Znowu na Bliskim Wschodzie zawrzało. Media mają o czym pisać, niedouczeni idealiści dający się łatwo manipulować moga znowu czuć się potrzebni - mogą potępiać Żydów lub Palestyńczyków - kto kogo woli. Generalnie - jest temat. I znowu te same zdania - 'konflikt jest bardzo skomplikowany', albo 'nie wiadomo, jak to rozwiązać'. Rosja może głos ważny zabierać, pokazać, że się liczy.
Zachodowi - głównie Anglii podobają się twierdzenia mówiące, że to bardzo skomplikowana sprawa, i nie wiadomo jak z tego wyjść. Bo to odciąga uwagę od przyczyn konfliktu. A przyczyny są proste. Można mówić o naturze ludzkiej, o walce kultur itp. - ale to pic na wodę i fotomontaż. Politycy już pare tysięcy lat temu znali ludzką naturę - nic się od tamtego czasu nie zmieniło. Jeżeli ktoś podejmuje decyzję taką, że znając ludzką naturę można przewidzieć tragiczne skutki - to on jest odpowiedzialny, a nie 'natura ludzka'.
Głupio prowadzony kolonializm Anglii (i nie tylko) - oto przyczyna tego (i nie tylko) konfliktu. Narzucanie przez tzw. Zachodnią Europę swojego modelu politycznego, które odbywało się na początku dwudziestego wieku w miejscu, gdzie było na to za wcześnie.
Tereny Bliskiego Wschodu (i nie tylko) zamieszkiwało wiele plemion, których wspólnota - czy tez inaczej mówiąc 'granica społeczeństwa' - nie była wyznaczana przez granice geograficzne. Granice stanowił klan, ród czy inna wspólnota. Od wielu wieków był jakiś król, cezar, czy inny sułtan, który - co prawda przemocą - ale panował nad wszystkim. Plemiona były pod panowaniem króla - nie miały granic między sobą. Były oczywiście konflikty, ale krótkotrwałe, przez pare tysięcy lat potrafili żyć obok siebie.
Potem przyszła kolonizacja. Na początku Anglia rządziła terenem - wieloma plemionami, nie wyznaczała między nimi granic. Ale - była wrogiem, najeźdzcą, do tego wrobiem słabym, który nie był w stanie rządzić tam tak długo jak Turcy Otomańscy. Anglicy już przed 2 wojną światową stwierdzili, że trzeba się stamtąd wycofać. I co zrobili ? Ano - wyznaczyli granice. Wędrownym ludom. Dali powód do konfliktu - podzielili wspólną ziemię.
To samo było w Indiach - tak powstał Pakistan, Kaszmir. Wycofywali się, bo im się nie opłacało zostawać, więc przewalili do góry nogami model polityczny i zwiali, dając społeczeńśtwom - które granic geograficznych jeszcze nie wykształciło - powód do wojny. Bo historycznie każde plemie było kiedyś na każdym terenie należącym teraz do innego plemienia. I nie zaakceptują tego, że teraz to należy do innych.
Afryka - to samo.
Ten sam model konfliktu, prosty, przewidywalny. Walka o ziemię/granice będzie trwała dłużej niż walka o to, że czyjś pradziadek zabił czyjegoś prawujka. Bo po paru pokoleniach nikt już prawujka za bardzo nie pamięta - a granica ciągle istnieje. Historia pokazuje proste zasady - nie ma możliwości, by coś takiego nie spowodowało konfliktu. Anglia już wtedy powinna to wiedzieć.
Przyczyny - jak widać - proste. Cała reszta to pochodne ludzkiej natury, polityki itp...
A rozwiązanie ? Też proste. Czas. Proces państwotwórczy w takiej sytuacji musi być bolesny. Można wrócić do starego modelu - wziąć wszystkich za mordy i pilnować, by się między sobą nie tłukli. Ale wtedy będzie się 'tym złym'. Anglia nie chciała być tym złym, i się wycofała - skutki widzimy do tej pory. Jak nikt nie chce być 'tym złym', to po prostu musi dużo czasu upłynąć, społeczeństwo palestyńskie musi się wzbogacić (czemu już Arafat przeszkadzał, teraz Hamas - biednym społeczeństwem łatwiej sterować), a dzięki temu bardziej wyedukować. Niestety - nie można im tak po prostu dawać kasy - bo Hamas wyda na zbrojenia (już tak było). Trzeba im zmieniać sposób zarządzania. W międzyczasie zyskiwać jak najwięcej czasu, w którym nie będą się między sobą tłukli. Ale tu wraca pytanie 'kto będzie tym złym, co będzie pilnował?'. I na jakiej podstawie ? Przecież Izrael to niezależne państwo, nie można tam wejść zbrojnie nie łamiąc prawa międzynarodowego.
Tak więc jedno proste rozwiązanie - czas. Ile tego czasu ? Ano zależy. Przytoczę anegdotę o ambasadorze (albo innym dyplomacie) chińskim, który w Paryżu (w 20tym wieku) zapytany o to, co sądzi o Rewolucji Francuskiej powiedział 'Za wcześnie by oceniać'. Drugie proste rozwiązanie - wzięcie wszystkich 'za mordy', zrobienie z siebie 'tego złego' chyba już się nie sprawdzi. Mleko rozlane - granice wyznaczone, jak 'ten zły' odejdzie zbyt szybko (jak Anglia w 48mym) to będzie to samo, co jest teraz. Powód do konfliktu - granice - już został zaszczepiony.
I można sobie biadolić, że nie wiadomo, jak to rozwiązać - to nie zmieni faktu, że rozwiązanie jest jedno. Niestety - nie jest to rozwiązanie cudowne, takie, które z dnia na dzień zrobi dobrze. Tak się nie da. Tak, jak nie da się zrzucić w tydzień 30 kilogramów wagi, nie da się w miesiąc nauczyć grać lotu trzmiela na gitarze. Albo urodzić zdrowego dziecka w trzy tygodnie.
Ale gadać jałowo zawsze można, szczególnie, by pozbyć się poczucia winy. Za ten konflikt odpowiada dawna kolonialna Europa, podobnie jak za większość konfliktów w Afryce, czy też konflikt Indie-Pakistan. I odkrecanie tego jeszcze potrwa. Tylko trzeba poważnie zacząć to odkręcać, a nie próbować wynaleźć cudowną pigułkę pozwalającą schudnąć 50 kilo w miesiąc bez skutków ubocznych, a do tego żeby jeszcze zmarszczki wygładzała.
Anglia powinna przeprosić Palestyńczyków i Izrael za to, co im zrobiła. Próbować wytłumaczyć, dlaczego tak naprawdę się leją. Powiedzieć 'zawiniliśmy, skłóciliśmy itp...'. Pokazać, że powodem konfliktu nie jest ta druga strona, tylko ktoś, kto swoją polityką namieszał, że aż strach.
Ale o takim rozwiązaniu jakoś nie słyszę od 'zachodniej europy'. A szkoda.
jestem z białka
Gęby za lud krzyczące sam lud w końcu znudzą,
I twarze lud bawiące na końcu lud znudzą.
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imion miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
a to nasz wieszcz narodowy, jakże przewidujący nasze czasy - a tak dawno temu te słowa pisał
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka