trubro trubro
389
BLOG

Funkcja haszująca

trubro trubro Polityka Obserwuj notkę 7

Jest takie pojęcie w matematyce oraz informatyce - funkcja haszująca, zwana też czasem funkcją skrótu. Wykorzystuje się ją między innymi w kryptografii. Ale nie tylko - służby specjalne, szczególnie w Polsce stosowały taką funkcję do ochrony informacji papierowych. Ofiarą tego, że niektórzy ludzie nie mają pojęcia o jej sposobie działania jest obecnie społeczeństwo naszego kraju, któremu znowu serwuje się gadki o Bolku.

Na czym polega funkcja skrótu ? Załóżmy, że chcemy w banku ustanowić hasło, na które mają nam dać 100.000.000 (bank imienia Lecha Wałęsy ;) ). Chcemy, by żaden pracownik banku nie miał możliwości podejrzenia naszego hasła, by potem podać się za nas, ale by miał możliwość weryfikacji, że my te hasło znamy. Wymyślamy więc funkcję zmieniającą jeden ciąg liter na drugi. Funkcja taka, gdy natrafi na literę 'A' lub literę 'B' daje na wyjściu zawsze 'C'. W ten sposób - znając wynik funkcji nie dowiemy się nigdy, czy w haśle było 'A', czy 'B', natomiast, jeżeli ktoś znający hasło wykorzysta tę funkcję, to wynik zawsze będzie taki sam. Banki zapisują tylko 'wyniki haszowania', nie zapisują PINów. Na podstawie tych wyników nie ma matematycznej możliwości dojścia do tego, co było na początku.

Podobnie postępowały tajne służby. Pewne dokumenty znikają, pozostają tylko ich popłuczyny. SBcy często rejestrowali nielegalne podsłuchy jako TW. To, czego dowiedzieli się podsłuchując jakąś osobę wpisywali jako 'wywiad z agentem'. Dzięki czemu mogli wziąć sobie kasę, którą mieli mu 'zapłacić'. Dzięki temu nie było też za dużo śladów nielegalnego podsłuchiwania. A poza tym - po prostu fałszowali teczki, żeby dowalić komuś z opozycji, żeby się podlizać przełożonym, albo żeby jakąś wewnętrzną grę prowadzić. Nie wiemy oczywiście, w jakiej skali to się działo - ale działo się na pewno.

Takie postępowanie SBków jest faktem - wielu tak robiło, nikt temu nie próbuje zaprzeczać. Mam więc sytuację, w której 'teczki' mają zarówno agenci, jak i osoby podsłuchiwane, bądź same podsłuchy. Mamy funkcję, która w wypadku 'A' lub 'B' na wejściu, na wyjściu zawsze daje 'C'. Widząc dzisiaj 'C' nie wiemy, czy na początku było 'A', czy 'B'.

Widząc teczkę, w której jest napisane 'Wałęsa to Bolek' nie wiadomo, czy Wałęsa był Bolkiem, czy nie był. Wiadomo jedno - nie jesteśmy w stanie tego na podstawie tej teczki rozstrzygnąć. Nie jesteśmy w stanie rozstrzygnąć tego na podstawie żadnej teczki. Ktoś, kto próbuje jest z góry skazany na niepowodzenie. Bo nigdy nie będzie pewności, co było na początku. Można bawić się w szacowanie prawdopodobieństw, ale to nie jest rozstrzygający dowód, a tylko na podstawie takich dowodów można powiedzieć 'tak było'.

I co w związku z tym ? Ano nic - ja patrze na Wałęsę przez pryzmat tego, że moje dzieci nie muszą chodzić na pochody pierwszomajowe, ja nie muszę stać w kolejce po buty, a władzę - nawet tę złą - sami sobie wybieramy.

I to, czy był Bolkiem, czy nie - nie zaprząta mojej głowy. Bo to problem nierozwiązywalny, enpetrudny, że się tak fachowo wyrażę. Jak szukanie perpetuum mobile. Ale są tacy, którzy to robią. Świat naukowy traktuje ich tak, jak na to zasługują - jako szaleńców, którzy trwonią swoją i innych energię na coś, co z założenia nie może dać wyników. A jak my traktujemy tych, którzy robią to samo w polityce ? Jak powinniśmy traktować takie problemy ?


Przecież to jest bardzo prosta sytuacja - teczkom SBków nie można wierzyć. To jest raz. Kopertę, z której 'coś zginęło' jak była oddawana UOP'owi mógł otworzyć zarówno Wałęsa, jak i ktoś z jego otoczenia, z jego kancelarii... hm... W każdym razie - nie wiemy kto, więc dopóki się nie dowiemy - fakt zniknięcia nie rozstrzyga 'był Bolkiem, czy nie'. Nawet, gdyby to Wałęsa zabrał - mogło być wiele powodów. Nie identyfikuje to go jednoznacznie jako agenta.

Ale nic to - są ludzie, którzy nie potrzebują dowodów, bo logicznego ciągu nie potrafią zrozumieć. Oni po prostu wierzą - Wałęsa to Bolek, i ta wiara jest dla nich dowodem. Myślą sobie 'na pewno tak było, nie jestem taki głupi żeby się nabrać na brak dowodów'. Nie nabiorą się też na wyroki sądów lustracyjnych. Nie nabiorą się również w sytuacji, gdyby Bolek do nich przyszedł, i powiedział 'nie jestem Wałęsą, popatrz na mnie'. Oni wiedzą swoje. Wiedzą, że nikt im nie udowodni na 100%, że nie mają racji, i to jest dla nich dowodem na to, że ją mają.

Co z tym zrobić ?

Ano nic się nie da zrobić. Można po prostu z nimi nie gadać. Tylko wtedy będzie szum 'nie dyskutują z nami, bo boją się prawdy'. I paru w to uwierzy. By nie uwierzyła w to większa ilość ludzi, ci, którzy potrafią się posługiwać logiką wejdą w dyskusję. Nie bacząc na to, że z głupotą się nie dyskutuje, bo to nie ma sensu. Głupi sprowadzą (już sprowadzili) rozmowę do swojego poziomu, a potem pokonają doświadczeniem w gadaniu głupot. Coraz więcej ludzi zacznie mieć wątpliwości. Zacznie uważać, że 'w tym gadaniu coś musi być'. Wiemy przecież, że nawet kłamstwo wystarczająco często powtarzane zostawia ślad. Jest to więc bardzo dobry wstęp do przyszłych wyborów. Ślad pozostanie, i to bardzo wielki. Może będzie na 2-3%, może na więcej - któż to wie ? W każdym razie z punktu widzenia chęci przejęcia władzy rozpoczęcie takiej wojny to świetny ruch.


Tylko z punktu widzenia kraju, jest to przegięcie. W imię tylko i wyłącznie polityki podbudowanej zawiścią, oraz walki o władzę i 'rację historyczną' w sprawach, w których nikt racji mieć nie może - przewalamy do góry nogami podstawy tego, że dzisiaj w podstawówkach uczą dzieci angielskiego, a nie cyrylicy.

Dajcie już spokój, zmieńcie temat, bo do niczego to nie prowadzi (poza zamieszaniem i zmianą sił politycznych), a tylko czas zajmuje. A czasu mamy mało - stadiony trzeba na Euro budować, a nie Bolka szukać. Pies go trącał, kaczka go kopała, lemur go czesał i inne takie - to, czy Bolek się znajdzie, czy nie, nie wpłynie na to, czy będziemy mieli lepsze drogi. Nie wpłynie też na to, czy w końcu wyjdziemy kiedyś z grupy. A skoro nie wpłynie, to po kiego grzyba w ogóle o tym piszę ? ;)

trubro
O mnie trubro

jestem z białka Gęby za lud krzyczące sam lud w końcu znudzą, I twarze lud bawiące na końcu lud znudzą. Ręce za lud walczące sam lud poobcina. Imion miłych ludowi lud pozapomina. Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie. a to nasz wieszcz narodowy, jakże przewidujący nasze czasy - a tak dawno temu te słowa pisał

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka