Wczoraj bardzo ciekawą audycje w radio słuchałem - najpierw mnie zatkało, a potem stwierdziłem - to się może udać. Holendrzy - poza eutanazją, aborcją i homoseksualizmem - wymyślili coś super nawet w oczach wyznawcy ojca dyrektora. Metodologię/technologię zmniejszania kosztów w administracji rządowej, oraz - co najważniejsze - zmniejszania kosztów u przedsiębiorców i ludzi, które ponoszą oni przez tę administrację. Chodzi o koszty, które ponosi przedsiębiorca wysyłając zbyt często raporty, wysyłając dublujące się informacje itp, płacąc bez sensu państwu za jakieś czynności administracyjne.
Metodologię tą zastosowali u siebie - i zmniejszyli koszty o 25%. Unia Europejska poza normowaniem krzywizny banana zajmuje się też pożytecznymi rzeczami - między innymi zobowiązała się zastosować to samo w swojej własnej administracji (na poziomie prawa unijnego), oraz 'sugeruje' podobne zobowiązania na poziomie kraju.
Wszystkie kraje Unii - poza Czechami - zobowiązały się do redukcji tych kosztów. To brzmi ładnie, ogólnie - teraz konkret.
W Polsce postawiono sobie cel do 2010 roku - zmniejszenie o 25% obciążeń administracyjnych dla przedsiębiorców wynikających z polskiego prawa (a do 2012go ma być 25% mniej obciążeń wynikających z prawa unijnego).
Fajnie brzmi - ale już słyszę (słyszałem) tradycyjne polskie gadanie motywacyjne - "u nas się to nie uda, bo to jest Polska". A ja tam wierzę, że się udać może.
Dobrze by było, gdyby - tak, jak w Belgii - było u nas prawo mówiące, że jak ktoś wysyła jakąś informację do jakiegokolwiek urzędu państwowego, to żaden inny nie ma prawa o tę informację prosić. Przecież przy współczesnej technice to żaden problem.
Żeby pokazać, jak bardzo jest to żaden problem rzucam publicznie zobowiązanie - jestem w stanie w ciągu pół roku dostarczyć ZA DARMO system informatyczny do komunikacji między przedsiębiorcą a rządem we wszystkich możliwych sprawach. System do elektronicznego przesyłania wszystkich potrzebnych administracji informacji - w jedno miejsce, a który rozdzieli je między odbiorców. Zrobiony tak, by dodanie nowej informacji, to będzie po prostu podanie nowych pól formularza. Na zasadzie - formularz XYZ, pola : 1. Imię (pole tekstowe), 2. number buta (liczba). Nagle stwierdzamy, że przedsiębiorca ma jeszcze rozmiar stanika podać - więc dodajemy pole do systemu (urzędnik sobie kliknie w tabelce), i u każdego przedsiębiorcy (jak ma komputer) to wyskoczy. A jak nie ma jeszcze komputera (malutkie mikrotycifirmy), to system wygeneruje im wielki 'uniwersalny' formularz do odebrania w urzędzie jakimś, albo wydrukowania w kafejce internetowej. Jestem to w stanie zrobić totalnie za darmo, przekazując rządowi kody źródłowe do dalszej rozbudowy. To jest tak prosta robota, że gdyby to było robione 'na pełen etat', to zajęłoby to jednej osobie miesiąc, może dwa - w zależności od tego, ile dodatkowych ułatwień i uładnień chciałoby się tam zrobić. Ale wtedy nie mógłbym tego dać za darmo ;) Po zrobieniu systemu - do dalszego jego rozwijania można zaprząc społeczność open source, albo niech państwo polskie wynajmie dwóch programistów na pełen etat. I - sprawa oczywista - system pracujący zarówno na systemach Windows, jak i Unix bądź Linux. Zaszaleję, i dodam też systemy Mac'owe ;). Oczywiście bezpieczna transmisja, podpisywanie cyfrowo wysyłanych informacji - to wszystko też by w nim było.
Parę lat temu odbyła się wielka konferencja z udziałem potentatów polskiego rynku IT, aby zrobić coś podobnego. Efekty - gadanie, gadanie, gadanie.. Oni gadają, a przez ten czas można było mieć sprawę rozwiązaną.
Wyobrażacie sobie, jakie oszczędności miałyby wszystkie firmy wysyłające po różnych urzędach powtarzające się informacje ? Wysyłające papierowe formularze, które idą kilka dni - a informacja może przecież bezpiecznie dojść elektronicznie w ciągu kilku sekund ? To wszystko jest w zasięgu ręki. Nie trzeba żadnych przetargów, niczego. Wystarczy chcieć.
Czemu się tak głupio zobowiązuję ? Bo po pierwsze - to jest tak mało roboty, że jest to koszt jak najbardziej do poniesienia w celu podłechtania swojego ego bezinteresowną pomocą. Po drugie - szlag mnie trafia, jak widzę, ile kasy życzą sobie za podobne rzeczy 'poważne' firmy, a jednocześnie wiem, jak się w 'poważnych' firmach takie oprogramowanie robi. A poza tym wiem, że to jest tak proste, że aż wstyd, że nikt do tej pory tego nie zrobił. Jak to czyta jakiś mason z PO, który ma dojścia 'do władzy', to zapewniam, że mówię jak najbardziej poważnie. Jeżeli będzie poważna chęć, by to wziąć - to ja to wtedy zrobię. Wystarczy chcieć. Z grupą znajomych z branży IT próbowaliśmy przedstawiać już dwóm poprzednim rządom oszczędności możliwe do uzyskania - w innych miejscach, rząd SLD po prostu olał i nie było ŻADNEJ reakcji, nie raczyli nawet odpowiedzieć , rząd PiS w postaci pewnego rzecznika pogłaskał po główce, powiedział 'tak, wiemy, rozumiemy, dobry pomysł, będziemy realizować...' i na tym się skończyło. A ja - wierząc w to, że rozmawiam z poważnymi ludźmi (chociaż politycznie mi nie po drodze z nimi), zorganizowałem ludzi, stowarzyszenia, którzy za darmo zrobiłyby coś, dzięki czemu w tej chwili mielibyśmy grubo ponad 300 milionów zaoszczędzonych. A oni po prostu przestali się odzywać mimo wcześniejszych zobowiązań.
O czym to ja mówiłem - a, o oszczędnościach. 25% mniej kosztów administracyjnych u przedsiębiorców do 2010 - fajnie to brzmi, prawda ? A jeszcze lepsze jest to, że to jest naprawdę możliwe, nawet, jak moja propozycja pozostanie tylko buńczucznym wołaniem na pustyni i w puszczy bez żadnej odpowiedzi. Bo mnie argument "tu jest Polska, u nas to się nic nie uda" nie przekonuje.
jestem z białka
Gęby za lud krzyczące sam lud w końcu znudzą,
I twarze lud bawiące na końcu lud znudzą.
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imion miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
a to nasz wieszcz narodowy, jakże przewidujący nasze czasy - a tak dawno temu te słowa pisał
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka