkim na dobre. Ludzie nie są aż tak głupi, jak nam komuna wmawiała - potrafią się rządzić sami. Nie trzeba koniecznie Szefa Wszystkich Szefów, który ma im mówić co mają robić. Jak radni zaczną podejmować decyzje coraz bardziej ingerujące w życie swoich wyborców - wyborcy o wiele bardziej te decyzje będą odczuwali. Przez to przy następnych wyborach lokalnych będą mieli o wiele więcej informacji pozwalających podjąć świadomą decyzję przy urnie. Pewnie - będą błędy i wypaczenia - ale one i tak są. Przy rozproszeniu zarządzania te błędy i wypaczenia będą szybciej weryfikowane, poza tym nie będą propagowane na cały system.
Rozważmy dwie sytuację - pierwsza - wiceminister zdrowia, który decyduje o prywatyzacji szpitali kręci lody. Dzięki temu kręceniu oddamy masonom kilkadziesiąt szpitali w całej Polsce. Sytuacja druga - samorządowiec kręci lody. W jego powiacie są dwa szpitale. Tylko dwa pójdą do masonów. Żeby poszło kilkadziesiąt - musi być kilkunastu samorządowców w różnych powiatach. Żeby te wszystkie szpitale trafiły do jednego masona - musi on przekupić kilkanaście osób z różnych środowisk. Gdy decyduje minister - wystarczy przekupić jedną osobę.
Teraz kwestia odpowiedzialności - czy łatwiej złapać za rękę ministra, czy burmistrza ? Kto jest lepiej kryty, kto ma większe możliwości unikania odpowiedzialności - radny, czy minister ? Przewodniczący rady miejskiej - czy poseł z immunitetem ? Czy policjant 'z województwa' będzie się bardziej bał ruszyć ministra, czy sekretarza gminy ?
Powiem jedno - nie możemy się bać brać władzy w swoje ręce ;) W ręce samorządów. Nie ma już komuny - pierwszy sekretarz nie będzie wszystkich za rączkę prowadził. Trzeba samemu - ze swojej lokalnej społeczności wybrać kogoś, komu ufamy, kogo znamy, kogo codziennie widzimy na ulicy, i jak przegnie pałę, to mu możemy samochód na parkingu kluczem porysować ;) Komunistyczne myślenie doprowadziło do tego, że małe społeczności zamiast wybrać kogoś spośród siebie, wolą, by rządził nimi ktoś z zewnątrz. Bo wtedy zawsze można powiedzieć 'to oni źle zrobili'. Można powiedzieć, że małe miasto w wyborach ogólnopolskich nie ma znaczenia - więc 'to nie my ich wybraliśmy'. I mieć dalej poczucie, że my jesteśmy dobrzy, tylko co chwilę ktoś nam kij w szprychy wkłada, i piasek w tryby sypie.
Chcemy zerwać z postkomuną ? Zerwijmy więc z komunistycznymi nawykami.
jestem z białka
Gęby za lud krzyczące sam lud w końcu znudzą,
I twarze lud bawiące na końcu lud znudzą.
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imion miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
a to nasz wieszcz narodowy, jakże przewidujący nasze czasy - a tak dawno temu te słowa pisał
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka